Norwegowie inwestują 47 miliardów dolarów. Powstanie sieć mostów i tuneli pływających
Trasa Europejska 39 biegnie przez blisko całą długość Norwegii. Jest najważniejszą trasą w kraju wikingów, łączącą południe z północą, ciągnąc się przez ponad 1330 km. Jednak spora cześć podróży to przeprawa wodna - prom.
Już niejednokrotnie mieliśmy okazję pisać o elementach tego ambitnego projektu Norwegów. Chyba każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie jest ukształtowanie terenu Norwegii. Góry, fiordy i lasy nie pomagają w podróżowaniu po kraju. Tak bogate państwo stać jednak na to, aby poradzić sobie z problemem.
Przeprawy promem zajmują zbyt wiele czasu. W niektórych przypadkach kierowcy są zmuszeni czekać nawet dłużej niż godzinę na sam statek, a przepłynięcie fiordu też zajmuje swoje. Dodatkowo dochodzi ograniczona ilość miejsc. Wdrażany już w życie projekt ma raz na zawsze zakończyć straty w czasie podróży.
Sulafjord to promy wahadłowe, które aktualnie są stosowane jako przeprawa wodna pomiędzy większością etapów E39. Ich użycie rozpoczęto już w 1986 roku w Bergen.
Norweska Administracja Dróg Publicznych postanowiła zbudować sieć mostów, tuneli podwodnych, podziemnych i wiszących na wodzie. Pokonanie 400 km trasy potrafi zająć 7-8 godzin. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom, podróż będzie można skrócić nawet o połowę.
Tak naprawdę każda z planowanych przepraw jest ważna, ale niektóre są wyjątkowe. Jednym z najlepszych przykładów zastąpienia Sulafjord będzie podwodny tunel pływający. Prawdopodobnie stanie w najbardziej problematycznej części trasy - Sognefjorden, zwany także królem fiordów. Jest szeroki na 3,7 km a jego dno w najgłębszym miejscu sięga 1,3 km.
Umieszczony 30 metrów pod wodą tunel ma być właściwie "wiszącym" w wodzie obiektem. Będzie uwieszony na specjalnych pontonach podtrzymujących go. Tunel musi być tak głęboko pod wodą, aby żaden z przepływających statków go nie uszkodził. Norwegowie przewidują też połączenie standardowego z pływającym. Tak, aby zwiększyć bezpieczeństwo.
Innym niesamowitym elementem całego projektu E39 będzie najdłuższy pływający most w historii. Zostanie zbudowany nad wodą o głębokości 550 metrów. Ciągnąca się na 5 kilometrów konstrukcja nad Bjørnafjord o ponad dwa razy pobije dotychczasowy rekord długości takiego obiektu. Dzisiaj jest nim 2,4-kilometrowy most w USA, łączący miasta Seattle i Medina.
Stavanger i Haugesund zostaną połączone długim tunelem ukrytym ponad 390 metrów pod poziomem morza. Ciągnąca się na ponad 27 kilometrów podziemna konstrukcja będzie jednocześnie najgłębiej umieszczoną i najdłuższą tego typu na świecie. Nie zabraknie w niej systemów bezpieczeństwa, takich jak chociażby monitoring.
Tak głęboko umieszczony i długi tunel może przysporzyć o zawroty głowy. Z tego względu co 500 metrów zostanie umieszczona zatoczka, w której można się bezpiecznie zatrzymać i skorzystać z telefonu. Natomiast co 250 metrów mają znajdować się wyjścia ewakuacyjne. Prace nad tym elementem trasy E39 rozpoczęto już w 2018 roku, z planowanym zakończeniem 8 lat później. Łącznie budowa pochłonie 2 miliardy dolarów.
To tylko część tego ambitnego projektu Norwegów, który pochłonie 47 miliardów dolarów. Nie trzeba daleko szukać, aby trafić na krytykę. Internauci zarzucają Norwegom wyrzucanie pieniędzy w błoto. Sądzą, że takie kwoty należy przekazywać na rozwój społeczeństwa, naukę, medycynę czy leczenie. Jednak Norwescy obywatele często odpowiadają na te komentarze mówiąc wprost: "nas na to stać."
Trzeba zauważyć, że krytyka jest bardzo bezpodstawna. Norwegowie inwestują w rozwój infrastruktury, co jest korzystne dla społeczeństwa, handlu czy przemysłu. Niektórzy komentujący słusznie zauważają, że to o wiele lepiej zainwestowane pieniądze bezpośrednio dla społeczeństwa, niż budowanie gigantycznych drapaczy chmur, za równie wysokie kwoty.