Obrona Kijowa zadziałała na 100 proc. Iskandery dalej były zagrożeniem
Kijów jest jednym z ważniejszych celów rosyjskich ataków. W nocy z 31 maja na 1 czerwca w kierunku miasta żołnierze Putina po raz kolejny wystrzelili pociski balistyczne i manewrujące. Pomimo tego że stolica Ukrainy posiada bardzo dobrą obroną przeciwrakietową, w skład której wchodzą m.in. amerykańskie systemy Patriot i wszystkie dziesięć pocisków udało się przechwycić, nie zapewniło to 100 proc. gwarancji bezpieczeństwa mieszkańcom Kijowa. Dlaczego?
Rosja przeprowadziła kolejny atak na Kijów. Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy poinformował, że w jego trakcie Rosjanie wystrzelili łącznie dziesięć pocisków z obwodu brańskiego, który znajduje się przy granicy z Ukrainą, w kierunku miasta. Według Ukraińców do ataku użyto siedmiu pocisków balistycznych Iskander-M oraz trzech pocisków manewrujących Iskander-K (niektóre źródła mówią o pociskach R-500). Obrona przeciwlotnicza Kijowa przechwyciła je wszystkie. Nie obyło się jednak bez strat, na co zwraca uwagę ukraiński serwis branżowy Defence Express.
Obrona przeciwrakietowa Kijowa skutecznie działa
Ukraiński serwis, powołując się na doniesienia Wojskowej Administracji Miasta Kijowa, podaje, że w wyniku ataku zginęły trzy osoby, w tym dwoje dzieci, a siedem osób trafiło do szpitala. Jak to możliwe, skoro obrona przeciwlotnicza Kijowa okazała się skuteczna w 100 proc.? Defence Express wyjaśnia, że za rannych i zniszczenia m.in. kliniki dziecięcej, szkoły, przedszkola oraz samochodów pozostawionych na parkingu odpowiadają odłamki rakiet oraz fala uderzeniowa.
Zestrzelenie pocisków balistycznych takich jak 9M723 Iskander powoduje powstanie odłamków, które wciąż są zagrożeniem dla życia i zdrowia poszczególnych osób. Zwłaszcza że od momentu wykrycia tej broni i uruchomienia alarmu przeciwlotniczego mieszkańcy Kijowa mają zaledwie kilka minut na reakcję i udanie się do schronów. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że atak przeprowadzono w nocy, zrozumiałe jest, iż wiele osób mogło z opóźnieniem zareagować na zagrożenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Defence Express zwraca uwagę, że pocisków balistycznych nie można zestrzelić nigdzie poza samym miastem, które jest objęte ochroną przeciwrakietową, ponieważ "zasięg przechwytywania wynosi 30-60 km, w zależności od używanych SAM [red. rakiet ziemia-powietrze] i pocisków". Łatwo więc sobie wyobrazić wielkość odłamków, które mogą spaść na miasto po uderzeniu w 9M723 Iskander.
Ten pocisk ma 7,3 metra długości, blisko metr średnicy i masę startową 3800 kilogramów. Może przenosić ładunek o masie od 480 do nawet 700 kg, w tym różnorodne głowice - odłamkową, termobaryczną i termojądrową. Nieoficjalnie twierdzi się, że mogą to być również ładunki nuklearne o mocy od 5 do 50 kiloton. Pocisk został tak zaprojektowany, aby maksymalnie utrudnić jego wykrycie i zestrzelenie, w czym nie pomaga prędkość z jaką się porusza. Dla wersji pocisków Iskander-M jest to nawet 6-7 Mach.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski