Pobyt w kosmosie zmienił jego organizm. Nowe wyniki badań NASA
Scott Kelly to jeden z najsłynniejszych astronautów NASA. W latach 2015-2016 spędził 340 dni na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Agencja kosmiczna prowadziła wówczas misję badawczą, która miała przedstawić wpływ stanu nieważkości na organizm człowieka.
07.04.2021 15:38
Nieprzypadkowo do takiego badania wybrano właśnie tego astronautę. Jego brat bliźniak, Mark Kelly, również brał udział w misjach kosmicznych NASA. Tych dwóch mężczyzn stanowiło idealny obiekt badawczy, ze względu na zbliżone DNA. Na podstawie spędzonego przez nich czasu w kosmosie udało się ustalić, jakie skutki uboczne może mieć długi czas przebywania ciała ludzkiego w nieważkości.
W 2019 roku NASA opublikowała finalne wyniki badań, z których wynikało, że może być tego sporo. Zauważono między innymi niewielkie zmiany w ekspresji genów, dynamice telomerów a nawet uszkodzenia DNA. Około 91,3 proc. wszystkich zmian powróciła do normy po jego powrocie na Ziemię, a niewielka część z nich utrzymywała się jeszcze przez 6 miesięcy. Z kolei uszkodzenie DNA najprawdopodobniej było wynikiem ekspozycji na promieniowanie.
Ale to nie wszystko – nowe badania pokazują, jaki wpływ ma stan nieważkości na serce
Scott Kelly spędził na orbicie prawie rok. W ciągu ostatnich lat, kilku astronautów również spędziło podobny okres czasu w stanie nieważkości. NASA zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to dobre dla ludzkiego organizmu i może pozostawiać uszczerbki na zdrowiu. Kolejne badanie pozwoliło właśnie ustalić, że ludzkie serce kurczy się podczas pobytu w kosmosie.
Analizę zdrowia Scotta Kelly'ego opublikowano w piśmie naukowym Circulation. W wynikach możemy przeczytać, że nawet najbardziej wymagający program ćwiczeń nie jest w stanie zatrzymać wpływu stanu nieważkości na ludzkie serce. Narząd kurczy się pod wpływem braku grawitacji i niewiele można w tej kwestii zmienić. Jak dotąd sądzono, że odpowiednie ćwiczenia mogą pomóc, ale ich efekt okazał się znikomy.
W ziemskich warunkach nasze serce pompuje krew z dość dużą siłą, ponieważ wpływa na nie grawitacja. Aby krew mogła krążyć po organizmie, narząd musi stabilnie pracować. W kosmosie nie ma grawitacji, a serce nie musi pracować już z tak dużą siłą i w efekcie słabnie oraz pomniejsza się.
Scott Kelly ćwiczył przez sześć dni każdego tygodnia. Nawet przy braku grawitacji był to spory wysiłek dla organizmu. Astronauta biegał na bieżni, ćwiczył na rowerku oraz wykonywał ćwiczenia oporowe. I w niczym to nie pomogło.
Wyniki porównano z przykładem pływaka
Naukowcy wzięli pod uwagę również francuskiego pływaka Benoîta Lecomte'a. Podjął on próbę przepłynięcia Oceanu Spokojnego wpław. Niestety, ta została jednak przerwana, ale mężczyzna dostarczył badaczom bardzo cennych informacji.
Lecomte płynął około 5,8 godzin dziennie i spał przez 8 godzin w ciągu doby. W efekcie znajdował się w pozycji horyzontalnej od 9 do 17 godzin na dobę. Jego serce zmagało się więc z mniejszą siłą grawitacji, co miało wpływ na poziom ciśnienia, jakiemu jest poddany mięsień sercowy.
Pływak przez 159 dni przepłynął ponad 2700 kilometrów. Jak można się domyślić, był to wyjątkowo ekstremalny wysiłek fizyczny dla jego ciała. Pomimo tego, obniżona grawitacja sprawiła, że serce Lecomte'a również uległo skurczeniu.