Plecak Thule, czyli jak wybrać plecak na długą włóczęgę
Nie ma plecaków idealnych. Przez lata podróżowania przyzwyczaiłam się, że każdy będzie miał jakiś mankament - a to za mało kieszonek, a to pas biodrowy okazywał się niedostosowany do sylwetki. Thule Guidepost też nie jest plecakiem idealnym. Ale spośród dużych plecaków, chyba do ideału mu najbliżej.
Jeśli wyprawa na dłużej i daleko, to musi być plecak. Wiedziałam, że musi być spory - co najmniej 65 litrów - wyposażony w system sprytnych kieszonek, żeby móc szybko dostać się do wnętrza. I najważniejsze - musi być albo dopasowany do mojej postury, albo dawać możliwość takiego dopasowania. Plecak Thule Guidepost 75L w warunkach bojowych - 3 tygodnie w Nepalu i na Sri Lance.
Wielkość
Nepal i Sri Lanka są dość bliskie kulturowo, w obu odczuwalny jest wpływ kultury indyjskiej. Ale pod względem klimatu dalej być nie może. W plecaku musiało znaleźć się miejsce na porządne buty trekkingowe, ciepłą kurtkę, trochę ciepłych rzeczy w Himalaje i trochę lekkich rzeczy na plażę. Stąd decyzja o zabraniu większego plecaka - 75 litrów powinno wystarczyć.
I okazało się, że starczyło aż nadto. Jeszcze na miejscu mogłabym kupić kolejne puchowe kurtki i spokojnie zmieścić je w plecaku. System pasków, dzięki którym możemy z dużą swobodą dostosowywać objętość sprawia, że niezależnie od tego, ile rzeczy spakujecie, plecak będzie zachowywać kształt.
Waga
Pusty plecak waży 2,5 kg. Mało to nie jest, ale nie po to kupujemy duży plecak, żeby nic w nim nie nosić. Plecak, który ma nam towarzyszyć każdego dnia przez 3 tygodnie musi być przede wszystkim wygodny. Dlatego kluczowe jest wybranie takiego, którego ciężar przenoszony jest na biodra, nie na ramiona. Thule Guidepost wyposażony jest w pas biodrowy, który porusza się niezależnie od samego plecaka. Daje to dużą swobodę ruchów, a przede wszystkim - ciężar rozkłada się równomiernie na biodra i plecy. Dzięki temu nawet podczas długich wędrówek z plecakiem na plecach możemy skupiać się na okolicy i widokach, nie na ciężarze.
Równie ważne jak pas biodrowy są szelki. W plecaku Thule mamy 15-centymetrowy zakres regulacji, więc i osoba barczysta i drobniejsza może dostosować plecak do swojej budowy.
Schowki
W podróży bardzo ważny jest dla mnie i szybki dostęp do spakowanego dobytku. Wspominałam już, że dostęp do głównej komory jest łatwy i sprytny. Teraz czas omówić dodatkowe kieszenie i schowki.
Już na pasie biodrowym znajdziemy dwa miejsca do chowania podręcznych drobiazgów, np. dokumentów czy powerbanku. Na pasie znajduje się bowiem doczepiana kieszeń z nieprzemakalnego materiału - tam możemy schować wszystkie cenne rzeczy, do których powinniśmy mieć szybki dostęp, np. pieniądze, paszport, bilety. Fotografowie mogą z kolei zainwestować w inną kieszeń - pokrowiec na aparat. Takie kieszonki można dokupić, w zestawie z plecakiem jest tylko jedna.
Z drugiej strony w pasie wbudowano kieszeń zamykaną na zamek błyskawiczny. Kieszeń ta nie jest już chroniona przed deszczem czy wodą, ale jest równie łatwo dostępna, więc można tam schować klucze czy powerbank.
Główna komora plecaka także może być dostosowana do waszych potrzeb. Wewnątrz znajdziecie przegrodę, umocowaną mniej więcej w 2/3 wysokości od góry. Przegrodę tę można usunąć, wtedy mamy jedną wielką przestrzeń na rzeczy. Albo zostawić i osobno trzymać ubrania w góry i na plażę. Thule zamontował zamek błyskawiczny na całej długości plecaka, łatwo więc można się dostać do zawartości.
Plecak w plecaku
Nie ukrywam, że jedną z cech, dzięki którym Thule Guidepost przykuł moją uwagę, jest opcja przekształcenia klapy w mniejszy plecak. Wiecie, jak to jest. Jedziecie na koniec świata, zatrzymujecie się na kilka dni w jednym miejscu, ale na jednodniowe wypady nie chcecie brać dużego plecaka. Więc jedziecie z plecakiem dużym i małym. Thule rozwiązał ten problem.
Klapa przyczepiona do plecaka pełni wszystkie funkcje, których od klapy byście oczekiwali. Ale paski i klamerki które utrzymują ją na miejscu można odczepić. Klapę należy wywrócić na drugą stronę, a wewnątrz znajdziecie gotowe do zamontowania cienie szelki. W ten sposób klapa przekształca się w poręczny plecak o pojemności 28 litrów.
Mały plecak ma konstrukcję worka ze ściągaczem na górze i dodatkową kieszenią od zewnątrz. Wykonany z cienkiego, nylonowego materiału jest świetny na takie jednodniowe wypady. Być może nie każdemu do gustu przypadną cienie szelki, które mogą czasem wpijać się w ramiona, ale ja postanowiłam na to nie narzekać. W końcu dzięki tej funkcji mogłam nie brać dodatkowego plecaka.
Na wypadek deszczu
W jednej z wewnętrznych kieszeni znajduje się przeciwdeszczowy pokrowiec, którym łatwo można opakować cały plecak i w ten sposób uchronić zawartość przed deszczem. Pokrowiec wyposażony jest w ściągacz, więc zakładanie go jest bardzo łatwe. To ważne, gdy deszcz ciecze po palcach a wiatr coraz silniejszy.
Z pokrowcem miałam jeden problem - niesłychanie żarówiasty kolor. Taki odcień sprawdzi się świetnie w wysokich górach, ale już w lesie, gdy nie chcemy zwracać na siebie uwagi zwierząt, tak jaskrawy kolor raczej nie przejdzie.
Warto?
Na dużym górskim plecaku trzeba polegać. Musi być wygodny i pojemny. Musi dawać szybki dostęp do spakowanych rzeczy bez konieczności przepakowywania wszystkiego na środku szlaku.
I Thule Guidepost ma większość cech, których oczekuję od niezawodnego plecaka. Może przydałoby się trochę więcej małych kieszonek na zewnątrz, albo lepszy system kieszeni wewnątrz. Ale po 3 tygodniach na szklaku z plecakiem Thule mogę spokojnie powiedzieć, że to porządnie wykonany i bardzo wygodny sprzęt.
Thule Guidepost 75 litrów dostępny jest w cenie 1 299,00 zł i dwóch wariantach kolorystycznych: szarym i bordowym.