Pozycja na żądanie

Pozycja na żądanie

Pozycja na żądanie
23.08.2007 10:06, aktualizacja: 23.08.2007 10:20

Po teście lokalizatora osobistego Rikaline GPS Guardian liczyłem na szybką możliwość zapoznania się z innymi urządzeniami tej klasy. Okazja nie kazała na siebie długo czekać. W moje ręce trafił kolejny “szpieg” - GlobalSat TR-101.

Obraz
Obraz

Możliwości TR-10. są skromne - nie potrafi on przekazywać pozycji na bieżąco poprzez GPRS (ta występuje w modelu TR-102). Główną funkcją tego urządzenia jest odpowiadanie SMSem na żądanie podania pozycji. W tym celu ma zainstalowany moduł GSM z kartą SIM, jak w zwykłej “komórce”. Obudowa również przypomina telefon z wystającą krótką anteną, ale bez ekranu i klasycznej klawiatury. Na jej przedniej powierzchni znajdziemy sześć przycisków: włącznik, “SOS”, “słuchawkę” oraz trzy klawisze wyboru rozmówców. O bieżącym stanie urządzenia informują trzy diody: zasilania, GPS i GSM. Poza tymi elementami, na bocznych powierzchniach obudowy znajdziemy suwak blokady przycisków oraz przykryte gumowymi klapkami gniazda zasilacza i kabla USB.

Korzystanie ze “szpiega”. rozpoczynamy od zamontowania karty SIM, której konto będzie obciążane wysyłanymi przez lokalizator SMSami i nawiązywanymi przez niego rozmowami. Następnie, korzystając z kabla USB i programu dołączonego do zestawu, przystępujemy do konfiguracji. Jest ona prosta i ma formę kreatora - na kolejnych ekranach podajemy telefony kontaktowe i ustawiamy inne, niezbyt liczne opcje. Możemy ustalić trzy główne numery telefonów. To na nie zostaną wysłane SMSy z pozycją, kiedy naciśniemy przycisk “SOS”. Z dowolnym z nich będziemy również mogli nawiązać zwykłą rozmowę telefoniczną, wybierając jeden z trzech przycisków z symbolem człowieka. Poza tym możemy dopisać 10 kolejnych numerów. Ta dziesiątka, wraz z trzema głównymi, to numery, które mogą na żądanie otrzymywać SMSy z pozycją lub dodzwonić się do osoby noszącej lokalizator. Możemy także skonfigurować urządzenie tak, by z przywileju tego mógł skorzystać każdy.

Obraz

Uzyskanie pozycji lokalizatora jest bardzo proste. Wystarczy wysłać dowolnego SMSa (może być pusty) na numer karty SIM “szpiega”. Po otrzymaniu go TR-10. aktywuje moduł GPS, a odczytaną pozycję automatycznie przesyła SMSem zwrotnym (cała operacja kosztuje więc tyle, co dwa SMSy). Po chwili pytający otrzymuje więc SMS zawierający identyfikator użytkownika (podczas konfiguracji możemy tam wpisać np. imię śledzonej osoby), datę i godzinę, współrzędne geograficzne w stopniach (z dokładnością do pięciu miejsc po przecinku) i informację o stanie modułu GPS (zalogowany lub nie). Szkoda, że nie ma prędkości ani wysokości. Nadanie SMSa pod wybrane numery główne można również wymusić ze strony lokalizatora, wciskając przycisk “SOS”.

Wygląda to zachęcająco, ale w praktyce wychodzą niedoróbki. Wszystko jest w miarę dobrze, jeśli w chwili odebrania SMSa lokalizator ma dostęp do satelitów. Włącza on wtedy moduł GPS i jeśli w ciągu trzech minut uzyska pozycję, przesyła ją z radosnym komunikatem “GPS fixed”. Producent nie wziął jednak pod uwagę, że pierwsze pomiary po włączeniu GPSa są obarczone dużym błędem. Widać to wyraźnie, gdyż “szpieg”. podczas testów mylił się nawet o kilkaset metrów. W mieście lub w lesie powoduje to, że taki pomiar jest praktycznie bezużyteczny. Można nieco zwiększyć szansę znalezienia poszukiwanej osoby, jeśli wyślemy kilka zapytań i uśrednimy odpowiedzi - jest to jednak kłopotliwe i zwiększa koszty. A przecież rozwiązanie jest proste - wystarczyłoby pozwolić GPSowi dłużej (np. pół minuty) poobserwować niebo. Po tym czasie wysłana pozycja miałaby zupełnie wystarczającą dokładność kilku metrów. Niestety, TR-101 nie ma takiej możliwości.

Obraz
© Pozycje z pięciu kolejnych pomiarów dokonanych w tym samym miejscu. Wpisując współrzędne musimy dodać litery “n” i “e”.
Obraz

Jeszcze gorzej jest, kiedy zapytanie trafi do “szpiega”, kiedy akurat znajduje się on np. pod dachem. Wtedy, po trzech minutach bezowocnej walki, GPS wyłącza się, a lokalizator wysyła pozycję określoną…. przy poprzednim zalogowaniu, opatrując ją komentarzem “GPS not fixed”. Oczywiście ta pozycja może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością, między bieżącym a poprzednim zapytaniem urządzenia mogło się przemieścić o wiele kilometrów.

Winnym tych kłopotów jest energożerny moduł GPS SiRFstarIII, który dla oszczędności baterii włączany jest tylko na żądanie. Gdyby był włączony cały czas, podawałby zawsze ostatnią znaną pozycję, ale i czas pracy “szpiega”. znacznie by się skrócił. Mimo tej niedogodności, niektórym użytkownikom mogłoby to bardziej odpowiadać. Przydałaby się opcja konfiguracyjna, która dawałaby użytkownikowi możliwość wyboru między dokładniejszą pozycją, a dłuższym czasem pracy.

Inną niedoróbką konfiguracyjną jest tylko jeden możliwy format współrzędnych. Większość urządzeń i programów nawigacyjnych operuje stopniami, minutami i ew. sekundami kątowymi, a nie stopniami w zapisie dziesiętnym. Skorzystanie z informacji przesłanych przez TR-10. wymaga zatem zmian w konfiguracji narzędzia, do którego zechcemy je wprowadzić, by zobaczyć pozycję na mapie. Ale np. popularna AutoMapa nie daje takiej możliwości, więc dane dla niej trzebaby najpierw przeliczyć. Trzeba też pamiętać, że we współrzędnych brakuje oznaczeń półkul, więc literki N i E (w naszym rejonie geograficznym) musimy dopisać sami.

Obraz
© Wpisanie szukanej pozycji np. w Garminie Nuvi jest proste dzięki możliwości ustawienia odpowiedniego formatu współrzędnych. W AutoMapie trzeba je najpierw przeliczyć.
Obraz
© Wskazywane przez TR-101 pozycje mogą się znacznie różnić od rzeczywistego położenia.

Lokalizator osobisty GlobalSat TR-10. jest ciekawym urządzeniem, chociaż oszczędność energii poprzez wyłączanie modułu GPS bardzo poważnie ogranicza jego przydatność. Dokładność w praktyce wynosi ok. 100 m, ale łatwo możemy znaleźć się w sytuacji, kiedy uzyskanie nawet w przybliżeniu aktualnej pozycji będzie niemożliwe - wystarczy, żeby śledzona osoba weszła do jakiegoś budynku. Na szczęście, w takiej sytuacji możemy zadzwonić na numer “szpiega” i po prostu zapytać o jej położenie lub poprosić o wyjście na zewnątrz. Sądzę jednak, że przy cenie 999 zł mamy prawo oczekiwać większej niezawodności.

Obraz
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)