Po co ludziom roboty? Do uniknięcia kontaktu z innymi ludźmi
Po co nam roboty i co możemy zyskać na rozwoju inteligentnych maszyn? Poza oczywistymi zaletami, takimi jak wyręczanie ludzi w najcięższych pracach i zmniejszenie kosztów produkcji, ich zwolennicy widzą jeszcze jeden pozytyw. Miałyby nam one pozwolić w… ograniczeniu kontaktów międzyludzkich.
04.11.2015 | aktual.: 04.11.2015 16:10
- Interakcja z robotem sprawia ludziom satysfakcję, ale okazuje się, że to, co cieszy ich jeszcze bardziej, to możliwość uniknięcia interakcji z innym człowiekiem, gdy nie mają na to nastroju – stwierdziła Andra Keay, dyrektor zarządzająca Silicon Valley Robotic. Stowarzyszenie to zrzesza firmy z branży ogólnie pojętej robotyki, działające w Dolinie Krzemowej.
W swojej wypowiedzi odnosiła się przede wszystkim do zaprojektowanego przez jedno z przedsiębiorstw robota Relay. Jest on w stanie wypełniać podstawowe zadania obsługi hotelowej, przekazując gościom przesyłki, wręczone mu przez obsługę obiektu. Według Andrei właśnie w takich zadaniach sprawdzić się mogą inteligentne maszyny – nie dość, że są one mało satysfakcjonujące dla wykonującego je człowieka, to również osoba będąca po drugiej stronie czuć będzie się lepiej, obsługiwana przez maszynę.
Jednocześnie jednak Keay zwróciła uwagę, że robot w tym wypadku wcale nie musi oznaczać maszyny humanoidalnej. Wręcz przeciwnie – czasami znacznie bardziej sensowny jest zupełnie inny kształt. Ważne, by robot spełniał stawiane przed nim zadanie.
- Czy to robot? Cóż, trudno nam to stwierdzić, jeżeli części humanoidalne schowane są wewnątrz pudełka. Lubimy dzielić to, co widzimy, na ludzi i przedmioty – roboty zmieniają tu wszystko – stwierdziła. Dodała również, że według niej robot to po prostu urządzenie, które jest w stanie wyczuwać pewne rzeczy i podejmować działania. Według tej definicji robotem byłyby więc np. zmywarki do naczyń lub samochody.
- Elon Musk nazwał samochód Tesla Model X komputerem w formie samochodu. Ja nazywam go robotem. I nie dotyczy to tylko Tesli. Każdy nowy samochód to robot – stwierdziła.
Według niej w definicji tej mieściłyby się również różnego rodzaju rozwiązania doradzające np. klientom sklepów. Robotem byłby więc umieszczony w markecie wyświetlacz z głośnikami i inteligentnym systemem operacyjnym, mogącym pomóc klientowi w znalezieniu poszukiwanego towaru. W takich przypadkach, twierdzi Keay, dobrze działająca maszyna byłaby przez niego odebrana znacznie lepiej niż pracownik sklepu.
O ile więc na pierwszy rzut oka stwierdzenie tej specjalistki w dziedzinie robotyki brzmiało dość dziwnie i kontrowersyjny, o tyle po podaniu takiego przykładu znacznie łatwiej odnieść się do niego przychylnie. Oczywiście pod warunkiem, że takie roboty nie będą kiedyś planowały przejęcia władzy nad światem.
- Jak rozpoznajemy robota? Na ogół szukamy humanoidów – czegoś z głową, ramionami, nogami. W opcjonalnym wyposażeniu świecące, czerwone oczy, superbroń i złowrogi plan zniszczenia ludzkości – stwierdzia żartobliwie Andrea.
_ DG _