Odległe skutki Hiroszimy i Nagasaki nie tak tragiczne, jak się uważa

Długoterminowe skutki zdrowotne zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki bomb atomowych nie są tak tragiczne, jak postrzega je opinia publiczna - informuje pismo "Genetics". Eksplozje bomb atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki w sierpniu roku 1945 były przyczyną olbrzymich zniszczeń i tysięcy ofiar, które zginęły w momencie wybuchu lub wkrótce po nim z powodu fali uderzeniowej, wysokiej temperatury lub choroby popromiennej. U tych, którzy przeżyli, częściej występowały nowotwory, a u ich potomstwa - wady rozwojowe. Z najnowszych badań wynika jednak, że odległe skutki napromieniowania nie były aż tak tragiczne, jak przyjmuje opinia publiczna.

Obraz
Źródło zdjęć: © Fotolia / uriuriuriri

Około połowa z tych, którzy przeżyli, wzięła udział w badaniach śledzących ich stan zdrowia przez całe życie. Rozpoczęły się one w roku 1947 i są obecnie prowadzone przez specjalną agencję, przy wykorzystaniu środków pochodzących od rządów japońskiego i amerykańskiego. Dzięki badaniom nad ofiarami Hiroszimy i Nagasaki ustalono m.in. dopuszczalne limity ekspozycji na promieniowanie dla pracowników przemysłu jądrowego oraz dla ogółu społeczeństwa.

- Większość ludzi, w tym wielu naukowców, odnosi wrażenie, że u ocalonych eksplozje spowodowały wyniszczające dla zdrowia skutki i bardzo wysoką zachorowalność na raka, a ich dzieci miały wysoki wskaźnik chorób genetycznych. (...) Istnieje ogromna różnica pomiędzy owym przekonaniem, a tym, co rzeczywiście zostało stwierdzone przez naukowców - powiedział Bertrand R. Jordan z uniwersytetu w Marsylii. W swojej analizie oparł się na trwających 60 lat badaniach niemal 200 tys. osób, które przeżyły wybuchy oraz ich dzieci.

Z badań wynika, że chociaż w populacji osób narażonych na promieniowanie jonizujące wzrosło ryzyko nowotworu, średnia długość życia ludzi, którzy przeżyli wybuchy w Hiroszimie i Nagasaki, zmniejszyła się jedynie o kilka miesięcy w porównaniu z nienarażonymi na promieniowanie rówieśnikami. Nie udało się także stwierdzić jakichkolwiek skutków zdrowotnych u potomstwa tych osób.

Względne ryzyko chorób nowotworowych rosło w zależności od tego, jak blisko miejsca wybuchu była dana osoba, jej wieku (młodsi byli narażeni bardziej) i płci (większe ryzyko dla kobiet niż dla mężczyzn). Jednak większość ocalałych nie zachorowała na raka. Częstość występowania litych nowotworów pomiędzy rokiem 195. a 1998 wśród ocalałych była wyższa o 10 proc., co odpowiada około 848 dodatkowym przypadkom wśród 44 635 ocalałych w tej części badania.

Jednak większość tych, którzy przeżyli, otrzymała stosunkowo niewielką dawkę promieniowania. U narażonych na wyższe dawki (1 grej, czyli około 1000 razy więcej niż obecne limity dla ogółu społeczeństwa) ryzyko nowotworu było w tym samym przedziale czasowym (1958-1998) wyższe o 44 proc. Biorąc pod uwagę wszystkie przyczyny śmierci, ta stosunkowo wysoka dawka zmniejszała średnią długość życia o około 1,3 roku.

Choć nie jest wykluczone, że w przyszłości uda się wykryć jakieś nowe patologie u potomstwa ocalałych, obecny stan rzeczy wskazuje, że skutki powinny być nieznaczne.

Jordan przypisuje różnice między wynikami badań a społecznym postrzeganiem długoterminowych skutków bomb różnym możliwym czynnikom, w tym kontekstowi historycznemu.

- Ludzie zawsze bardziej boją się nowych zagrożeń niż tych znanych - mówi Jordan. - Mają na przykład tendencję do lekceważenia niebezpieczeństw związanych z węglem, zarówno dla ludzi, którzy go wydobywają, jak i narażonych na zanieczyszczenia powietrza. Promieniowanie jest również o wiele łatwiejsze do wykrycia niż wiele zagrożeń chemicznych. Za pomocą ręcznego licznika Geigera, można wykryć niewielki poziom promieniowania, który nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia - tłumaczy.

Jordan ostrzega, że uzyskane wyniki nie powinny prowadzić do lekceważenia skutków wypadków jądrowych czy groźby wojny nuklearnej. - Fukushima pokazała, że do katastrofy może dojść nawet w kraju takim jak Japonia, która ma surowe przepisy. Myślę jednak, że ważne jest, aby debata była racjonalna i wolałbym, aby ludzie odnosili się do danych naukowych, a nie wyolbrzymionych niebezpieczeństw - uważa Jordan.

słk

Źródło artykułu:
Problemy rosyjskiej floty podwodnej. Od "kulejącego okrętu" do "pływającej Hiroszimy"
Problemy rosyjskiej floty podwodnej. Od "kulejącego okrętu" do "pływającej Hiroszimy"
Tajemnica posągów z Wyspy Wielkanocnej rozwiązana. Są nowe badania
Tajemnica posągów z Wyspy Wielkanocnej rozwiązana. Są nowe badania
Błędnie zdiagnozowała raka. AI myli się w 7 na 10 przypadków
Błędnie zdiagnozowała raka. AI myli się w 7 na 10 przypadków
Widowiskowy pokaz świateł z dalekiej północy. Zorza polarna znów nad Polską
Widowiskowy pokaz świateł z dalekiej północy. Zorza polarna znów nad Polską
Odkryli egipską twierdzę sprzed 3,5 tys. lat. W środku piece i ciasto
Odkryli egipską twierdzę sprzed 3,5 tys. lat. W środku piece i ciasto
Muzyka generowana przez AI zastępuje artystów. Sklepy w Belgii unikają opłat
Muzyka generowana przez AI zastępuje artystów. Sklepy w Belgii unikają opłat
Muchomory modne na Instagramie? Toksykolog: eksperymenty mogą zabić
Muchomory modne na Instagramie? Toksykolog: eksperymenty mogą zabić
Sekret rosyjskiego Su-57 poznany. Oto co pomieści w swoim wnętrzu
Sekret rosyjskiego Su-57 poznany. Oto co pomieści w swoim wnętrzu
Fascynujące odkrycie na Tytanie. To prawdziwe wyzwanie dla chemików
Fascynujące odkrycie na Tytanie. To prawdziwe wyzwanie dla chemików
Pocisk manewrujący Ragnarök pokazany. To długie ramię dla "Walkirii"
Pocisk manewrujący Ragnarök pokazany. To długie ramię dla "Walkirii"
Już kupowali z Zachodu. Nagle zwrot akcji. Wybrali myśliwiec z Chin
Już kupowali z Zachodu. Nagle zwrot akcji. Wybrali myśliwiec z Chin
Są starsze niż piramidy w Gizie. Natura stworzyła je w Alpach
Są starsze niż piramidy w Gizie. Natura stworzyła je w Alpach