Płoną rosyjskie rafinerie. Gigantyczne koszty
Rosyjski przemysł paliwowy cierpi w wyniku działań wojsk ukraińskich. Płoną kolejne rafinerie, co przekłada się na niemałe straty Rosjan. Do tej pory ataki dotknęły już 13 przedsiębiorstw rafinacji ropy naftowej.
18.03.2024 | aktual.: 18.03.2024 14:57
"Sławiańsk-ECO" w Sławiańsku nad Kubaniem w Kraju Krasnodarskim to 13 przedsiębiorstwo rafinacji ropy naftowej, które zostało zaatakowane przez siły ukraińskie. Jak podaje serwis defence-ua.com, ów zakład, nie jest wcale duży. Jego roczny wolumen wynosi ok. 3-5 mln ton ropy. Dla porównania – również skutecznie zaatakowany "ŁUKOIL-Niżegorodnieftieorgsintez", zlokalizowany w Kstowie w obwodzie niżnymgorodskim, w ciągu roku przetwarza 15 mln ton ropy.
Mimo iż zaatakowane obiekty nie są gigantyczne, powodują istotne straty u Rosjan. W 2022 r. "Sławiańsk-ECO" wygenerował przychód w wysokości 162 mld rubli, czyli ok. 1,75 mld dolarów. Zysk netto wyniósł w przypadku tej rafinerii ok. 130 mln dolarów według oficjalnych danych. Od 2021 r. w zakład inwestowane są istotne środki – według planu na lata 2021-2025 wydanych miało zostać 227 mln dolarów. Głównym elementem modernizacji miała być nowa instalacja do produkcji benzyny wysokooktanowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duże inwestycje nie przełożą się na zyski – obecnie rafineria, która zlokalizowana jest ok. 300 km od linii frontu, została wyłączona ze względu na pomyślne ataki Ukraińców.
Ataki na rafinerie to też problem Ukraińców
Jak jednak podaje redakcja serwisu wnp.pl, choć ataki na rosyjskie rafinerie ropy naftowej kończą się sukcesem, generują one też problemy u Ukraińców. Ataki na infrastrukturę energetyczną Rosjan pochłaniają duże ilości amunicji, której na Ukrainie zaczyna brakować. Rosjanie mają produkować trzy razy więcej amunicji niż USA i Europa, w związku z czym chęć pomocy walczącej Ukrainie to za mało.
Jak informuje WNP, powołując się na niemiecki dziennik Der Spiegel, ukraińscy dowódcy przyznali, że większość jednostek jest zmuszonych do oszczędzania amunicji i sprzętu ze względu na ogólny niedobór amunicji. Żołnierze mają być w stanie utrzymywać swoje obecne pozycje jedynie w sytuacji, gdy siły rosyjskie nie zaatakują z pełną siłą. Opóźnienia w dostawach sprzętu i amunicji mogą sprawić, że obecna linia frontu ukraińskiego będzie bardziej "krucha" – tak wynika z raportu amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną.
Karol Kołtowski, dziennikarz Wirtualnej Polski