Niemcy lepsi od Polaków. Dla Ukraińców to kwestia kluczowa
Niemcy mogą dwukrotnie zwiększyć moce produkcyjne budowanej w Ukrainie fabryki pocisków artyleryjskich. Nowy wolumen będzie wyższy od polskich planów produkcji amunicji.
Niemcy przyznają, że Ukraińcy chcą podwojenia wolumenu produkcji fabryki pocisków artyleryjskich, którą buduje na ich ziemi koncern Rheinmetall. Fabryka zgodnie z planem ma ruszyć w 2026 roku, ale ze względu na ukraińską biurokrację jej start może się opóźnić jak, przyznawał w jednym z wywiadów w Handelsblatt CEO koncernu Armin Papperger.
Stwierdził on, że biurokracja w Ukrainie jest niestety bardzo duża i podał za przykład budowę nowych zakładów w niemieckim Unterlüß i na Ukrainie, których budowa rozpoczęła się niemal w tym samym czasie. W Niemczech fabryka już jest, podczas gdy w Ukrainie jeszcze nie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecka fabryka pocisków w Ukrainie — większy wolumen niż plany Polski
Z kolei podczas telekonferencji z 7 sierpnia 2025 roku, Papperger w odpowiedzi na pytanie przyznał, że ukraińscy urzędnicy chcą podwoić planowane moce produkcyjne. Oznaczałoby to produkcję 300 tys. pocisków rocznie i biorąc pod uwagę rozruch fabryki trwający 1-2 lata byłoby osiągalne. Co więcej, według Pappergera Ukraińcy obecnie nie mają co myśleć o jeszcze większym wolumenie, ponieważ po prostu ich rząd nie ma na to pieniędzy.
Warto zaznaczyć, że już bazowy wolumen 150 tys. pocisków był blisko polskiego planu zakładającego produkcję od 2028 roku do 180 tys. pocisków, a podwojenie wydajności niemieckiej fabryki w Ukrainie znacznie przekroczy to co chce osiągnąć PGZ.
Oto co najprawdopodobniej będzie produkować ukraińska fabryka Rheinmetalla
Biorąc pod uwagę ukraińskie zużycie pocisków artyleryjskich sięgające kilka tys. sztuk dziennie, gro będą raczej stanowić proste niekierowane pociski artyleryjskie. Te składają się w zasadzie z odlewanej stalowej skorupy wypełnionej trotylem z gwintem do przykręcania zapalnika.
W przypadku Rheinmetalla najprostszymi pociskami są DM121 ze ścięciem tylnym zawierającymi ładunek 8,8 kg trotylu. Pozwalają one na rażenie celów na dystansie do 30 km, gdy są używane z systemami artyleryjskimi o lufach długości 52 kalibrów, takimi jak polski Krab czy niemiecki PzH-2000. Pozwala to zapewnić większy zasięg ostrzału od większości rosyjskich odpowiedników strzelających również ekonomiczną amunicją.
Drugą najliczniejszą grupę stanowią nieco droższe pociski M1711A1 wyposażone w tzw. gazogenerator. Znajduje się on w dnie pocisku i wytwarza on spaliny zmniejszające opór denny pocisku. Dzięki temu, przy zachowaniu takiej samej ilości trotylu jak w najprostszych pociskach, zasięg rażenia zwiększa się o około 30 proc., osiągając 40 km dla długolufowych armat.
Co prawda koncern Rheinmetall ma także w swojej ofercie pociski V-LAP z dopalaczem rakietowym o zasięgu 54 km, ale te jak dotąd nie trafiły do Ukrainy. Powodem jest to, że są dziełem południowoafrykańskiego producenta Denel należącego do koncernu Rheinmetall, a RPA sprzeciwia się dostawom broni dla Ukrainy.