Polacy kradną mniej komórek
Spada liczba przestępstw dotyczących telefonów komórkowych. Jeszcze w
2009 r. było ich 53 tys., a w roku ubiegłym już nieco ponad 46 tys. W tym roku może to być ok. 45
tys. - informuje "Dziennik Gazeta Prawna" na podstawie danych KG Policji.
Zdaniem policjantów wynika to z generalnego spadku przestępczości kryminalnej. Z kolei cytowany przez gazetę kryminolog, prof. Brunon Hołyst uważa, że telefony są coraz tańsze i ich kradzież słabo się opłaca.
Inaczej jest w USA, gdzie zjawisko to jest coraz powszechniejsze. Jak podaje portal Huffington Post, np. w Los Angeles liczba kradzieży telefonów wzrosła w porównaniu z poprzednim rokiem o 27 proc. Podobnie jest w innych miastach.
Dane dotyczące naszego kraju obejmują kradzieże, oszustwa oraz rozboje, w skutek których telefon zmienił właściciela. Natomiast nie obejmują zdarzeń, w których wartość przedmiotu nie przekroczyła granicy 25. zł - jest to bowiem wówczas tylko wykroczenie.
W Australii od 1. lat działa prawo, dzięki któremu po zgłoszeniu kradzieży można całkowicie zablokować telefon, a nie tylko kartę SIM. Wprowadzenie podobnego przepisu rozważa się w USA, co powinno ograniczyć opłacalność tego procederu do minimum.
Londyn w ciągu ostatnich kilku miesięcy zmagał się z plagą złodziei na rowerach. Kiedy idziemy chodnikiem całkowicie pochłonięci np. pisaniem SMS-a (szczególnie na smartfonach, które - z powodu ekranów dotykowych - jesteśmy zmuszeni trzymać w dużo luźniejszym uścisku), jesteśmy łatwym łupem dla kogoś, kto przejeżdża koło nas na rowerze. O pieszym pościgu nie ma oczywiście nawet mowy. W ten sposób codziennie na ulicach stolicy Zjednoczonego Królestwa ginie średnio 17. iPhone'ów. Taka plaga w naszych warunkach pogodowych nie grozi nam co najmniej do końca zimy, jednak na pewno metoda ta dotrze do Polski wiosną.
Źródło: PAP, Dziennik Gazeta Prawna, Policja, JG, WP.PL
-/jg/jg