Nowy okręt, a blachy pogięte. Uspokajamy. Tak ma być
28 listopada na korwecie patrolowej ORP "Ślązak" podniesiono polską banderę. Tym samym po 18 latach od rozpoczęcia budowy okręt wszedł do służby w Marynarce Wojennej Wojska Polskiego. Uwagę niewprawionych osób może przykuć kadłub Ślązaka, na którym widać pogięte blachy.
Czy oznacza, to że produkt jest wybrakowany? Czy poszycie po 18 latach już się zestarzało? Nie. Chociaż pofalowania kadłuba zawsze chce się uniknąć, to nie jest to ani nic niezwykłego na nowoczesnych okrętach, ani nawet nic negatywnego. "Zmarszczki" kadłuba nie wpływają w żaden sposób na jego możliwości morskie, albo wykrywalność przez radary. Ta druga zależy od kątów nachylenia płaszczyzn kadłuba, nie od jego gładkości.
Kadłub okrętu stale podlega zmieniającym się naprężeniom. Przez to płyty, które stanowią zewnętrzne poszycie mogą się odkształcać i tworzyć wspomniane "zmarszczki". Zjawisko wyginania się blach w efekcie naprężeń nazywa się wyboczeniem.
Nie wpływa to na wytrzymałość ani możliwości okrętu ponieważ to nie blachy są elementami nośnymi kadłuba, a stalowe belki, do których płyty są przyspawane. Spawanie elementów okrętów to skomplikowana sprawa, na tyle, że Stocznia Marynarki Wojennej przez 4 lata nie mogła rozpocząć faktycznej budowy "Ślązaka" (wtedy jeszcze o nazwie Gawron). W pierwszych latach Stocznia nie miała technologii do spawania cienkich blach.
O tym, że "marszczenie" się blach okrętów nie jest niczym niezwykłym można przekonać się oglądając w zbliżeniu zdjęcia innych, nowoczesnych jednostek. Poniżej zbliżenie na najnowszy okręt US Navy, czyli "niewidzialny" USS Zumwalt.
Wyraźnie widać na nim pofalowane elementy poszycia kadłuba. Ze względu na swoje rozmiary (USS Zumwalt ma 183 m) okręty wojenne ogląda się zazwyczaj z dużej odległości i z takiej samej robi zdjęcia. Dlatego nie widać na nich "pofalowanych" blach.
Na szczęście nie trzeba się obawiać, że najnowszy okręt Marynarki Wojennej RP jest stary w dniu przyjęcia go do służby.