Niezwykłe odkrycie we wnętrzu Ziemi. Jest większe niż Mount Everest
Korzystając z niedawno opracowanej metody analizy sejsmicznej, naukowcom udało się odkryć niezwykły ślad powierzchniowy pochodzący z wczesnych lat naszej planety. Znajdował się na głębokości 2900 km.
09.04.2023 | aktual.: 09.04.2023 19:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak wskazują naukowcy z Uniwersytetu Alabamy, bezwzględna zmiana właściwości fizycznych (np. temperatury, gęstości i lepkości) od płaszcza do jądra jest większa niż między litą skałą a powietrzem. Właśnie dlatego granica jądro-płaszcz Ziemi jest miejscem niezwykłych zjawisk, których nie można zaobserwować nigdzie indziej. Jednocześnie bardzo trudno jest je badać, dlatego wiele hipotez pozostawało niewyjaśnionych przez dziesięciolecia. Najnowsze badania opublikowane na łamach Science Advances przedstawiają bardzo ciekawe odkrycie.
Przez trzy lata wykonywali oni badania sejsmiczne na terenie Antarktydy. Czujniki sejsmiczne zbierające dane doprowadziły do odkrycia, że niemalże na całej granicy dolnego płaszcza i jądra znajduje się coś, co naukowcy nazywają strefą ULVZ (ultralow velocity zones). Istnienie tej strefy sugeruje, że w tym miejscu materiał jest gęstszy od skał płaszcza Ziemi. Naukowcy uważają, że może to być pradawna skorupa oceaniczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skorupa oceaniczna we wnętrzu Ziemi
Badacze są zdania, że skorupa oceaniczna mogła zostać "wciągnięta" pod powierzchnię aż do granicy płaszcza Ziemi w wyniku subdukcji. Jest to proces polegający na wciąganiu lub wpychaniu jednej płyty litosferycznej pod drugą. Jest to dość powszechne zjawisko, do którego dzisiaj regularnie dochodzi między innymi w okolicach Chile, Peru czy Alaski.
Można to sobie zobrazować w ten sposób, że płyta oceaniczna wsuwa się pod skorupę i płaszcz po tym jak natrze na nią "cięższa" płyta kontynentalna. Dzięki temu skorupa ziemska może cały czas się "wymieniać", a promień Ziemi pozostaje bez zmian.
Naukowcy z Uniwersytetu Alabamy bardzo dokładnie opisali modele, których użyli do przeanalizowania danych sejsmicznych. Dzięki tym modelom udało im się ustalić bardzo wiele szczegółów dotyczących "zatopionej" skorupy oceanicznej. Określili zarówno jej miąższość jak i grubość, która okazała się miejscami pięciokrotnie większa niż Mount Everest.
Wciąż trwają badania, nad wpływem tego typu obiektów na powierzchnię Ziemi. Z dużym prawdopodobieństwem ta i podobne skorupy mają wpływ na obieg ciepła na Ziemi oraz mogą stanowić materiał wulkaniczny wyrzucany w czasie erupcji.
Klaudia Stawska, współpracownik WP Tech