Pojazd wstępnego rozminowania. Ukraińcy oddają do służby nowe dzieło
27 października do służby w Państwowym Pogotowiu Ratunkowym Ukrainy oddano pierwszy egzemplarz, skonstruowanej w obwodzie charkowskim maszyny wstępnego rozminowania gleby. Każde takie urządzenie pracujące na ukraińskiej ziemi ma kluczowe znaczenie dla obecnego i przyszłego bezpieczeństwa miejscowej ludności.
Sprzęt został sfinansowany dzięki środkom z regionalnego budżetu obwodu charkowskiego i przeznaczony jest do przygotowywania gruntu pod rozminowanie. Jego obsługą zajmą się specjaliści z Międzyregionalnego Centrum Humanitarnego Rozminowywania i Szybkiego Reagowania Państwowej Służby Ratunkowej. W przeliczeniu koszt tego samobieżnego pojazdu to ponad 651 tys. złotych.
Sprzęt rozminowywania kluczowy dla dalszego życia w Ukrainie
W obwodzie charkowskim działa już osiem innych pojazdów mających podobne działanie, a nowy nabytek będzie dziewiątym. Jest to jednak pierwsza konstrukcja, która powstała całkowicie na miejscu. Pozostałe maszyny zostały przekazane przez inne kraje, albo od nich zakupione. Charkowski prototyp był testowany przez 4 miesiące, w czasie których wysadził on ponad 300 pozostawionych po konflikcie min przeciwpiechotnych. Są one razem z niewybuchami jednym z największych zagrożeń, jakie jeszcze na długo po zakończeniu wojny pozostanie w ukraińskiej ziemi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konstrukcja uzyskała już certyfikat zgodności pozwalający na jej przemysłową produkcję i powszechne użycie w akcjach rozminowywania. Drugi egzemplarz powinien trafić w ręce charkowskich ratowników do końca listopada.
Charkowska maszyna w akcji
Zdalnie sterowany pojazd został opracowany na podwoziu ciągnika gąsienicowego produkcji charkowskiej. Jest bardzo łatwy w użytkowaniu, produkcji, konserwacji i naprawie. Dzięki konstrukcji umożliwiającej łatwą wymianę właściwie dowolnej części może on szybko wrócić do pracy, nawet w przypadku uszkodzeń spowodowanych przez minę przeciwpancerną. Jego całkowita masa wynosi 16 ton, a prędkość robocza to około 3-4 kilometry na godzinę.
Pojazd sterowany jest zdalnie przy pomocy pilota, który ma do 300 metrów zasięgu. Szkolenie operatorów będzie trwało kilka tygodni, a następnie sprzęt trafi do najbardziej zagrożonych minami obszarów obwodu charkowskiego. Według producenta w obszarze swojej pracy jest on w stanie usunąć 95 proc. wszystkich min.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski