Pionier internetu ostrzega. To może być koniec sieci

Tim Berners-Lee, twórca sieci www przestrzega przed australijskim prawem, które może doprowadzić do tego, że sieć internetowa przestanie działać w swojej pierwotnej formie.

Tim Berners-Lee
Tim Berners-Lee
Źródło zdjęć: © Getty Images
Bolesław Breczko

20.02.2021 14:45

W odpowiedzi na nowe przepisy w Australii Facebook ograniczył możliwość publikowania linków do artykułów informacyjnych i wszelkich postów ze stron informacyjnych w Australii.

Nowe prawo zakłada, że internetowi giganci jak Facebook i Google mają płacić wydawcom za udostępniane w ich serwisach linki do treści informacyjnych.

Tim Berners-Lee stwierdził podczas wystąpienia przed senacką komisją, że nowe prawo może stanowić zagrożenie dla podstawowej zasady sieci internetowej, czyli wolności przepływu informacji. Fizykowi, który jest jednym z ojców internetu, chodzi przede wszystkim o obowiązek płacenia za możliwość zamieszczania linków.

Berners-Lee powiedział, że jeśli taki przepis zostałby wprowadzony globalnie, to sieć internetowa przestałaby działać.

W założeniu proponowane prawo w Australii chce "oddać" część pieniędzy redakcjom i wydawcom, które rzekomo tracą na rzecz internetowych gigantów. W myśl twórców ustawy użytkownicy przestali wchodzić na oryginalne strony internetowe wydawców, a czerpią informacje z Facebooka i Google'a, które zamieszczają linki i krótkie fragmenty artykułów informacyjnych.

Problem ten jest zauważany także w innych krajach. We Francji wydawcom udało się dojść do porozumienia z Google, które zapłaci im za treści wyświetlane w ramach platformy Google News Showcase. W pozostałych krajach Unii Europejskiej też trwają prace nad wprowadzeniem lokalnych przepisów rozwiązujących ten problem. Jest to efekt wprowadzenia dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, czyli tzw. ACTA 2.

Chociaż problem jest dostrzegany na całym świecie, to jego rozwiązanie nie jest proste. Eksperci i aktywiści z dziedziny mediów internetowych alarmują, że zbyt ostre przepisy mogą doprowadzić do "zepsucia" internetu, w którym przepływ informacji jest nieograniczony. Z drugiej strony giganci jak Google i Facebook mogą zareagować na nowe przepisy, po prostu wyłączając całkowicie lub częściowo możliwość wyświetlania w wynikach wyszukiwania informacji i artykułów. Tak właśnie stało się teraz w Australii a wcześniej w Niemczech i Hiszpanii.

Źródło artykułu:WP Tech
wiadomościspołeczeństwogoogle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (52)