Polska przegrała przed ETS ws. ceny za utrzymanie łącza
Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że UKE nie miał prawa regulować taryf detalicznych za szerokopasmowy Internet oferowany przez Telekomunikację Polską. Skargę wniosła Komisja Europejska. Zdaniem sędziów, Polska złamała w ten sposób zapisy unijnych dyrektyw.
07.05.2010 | aktual.: 10.05.2010 09:18
Chodzi o kary nakładane przez UKE na TP w związku z cenami _ neostrady tp _ i żądanie przedstawienia do zatwierdzania cenników za tę usługę. Głównym punktem spornym była opłata za utrzymanie łącza - wyższa, niż w przypadku takiego samego łącza używanego tylko do linii telefonicznej.
KE wniosła o stwierdzenie, że regulując taryfy detaliczne za usługi szerokopasmowego dostępu do Internetu bez uprzedniej analizy rynku, Polska uchybiła zobowiązaniom, które na niej ciążą na mocy przepisów odpowiednich dyrektyw. Mimo zarzutu Komisji, UKE uważa, że nie jest możliwe rozdzielenie kontroli usługi utrzymania łącza w zależności od tego, czy świadczenie usług obejmuje wąskopasmowe usługi telefoniczne czy też usługi szerokopasmowego dostępu do Internetu. Stąd też zdaniem Polski, Prezes UKE musiał, zgodnie dyrektywą ramową, sprawować kontrolę nad opłatami za utrzymanie łącza nawet w przypadku, gdy usługa ta stanowiła element usługi szerokopasmowego dostępu do Internetu.
Prezes UKE argumentuje, że podejmując wspomniane działania nie miał na celu regulowania opłat za korzystanie z usług szerokopasmowego dostępu do Internetu, a jedynie skuteczne sprawowanie kontroli nad taryfami detalicznymi w zakresie dostępu do stacjonarnej publicznej sieci telefonicznej, na bazie którego możliwe było świadczenia zarówno wąskopasmowej usługi telefonicznej jak i szerokopasmowego dostępu do Internetu.
KE uważała, że uciekanie się do ingerencji na poziomie detalicznym powinno być ostatecznością. Unijne prawo nie przewiduje, że dostęp do szerokopasmowego Internetu jest _ usługą regulowaną _. ETS przychylił się do stanowiska KE, która uważała, że UKE nie ma prawa regulować taryf detalicznych za usługi szerokopasmowego dostępu do Internetu bez uprzedniej analizy rynku. A to dlatego, że obowiązki nałożone przez UKE na TP od maja 2006 roku, dotyczące zatwierdzania detalicznych taryf za Internet oraz ich ustalania na podstawie kosztów świadczenia tych usług, nie są utrzymaniem istniejących obowiązków, lecz stanowią nowe obowiązki nałożone na operatora. Tymczasem, zgodnie z prawem UE, wolno je nakładać wyłącznie po przeprowadzeniu w należyty sposób analizy rynkowej. Takiej zaś UKE nie przeprowadził.
KE odrzuciła argument, że chodzi o środki tymczasowe w rozumieniu dyrektywy ramowej UE. Odpowiednie przepisy dotyczą wyłącznie taryf za korzystanie ze stacjonarnej publicznej sieci telefonicznej oraz z usług publicznej telefonii stacjonarnej, nie zaś za dostęp do Internetu. Sędziowie nie zgodzili się z Polską, która przed ETS twierdziła, że obowiązki dotyczące detalicznych usług szerokopasmowego dostępu do Internetu zostały ustanowione na podstawie krajowych przepisów istniejących przed wejściem w Polsce w życie unijnych dyrektyw wraz z przystąpieniem do UE 1. maja 2004 roku. Zdaniem Polski, korzystano z zapisów Prawa Telekomunikacyjnego, które weszły w życie 1. października 2003 roku.
Trybunał podkreślił, że od czasu wejścia w życie wspólnych ram regulacyjnych UE, dotyczących łączności elektronicznej, krajowe organy regulacyjne, takie jak UKE, muszą przestrzegać określonych w nich procedur, takich jak procedura analizy rynkowej. Analizy rynkowe mają wykazać, że takie czy inne krajowe regulacje rynku telekomunikacyjnego służą dotrzymaniu kroku zmianom na rynku, są stosowane jedynie w przypadku braku konkurencji i nie przynoszą szkody konsumentom.