Nothing Phone (1): Telefon, który będziesz chciał mieć
Żeby zrobić naprawdę świetny produkt nie trzeba od razu wynajdować koła na nowo - wystarczy skoncentrować się na tym, czego chce użytkownik.
Pewien gość, nazwiskiem Carl Pei, postawił sobie bardzo ambitny cel, żeby zrobić coś nowego na tkwiącym w marazmie, jego zdaniem, rynku sprzętu mobilnego. Stworzyć coś nowego, coś innowacyjnego, coś, co znów uczyni telefony fajnymi. I co z tego wyszło? Nic. A dokładniej, Nothing.
Tym razem testujemy smartfon Nothing Phone (1). Ambitnym, a zarazem skromnym, co jest zdecydowanie ciekawym połączeniem… Ale czy to połączenie jest - tak w praktyce - dobre, złe, czy brzydkie?
THE GOOD: Cechy dobre
To aż zabawne, jak zgrabnie można pożenić pragnienie innowacyjności i oryginalności z pragmatycznym przyznaniem, że niektórych drzwi nie ma co wyważać, bo są szeroko otwarte. Projekt Nothing Phone (1) pożycza sobie całe mnóstwo elementów z wyglądu iPhone'a 12: płaskie boki z metalową ramką, charakterystyczna sylwetka z dwoma obiektywami, zarys ekranu o symetrycznych ramkach…
Tak, to nie przypadek - sprzęt Apple wyznaczył pewne trendy, więc czemu by nie skorzystać? Natomiast projektanci Nothing dodali do tej bazy całkiem sporo swoich własnych pomysłów. Najważniejszym z nich są przejrzyste plecy Phone (1). Nothing nie jest z tym pierwsze w branży, podobnych rzeczy próbowały już między innymi HTC, Xiaomi, czy Nubia, ale moim skromnym zdaniem, Nothing jest pierwsze, któremu to naprawdę wyszło. Przykryte szkłem elementy takie jak taśma sygnałowa czy cewka indukcyjna są pomalowane i starannie zakomponowane, wyglądają intrygująco i oryginalnie, ale zarazem nie przestają być eleganckie i stonowane, nie rażą "technicznością". Prawdziwa sztuka i… bardzo dobra cecha Phone (1).
Druga dobra rzecz to ekran. Wspomniałem już, że ma symetryczne ramki, bez szerszej "bródki" na dole. To wymagało zastosowania specjalnych, droższych komponentów, ale zdecydowanie wyróżnia Phone (1) spośród tłumu androidowych konkurentów. Ale ramki ramkami, a naprawdę dobre jest to, że oledowa matryca o przekątnej długości 6,5" obsługuje odświeżanie 120 Hz, HDR10 oraz może świecić ze szczytową mocą 1200 nitów. Plus!
Ciekawe jest to, że mimo dość typowej, średniopółkowej specyfikacji - na pokładzie jest Snapdragon 778 i 8 lub 12 GB pamięci RAM - Phone (1) wydaje się być bardziej responsywny i szybszy, niż większość konkurentów. Może to efekt optymalizacji i zastosowania praktycznie czystego Androida 12, a może pięknej płynność ekranu, ustawionego domyślnie na 120 Hz, ale tak czy inaczej wrażenie jest bardzo przyjemne, więc i to zaliczam do cech dobrych.
Ważna - i dobra - rzecz to zestaw aparatów fotograficznych. Są tylko dwa, główny i szerokokątny. Ten pierwszy wykorzystuje naprawdę udany czujnik Sony IMX 766 oraz jasny obiektyw ze sprzętową stabilizacją, co sprawia, że można robić naprawdę ładne zdjęcia, nawet jak jest mniej światła, niż by się chciało. Zresztą, moduł ultrawide też radzi sobie świetnie, także ze zdjęciami makro. Duży plus.
Wreszcie coś, co się bardzo rzuca w oczy i stanowi drugą, obok przezroczystych pleców, cechę charakterystyczną Nothing Phone (1): oświetlenie Glyphs. Rozmieszczone pod szkłem plecków diody układają się w interesujący wzór, który może być na różne sposoby podświetlany w spersonalizowanych powiadomieniach o przychodzących połączeniach. Glyphs pokazuje też stan baterii podczas ładowania i może służyć jako oświetlenie wypełniające przy robieniu zdjęć i nagrywaniu filmów. Tak, to gadżet, ale fajny gadżet - dlatego także i za to daję plusa.
Warto wspomnieć też, że Phone (1) obsługuje szybkie - choć nie rekordowe - ładowanie 33W, i co wyróżnia go wśród innych telefonów z tej półki cenowej, także ładowanie bezprzewodowe 15W z ładowaniem zwrotnym. Fajnie.
THE BAD: Cechy złe
Wszystko pięknie? No, prawie.
Dla tych, którzy potrzebują takich rzeczy, minusem z pewnością będzie brak gniazda audio 3,5 mm, radia, czy diody podczerwieni. Są głośniki stereo, ale w praktyce zupełnie się tego nie czuje, bo górny głośnik gra na tyle cicho, że się go po prostu nie słyszy.
I jeszcze mały minusik za braki w sofcie. Czysty android oznacza, że nie ma wielu funkcji, do których przyzwyczaiły nas inne firmy i które ja na przykład zacząłem traktować jako coś oczywistego. Co kto woli.
THE UGLY: Cechy brzydkie
Powiem tylko jedno: nothing ugly here. Nic brzydkiego nie widzę. Możemy iść dalej.
PODSUMOWANIE
Czy to rewolucja? Na pewno nie. Ale z całą pewnością to smartfon wyróżniający się w tłumie zarówno wyglądem, jak i funkcjami, unikalny, dopracowany i jak na swoją półkę cenową dobrze wyposażony i odpowiednio szybki. Wróżę mu duże powodzenie i czekam niecierpliwie na następne sprzęty Nothing, bo jestem przekonany, że będą niezwykłe!
- Wygląda świetnie. Jest elegancki, ale zarazem wyróżnia się w tłumie. Unikalne przezroczyste plecki.
- Świetny ekran - symetryczne ramki, odświeżanie 120 Hz, piękne kolory i wysoka jasność
- Zaskakująco dobra wydajność
- Robi bardzo dobre zdjęcia
- Diody Glyphs są świetne do powiadomień i nie tylko
- Ładowanie bezprzewodowe
- Brak gniazda audio jack 3,5 mm, radia i diody IR
- Przy odtwarzaniu filmów górny głośnik gra dużo ciszej, niż dolny
- (niemal) czysty Android oznacza brak różnych udogodnień znanych z nakładek innych producentów
Konstanty Młynarczyk, Redaktor WP Tech