Nigdy jej nie dostaną. Ta broń pozostanie tylko marzeniem Ukraińców
Oleg Katkow, ekspert wojskowy i redaktor naczelny portalu Defence Express, stwierdził, że Niemcy nigdy nie przekażą Ukrainie pocisków manewrujących Taurus. W jego ocenie wynika to nie tylko z obaw Berlina związanych z możliwościami tej broni, ale również z ograniczonych zapasów, jakie znajdują się w magazynach Bundeswehry.
Niemcy to jeden z największych sojuszników Ukrainy, ale ich stanowisko w kontekście pocisków manewrujących Taurus pozostaje niezmienne od miesięcy. W opinii wielu niemieckich polityków, ich przekazanie na front mogłoby przyczynić się nie tylko do jeszcze większego zaognienia konfliktu, ale też sprawić, że Niemcy staną się jedną ze stron. Taką opinię wielokrotnie wygłaszał m.in. były kanclerz Olaf Scholz.
Niemcy boją się przekazać Ukrainie pociski Taurus
Pociski manewrujące Taurus cechują się m.in. technologią stealth (trudnowykrywalności) oraz zasięgiem wynoszącym ok. 500 km. Niemieccy politycy blokujących ich transfer na front argumentują, że z powodzeniem mogłyby zostać wykorzystane do ataków na cele w Rosji. Jednocześnie uważają, że do ich obsługi i wystrzeliwania niezbędna byłoby obecność niemieckich żołnierzy w Ukrainie.
Oleg Katkow podkreśla, że innym powodem, przez który Ukraińcy powinni zapomnieć o tej broni, są niewielkie zapasy, jakie znajdują się w magazynach Bundeswehry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jeśli chodzi o produkcję, to łączną liczbę tych pocisków oszacowano na ok. 600 sztuk, ale Niemcy podawały, że pozostało im mniej - ok. 500. Rzeczywista liczba gotowych do walki pocisków, według komisji parlamentarnej Bundestagu ds. obrony na 2023 rok, wynosi jednak zaledwie 150 sztuk" – powiedział ukraiński ekspert cytowany przez agencję Unian.
Oleg Katkow zwrócił też uwagę na fakt, że Niemcy nie podejmują działań wskazujących na to, że w najbliższym czasie ruszy produkcja nowej generacji tych pocisków. Rozważają za to konserwację obecnych, co ma na celu przedłużenie ich żywotności do co najmniej 2045 r.