Pandemia COVID-19 mogła zacząć się inaczej, niż sądzili naukowcy. Nowe badania

Pandemia COVID-19 mogła zacząć się inaczej, niż sądzili naukowcy. Nowe badania

To jenoty, nie nietoperze mogły być źródłem pandemii
To jenoty, nie nietoperze mogły być źródłem pandemii
Źródło zdjęć: © Pexels
20.11.2021 14:33

Najnowsze badania sugerują nowe źródło pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Ekspert od ewolucji wirusów uważa, że przejście patogenu z nietoperzy na człowieka również wydaje się być nieprawdopodobne.

Na łamach Science Michael Worobey, ekspert od ewolucji wirusów z University of Arizona opublikował badania, w których sugeruje, że "skrajnie nieprawdopodobne" jest, by pandemia koronawirusa mogła rozpocząć się gdzieś indziej niż na targu w Wuhan. Naukowiec uważa jednak, że wirus przeszedł na ludzi od jenotów, a nie od nietoperzy, jak do tej pory sądzono.

Źródło pandemii koronawirusa

- Chciałem sprawdzić, czy związek targu z początkowymi zakażeniami był rzeczywisty, czy też to złudzenie, spowodowane faktem, że to właśnie tam szukano tych zakażeń - wyjaśnił Worobey w swoich badaniach.

- Pierwsza epidemia SARS (...) została powiązana ze zwierzętami sprzedawanymi na targu. Wtedy też wdrożono system, zgodnie z którym, gdy do lekarza zgłosił się pacjent z zapaleniem płuc, lekarz pytał, czy pacjent pracował na targu. Jeśli odpowiedź była twierdząca, przypadek odnotowywano jako interesujący, któremu należy się bliżej przyjrzeć - dodaje ekspert.

Z drugiej strony, jeżeli pacjent zaprzeczył, że pracuje na targu, traktowano go tak, jakby przechodził zwykłe zapalenie płuc. Jeżeli przyjąć, że podobny scenariusz miał miejsce w przypadku COVID-19, to w czasie zidentyfikowania 50 pierwszych przypadków z Wuhan, mogło dojść do nawet 10 000 zachorowań, które zostały uznane za zwykłe zapalenie płuc, stwierdza badacz.

Worobey wyjaśnia jednak, czemu w przypadku COVID-19 procedura nie mogła tak wyglądać. Przede wszystkim wskazuje, że pierwsze przypadki podejrzanego zapalenia płuc były odnotowywane przez lekarzy a nie przed epidemiologów. W związku z tym nie ma mowy o tym, by błędnie przypisywali oni objawy pacjentom.

Ekspert zwraca również uwagę na nieproporcjonalnie dużą liczbę przypadków COVID-19 powiązanych z targiem w Wuhan. Jego zdaniem aż 66 proc. potwierdzonych przypadków COVID-19 z grudnia 2019 roku pochodziło z targowiska w Wuhan.

Wskazuje jednocześnie też na inne błędy, np. we wspólnym raporcie Chin i WHO, które wskazują jako "pacjenta zero" 41-latka mieszkającego 30 km od targu i nie mającego z nim nic wspólnego. Błąd ten był wykorzystywany do promowania teorii, jakoby wirus pochodził z laboratorium.

Worobey podkreśla jednak, że chociaż raport wskazuje, że mężczyzna zgłosił się do szpitala 8 grudnia 2019, to był on leczony z powodu problemów stomatologicznych. Nietypowe objawy zapalenia płuc zgłosił dopiero 16 grudnia. Jednocześnie pierwszy potwierdzony przypadek zakażenia koronawirusem został odnotowany 11 grudnia. Kobieta pracująca na targu w Wuhan trafiła wtedy do szpitala.

Nie od nietoperzy?

Naukowiec ma jednak wątpliwości, czy wirus faktycznie pochodzi od nietoperzy. "Najwcześniejsze objawowe przypadki zachorowania zostały powiązane z targiem w Wuhan, szczególnie zaś z jego zachodnią sekcją, gdzie w klatkach przetrzymywano jenoty", zauważa badacz.

Dodaje również, że niestety prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się na pewno, od jakiego zwierzęcia wirus przeniósł się na ludzi. Jak czytamy w artykule "żaden żywy ssak z targu Huanan ani żadnego innego targu w Wuhan nie został przebadany pod kątem SARS-CoV-2, a targ Huanan został zamknięty i zdezynfekowany 1 stycznia 2020 roku."

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (382)