Palaczy nie ubywa, ale koncerny tytoniowe zachęcają do… rzucenia palenia
19.06.2020 13:03, aktual.: 19.06.2020 17:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To nie pomyłka. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że papierosy bardzo szkodzą naszemu zdrowiu. Dlatego zarówno ich producenci, jak i konsumenci przerzucają się na potencjalnie mniej szkodliwe alternatywy. Nawet naukowcy potwierdzają już, że to może obniżyć ryzyko choćby nowotworów.
Przez dwa dni uczeni i eksperci rozmawiali na ten temat podczas Global Forum on Nicotine (GFN) – siódmej odsłony corocznej imprezy poświęconej nikotynie i produktom pochodnym. Impreza miała odbyć się w Warszawie, ale ze względu na koronawirusa odbyła się w sieci.
Na świecie papierosy pali co siódmy człowiek, w Polsce – co czwarty (czyli ok. 9 mln rodaków). Ważnym motywem tegorocznego GFN był fakt, że statystyki te… są stabilne. Czyli złe – marzeniem ekspertów i naukowców jest spadek liczby palaczy. Co więcej – Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje, że przynajmniej przez najbliższych 5 lat liczby te się… nie zmienią.
- To rytuał, w którym istotny jest i ruch ręki w kierunku ust i widok wydmuchiwanego dymu… Nikotynowa terapia zastępcza tego nie zapewnia, dlatego jej efektywność jest bardzo ograniczona – powiedział w trakcie konferencji dr Konstantinos Farsanolis z The National School of Public Health w Grecji.
Kto pali papierosy, wie to doskonale. Jest też ich kolejna "funkcja" – redukcja stresu. – Palenie jest dla niektórych niczym bieganie czy joga, tyle tylko że nie muszą wykonywać wysiłku i tracić dużo czasu. Szybki papieros to redukcja stresu – tak odczytuje to mózg – tłumaczy Farsanolis.
Rzuć lub giń, lub… spróbuj rzucić
W tych kilku słowach zawierają się obie strategie walki z globalnym uzależnieniem od papierosów. Pierwsza jest prosta – rzuć palenie. W jaki sposób do tego zmusić? Choćby tak jak 20 maja tego roku, gdy rozpoczął obowiązywać zakaz sprzedaży papierosów mentolowych. 4 miliony Polaków musiało pożegnać się z "mentolami".
Albo można w inny sposób – "rzuć lub spróbuj rzucić". Czyli spróbuj, palaczu, znaleźć alternatywę. I właśnie do tego przekonują obecnie największe koncerny tytoniowe świata.
Chodzi przede wszystkim o produkty o potencjalnie obniżonym ryzyku, do których zaliczamy m.in. e-papierosy i systemy podgrzewania tytoniu. Oba te produkty łączy fakt, że nie spalają tytoniu, a więc nie wytwarzają szkodliwego dymu. A to w nim znajduje się to całe zło, czyli substancje toksyczne i rakotwórcze. Tych pierwszych w dymie papierosowym jest blisko setka, tych drugich – 69.
Alternatywy mają tych substancji mniej i w mniejszych stężeniach. Tu mamy do czynienia z wdychaniem aerozolu wytworzonego dzięki podgrzaniu tytoniu lub specjalnego płynu zawierającego nikotynę. Dzięki temu człowiek pochłania związki nikotynowe (uwalniają się już przy ok. 250 stopnia Celsjusza), a nie substancje toksyczne i rakotwórcze (uwalniane przy ok. 800 st. C – tak jak w papierosie właśnie). Musimy jednak pamiętać, że mamy do czynienia tylko z redukcją szkód wywoływanych przyjmowaniem tytoniu lub nikotyny.
Eksperci podczas Global Forum on Nicotine przekonywali, że w krajach, gdzie te produkty wchodzą do sprzedaży, widać spadek sprzedaży klasycznych papierosów. Ale i wszyscy zgodnie przekonują: jedynym absolutnie pewnym sposobem na spokój i bezpieczeństwo jest rzucenie palenia całkowicie.