Polska przegrywa walkę o czyste powietrze. Ale pomysłów, jak pozbyć się smogu, nie brakuje
- Cała Polska ma gigantyczny problem ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza - alarmuje Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego. Rząd planuje wprowadzenie regulacji, ale miasta nie są skłonne inwestować w rozwiązania technologiczne. A szkoda, bo gotowych pomysłów jest już sporo. W miniony weekend w Krakowie zaprezentowane zostały kolejne. Młodzi przedsiębiorcy chcą walczyć ze smogiem przez sadzenie sztucznych drzew, tworzenie pieców na węgiel, zmniejszających emisję smogu, przez kominy słoneczne wciągające zanieczyszczenia czy w końcu mech pożerający smog.
27.11.2016 | aktual.: 28.11.2016 13:54
Maciej Ryś ma 24 lata. Jest absolwentem Uniwersytetu w Yorku, Hong Kongu oraz Akademii Leona Koźmińskiego. Mimo młodego wieku ma już za sobą kilka poważnych przedsięwzięć technologicznych, na przykład Przedszkolowo lub EarlyLogic. "Financial Times", Google, fundacja Res Publica Nova i fundusz Visegrad przyznały mu tytuł jednego ze 100 innowatorów naszej części Europy. To on pewnego dnia stwierdził, że ze smogiem trzeba walczyć za pomocą technologii.
- Zawsze wiedziałem, że smog jest problemem, ale uważałem po prostu, że „ktoś powinien coś z tym zrobić”. A w pewnym momencie coś przeskoczyło mi w głowie i zadałem sobie pytanie – a może ja powinienem coś z tym zrobić? Na tyle, na ile potrafię.
Tak powstał Smogathon - kilkudniowe wydarzenie w Krakowie, w ramach którego ludzie z całego świata starają się znaleźć technologiczne rozwiązanie problemu smogu.
W tym roku odbyła się już druga edycja Smogathonu.
Technologiami w smog
- W ubiegłym roku skupiliśmy się na projektach, które dopiero powstają. A teraz stwierdziliśmy, że dużo większy potencjał tkwi w projektach, które już istnieją i które potrzebują kopa i możliwości. Zaprosiliśmy zespoły w różnych fazach rozwoju, ale z konkretnym pomysłem - opowiada Ryś.
Krakowski Park Technologiczny, miejsce w którym odbywał się Smogathon, na kilka dni zmienił się w eksperymentalne centrum walki ze smogiem. Wyzwanie podjęli jednak nie naukowcy, ale młodzi przedsiębiorcy z całego świata. Do Krakowa przyjechały ekipy z Kanady, Chin, Ukrainy, Niemiec, Chorwacji, Szwajcarii. I oczywiście z Polski. Wszyscy z jednym celem - z eliminacji smogu chcą zrobić biznes.
- Cała Polska ma gigantyczny problem ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza - podkreślał w rozmowie ze mną Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego. - Jeśli popatrzymy na mapę zanieczyszczenia benzoapirenem, czyli jednym z rakotwórczych związków, to nie trzeba zaznaczać granic państw, żeby zobaczyć, gdzie jest Polska. Nasz kraj jest czerwoną plamą pod względem zanieczyszczenia benzoapirenem czy pyłami zawieszonymi. Jesteśmy w niechlubnej czołówce krajów Unii Europejskiej. Jest to powodowane głównie tzw. niską emisją, czyli tym, czym Polacy palą w domowych paleniskach. Problem fatalnej jakości powietrza dotyczy ogromnej powierzchni Polski, również mniejszych miejscowości i również miejscowości uzdrowiskowych. Do Rabki czy Szczawnicy jeździmy w sezonie grzewczym, a wówczas jakość powietrza jest tam gorsza niż w Krakowie.
Nowy kocioł, drony, a może przewidywanie smogu?
Pomysłów na walkę ze smogiem było sporo. Od sztucznych drzew, pieca na węgiel zmniejszającego emisję smogu o 96 proc., przez kominy słoneczne wciągające smog czy wieże-wentylatory, wspomagające cyrkulację powietrza w miastach po aplikacje mobilne, nowoczesne filtry czy niedrogie sensory umożliwiające monitorowanie zanieczyszczeń. Kotły nie wydają się technologicznym wyzwaniem. A to błąd, bo jak tłumaczy Andrzej Guła:
- Obszar, który wymaga regulacji to kotły na węgiel czy drewno, które są masowo sprzedawane, ale nie spełniają żadnych standardów emisyjnych. Takich kotłów sprzedaje się rocznie ok. 150 tysięcy, ogromna większość z nich nie zostałaby dopuszczona do sprzedaży u naszych sąsiadów. Takie urządzenie będzie wykorzystywane przez kolejnych 15-20 lat!
Zespół Fly Tech opracował połączenie aplikacji na telefony z monitorowaniem powietrza z poziomu drona. Aplikacja to taki Yanosik dla kominów - każdy użytkownik może oznaczyć dymiący komin w swojej okolicy i nadać mu "stopien podejrzenia". Jeśli czujemy (albo uważamy), że wydobywa się z niego szkodliwy dym, to wystarczająco duża liczba zgłoszeń mogłaby stać się informacją dla służb miejskich. Tylko jak przekonać się, czy dym faktycznie jest szkodliwy? Tu do akcji mają wkraczć drony wyposażone w specjalne czujniki. Jeśli okaże się, że dym był trujący, służby będą mogły wystawić mandat.
Firma Airly została wyróżniona już podczas ubiegłorocznego Smogathonu. Stworzyła ona niewielkie czujniki, które każdy może zamontować u siebie w domu.
- Czujnik mierzy pyły zawieszone, PM2,5 i PM10, temperaturę, ciśnienie i wilgotność - mówi Wiktor Warchałowski, współzałożyciel Airly. - W Krakowie jest ich ponad 50, w tym tygodniu będziemy instalować kolejne. Dostaliśmy ponad tysiąc zgłoszeń od mieszkańców, którzy chcieli dostać taki sensor. Użyczamy ich za darmo, na rok. Dzięki temu tworzymy gęstą sieć czujników jakości powietrza, mamy platformę map.airly.eu, na której dane są prezentowane.
Firma funkcjonuje już od roku, a swoje sensory sprzedaje w dwóch gminach podkrakowskich – w gminie Zielonki i gminie Wielka Wieś. Warchałowski uważa, że ich produkt może nie tylko informować o obecnym zanieczyszczeniu powietrza, ale wręcz je przewidywać.
- Mając tak gęstą siatkę czujników, jesteśmy w stanie dokonywać pomiarów zanieczyszczeń, co pozwala mieszkańcom np. pójść z dzieckiem do parku o takiej godzinie, kiedy powietrze nie jest skażone - mówi Warchałowski. - W Krakowie w czwartek był ogromny smog – 400 albo 500 proc. normy przez cały dzień. Ludzie się dusili, chodzili w maskach na ulicy. Miasto postanowiło, że w piątek wprowadza darmową komunikację miejską. W nocy z czwartku na piątek smog przewiało, rano było już względnie dobrze. A ludzie przesiedli się do autobusów. Natomiast, gdyby zaproponować darmową komunikację dzień wcześniej, to może smog byłby mniejszy. Jesteśmy w stanie zaimplementować modele predykcyjne, które wskażą, że następnego dnia będzie złe powietrze.
Wsparcie rządu będzie niezbędne
- Kraków jest jednym z nielicznych miast w Polsce, które zaczęły w sposób systemowy walczyć ze smogiem. Przyjęto jedyną w Polsce ustawę antysmogową, w ramach której od 2019 roku nie można będzie palić węglem i drewnem w celu ogrzewania mieszkań. Trzeba ucywilizować sposób, w jaki Polacy ogrzewają swoje domy poprzez ustalenie standardów emisyjnych dla pieców, w których spala się węgiel, o normy jakości węgla.Teraz nie ma żadnych norm, które określałyby parametry węgla sprzedawanego do sektora komunalno-bytowego. Polacy kupują odpad węglowy, on nigdy nie powinien być spalany w gospodarstwach domowych, natomiast jest, i to masowo, a dodatkowo jest w pełni legalnie sprzedawany. Brakuje norm, które zakazywałyby handlu takim towarem. Apelowała o to Najwyższa Izba Kontroli już kilka lat temu. Tak długo, jak takie kluczowe regulacje nie powstaną w Polsce, będziemy przegrywać walkę o czyste powietrze - apeluje Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Rząd planuje już eliminację odpadów węglowych i starych kotłów, ale zmiana następuje bardzo powoli. Urzędy miejskie do technologicznych propozycji walki ze smogiem podchodzą sceptycznie. Wiktor Warchałowski z Airly przyznaje, że Kraków nie chciał udzielić im wsparcia.
Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta Krakowa zauważa, że inwestycje są. Ale na innych poziomach - miasto inwestuje się w drogie stacje Wojewódzkich Inspektoratów Środowiska. Wpisują się one w system państwowego monitorowania atmosfery. Z kolei sensory przedsiębiorców to inicjatywa oddolna i nie powstała do niej specjalna procedura, nie ma też obostrzeń prawnych. Konflikt jak widać jest. Mimo że są już rozwiązania technologiczne, prawo znów za nimi nie nadąża.
Pomysłodawca Smogathonu, Maciej Ryś, pozostaje jednak optymistą:
- Technologia prawdopodobnie nigdy całego smogu nie zniweluje. Problem trzeba rozwiązywać holistycznie, z różnych perspektyw. Ale technologia jest szybka do wdrożenia, a politycy już teraz wyrażają zainteresowanie współpracą. Walka jest do wygrania.