Padł rekord temperatury. Naukowcy wiedzą, co się stało
Rekord najwyższej temperatury na świecie został pobity 3 lipca, a następnie dzień później. W tym samym czasie w Kanadzie trwają gigantyczne pożary, a południe USA, północna Afryka czy Chiny zmagają się z gigantycznymi upałami. Tymczasem naukowcy zajmujący się zmianą klimatu przestrzegają, że fala rekordów dopiero się rozkręca.
Do 2 lipca najwyższa średnia temperatura dla całej Ziemi wynosiła 16,92℃. Ale rekord ten pobito przez dwa dni z rzędu. W poniedziałek, 3 lipca, odnotowano średnią 17,01℃, a we wtorek, 4 lipca – 17,18℃. Poinformowali o tym naukowcy z amerykańskiej agencji National Centers for Environmental Prediction.
Najwyższym w historii pomiarów temperaturom towarzyszą poważne konsekwencje. To m.in.: wciąż trwające rekordowe pożary w Kanadzie, potężne upały na południu USA, blisko 50℃ na północy Afryki, najdłuższy okres upałów w Chinach i rekordowe lipcowe temperatury na stacjach na Antarktydzie.
- To wyrok śmierci dla ludzi i ekosystemów - podkreśla Friederike Otto, jedna z czołowych klimatolożek.
O wiele cieplej niż kiedyś
Dotychczasowy rekord z sierpnia 2016 r. został pobity o 0,26℃.
Wtorkowa temperatura była też o blisko 1℃ wyższa niż średnia dla tej pory roku, jaką notowano jeszcze pod koniec XX w. Czyli w czasie, gdy z powodu działalności człowieka globalne temperatury już i tak były znacznie wyższe.
Według raportów Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu globalne temperatury nie były tak wysokie od 125 000 lat. Dla porównania stabilny klimat pozwalający na rozwinięcie rolnictwa mamy dopiero od ok. 12 000 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiana klimatu…
Przyczyny rekordowej temperatury są dwie: nasilająca się zmiana klimatu i tzw. El Niño.
Za to pierwsze odpowiadają wciąż rosnące emisje gazów cieplarnianych. Ich źródłem jest przede wszystkim spalanie węgla, ropy i gazu oraz uprzemysłowione rolnictwo i wycinki lasów.
- Będziemy nadal ustanawiać nowe rekordy ciepła, dopóki spalanie paliw kopalnych i emisje dwutlenku węgla będą się utrzymywać - podkreśla prof. Michael Mann z Uniwersytetu Pensylwanii, jeden z najważniejszych klimatologów na świecie.
… i El Niño
El Niño (chłopczyk) to z kolei cykliczne zjawisko, podczas którego część tropikalnego Pacyfiku staje się gorętsza. Chodzi o na tyle duży obszar, że ma to duże przełożenie na globalne temperatury. I na poważne konsekwencje w różnych częściach świata.
Odwrotnością obecnego zjawiska jest La Niña (dziewczynka), gdy wody Pacyfiku są chłodniejsze. To właśnie z nim mieliśmy do czynienia w ostatnich latach.
El Niño wrócił po siedmiu latach przerwy - i zostanie z nami na dłużej. Poprzedni miesiąc już był najcieplejszym czerwcem w historii pomiarów, i to z dużym marginesem. Można zakładać, że rekordy temperatury zanotujemy teraz nie tylko dla całego lipca czy sierpnia, lecz także dla całego 2023 i/lub 2024 roku. Bo lata z El Niño, bez względu na postępującą zmianę klimatu, są z reguły o wiele cieplejsze – nawet o 0,5℃.
- Czerwiec był najcieplejszym czerwcem w historii z dużym marginesem, a lipiec jest na dobrej drodze, aby być najcieplejszym lipcem w historii. Na podstawie pierwszych sześciu miesięcy roku wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że rok 2023 zakończy się jako najcieplejszy w historii - ocenia Zeke Hausfather, klimatolog z Berkeley Earth w USA.
Kanada, Chiny, Antarktyda…
Jakie są konsekwencje rekordowych temperatur?
3 lipca w Kanadzie wciąż trwały najgorsze w historii pożary. 8,4 mln ha pogorzelisk to obszar odpowiadający 1/4 Polski oraz większy niż powierzchnia Zjednoczonych Emiratów Arabskich - najbliższego gospodarza konferencji klimatycznej. Dym z pożarów sprowadził smog na dużą część Kanady i USA. W zeszłym tygodniu dym dotarł również do Polski.
Wyjątkowo wysokie temperatury zanotowano też na południu USA, zwłaszcza w Teksasie. Nad obszarem uformowała się kopuła ciepła. Z powodu upałów zmarło przynajmniej kilkanaście osób.
W Chinach lipiec przyniósł upały powyżej 35°C. A pierwsza połowa roku to najdłuższy okres w kraju z upałami przekraczającymi tę temperaturę od rozpoczęcia pomiarów w 1961 r. Część Chin nawiedziły też poważne powodzie.
Obecne rekordy staną się normą
- Ludzie na całym świecie już odczuwają skutki zmian klimatu, od fal upałów, pożarów i zanieczyszczenia powietrza, po powodzie i ekstremalne burze. Globalne ocieplenie pogłębia również straty w uprawach i rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych, a także migrację - podsumowuje dr Jeni Miller, dyrektorka wykonawcza w organizacji Global Climate and Health Alliance.
I dopóki nie zaprzestaniemy emitować gazów cieplarnianych, będzie coraz gorzej. A obecne temperatury przy tych z 2050 r. czy kolejnych lat będą nie tyle rekordowymi, co staną się wręcz normą.