Niemal 6000 zł oszczędności? Jeśli odstawisz samochód na rzecz roweru
Więcej parków, mniej zatłoczonych dróg i czyste powietrze bez smogu – to Złoty Graal, którego szuka obecnie każde europejskie miasto. Według najnowszej analizy firmy McKinsey jest on do zdobycia, gdybyśmy częściowo zrezygnowali z aut na rzecz rowerów. Ograniczenie podróży autem o niecałe 23 proc. umożliwiłoby wybudowanie nawet 200 nowych boisk piłkarskich lub dało niemal 6000 zł oszczędności rocznie per kierowca.
Firma McKinsey przygotowała model analityczny, w którym mieszkańcy 1-milionowego europejskiego miasta o powierzchni 370 km² częściowo ograniczają korzystanie z aut na rzecz tradycyjnych lub elektrycznych rowerów. W badaniu przyjęto liczbę prywatnych samochodów na 520 tys., które odpowiadają za ponad 70 proc. miejskiego ruchu. Zmiana nawyków tylko dla 22,5 proc. kilometrów, które obecnie Europejczycy pokonują samochodami, pozwoliłoby nie tylko zmniejszyć liczbę aut na ulicach, ale przede ograniczyć miejskie emisje dwutlenku węgla o około 500 ton i to po uwzględnieniu emisji związanych z produkcją rowerów. Takie ograniczenie emisji jest równoważne rocznym emisjom generowanym przez około 71 tys. Europejczyków, co stanowi około 7 procent populacji modelowego miasta McKinsey’a. Badanie pozwoliło zweryfikować ponadto korzyści infrastrukturalne i ekonomiczne dla miasta, jak i dla samych mieszkańców.
Zielone miasto, zielone zyski
Dzięki tylko częściowej zmianie nawyków transportowych, mieszkańcy modelowego miasta McKinsey’a zyskali by nie tylko na czasie, ale i zostałoby im więcej pieniędzy w portfelach. Przesiadka z auta na rowery, dałaby oszczędności netto na poziomie ponad 1300 euro rocznie na kierowcę. Ponadto mniej aut i przejazdów to mniej zatłoczone drogi, a w efekcie mieszkańcy zyskaliby około 25 godzin rocznie per kierowca na pracę lub rekreację. Mniej czasu w korkach zwiększyłoby produktywność miejskiej populacji, podnosząc średni roczny PKB miasta o 83 miliony euro.
Mikrorewolucja na drogach w skali roku mogłaby pomóc miastu odzyskać również 1,4 km² przestrzeni dotychczas używaną pod parkingi, a która potencjalnie mogłaby zostać przekształcona w parki lub inne obszary zielone. To równowartość prawie 200 boisk do piłki nożnej lub dwukrotność Łazienek Królewskich w Warszawie. Uzysk ekologiczny może być jednak znacznie większy, jak przekonują eksperci.
Przejście na transport rowerowy, jak to zostało przedstawione w scenariuszu McKinsey’a, mogłoby koniec końców zmniejszyć liczbę produkowanych samochodów, a tym samym zmniejszyć ilość odpadów o około 8 milionów ton. Jest to taka sama ilość, jaką wygenerowałoby 15 milionów Europejczyków w swoich domach. Ponadto udałoby się zmniejszyć zużycie wody o 40 miliardów litrów, co stanowi równowartość rocznego zużycia przez 720 000 europejskich gospodarstw domowych – przekonuje Tomasz Wojtkiewicz, prezes Nextbike Polska. Co istotne, analiza ta skupia się tylko na rowerach, więc korzyści potencjalnie mogłyby być znacznie większe, jeśli mieszkańcy uwzględniliby także inne formy mikromobilności, takie jak hulajnogi elektryczne czy skutery oraz transport publiczny - dodaje.
Sztuczna inteligencja odkorkuje miasta?
Analityczny model McKinsey’a nie jest tylko hipotetyczną pieśnią przyszłości. Władze miejskie w różnych miastach na świecie podejmują już liczne inicjatywy, które mają na celu zrównoważenie transportu miejskiego. Wiele innowacyjnych podejść uwzględnia m.in. wykorzystanie sztucznej inteligencji. W Chile przykładowo technologia SI od izraelskiej firmy Optibus, pomaga w predykcyjnym optymalizowaniu tras oraz rozkładów miejskich autobusów, co pozwala zwiększyć ich punktualność z 60 proc. do 90 proc. To poziom niezawodności miejskiej komunikacji, przy którym ludzie mogliby być przekonani do pozostawienia swoich samochodów w domu, przekonują izraelscy eksperci.
W zarządzaniu komunikacją miejską coraz bardziej korzysta się z potencjału technologii cyfrowych i analizy danych. Widzimy to na własnym przykładzie jako dostawcy rowerów miejskich. Analizując nasze dane byliśmy w stanie podjąć decyzje, dzięki którym obecnie ponad 70 proc. napraw przeprowadzamy bezpośrednio na ulicach. Analizując dane jesteśmy też w stanie zawczasu wykryć stacje, które wymagają naprawy czy innej interwencji, co w przyszłości pomoże nam w predykcji potencjalnych awarii. W efekcie przyspieszamy swoje działania, podnosimy niezawodność systemu dla mieszkańców i jednocześnie ograniczamy nasze własne emisje CO2, ponieważ nie przewozimy rowerów do magazynu w tę i z powrotem – komentuje Tomasz Wojtkiewicz z Nextbike.
Jak przekonuje dalej Wojtkiewicz, kompleksowa ewolucja transportu miejskiego wymaga jednak zdecydowanych działań, obejmujących zmiany regulacyjne, rozbudowę infrastruktury dla pojazdów elektrycznych czy przede wszystkim integrację różnych form transportu miejskiego – autobusów, tramwajów rowerów, hulajnóg – w ramach jednej multimodalnej oferty i aplikacji. By realna zmiana mogła się dokonać ludzie muszą czuć, że zmiana nawyków transportowych np. rezygnacja z auta, jest dla nich wygodna i przyniesie konkretne korzyści. Sam transport publiczny musi być wysoce dostępny, łatwy w użytkowaniu i elastyczny – podsumowuje prezes Nextbike.
W Polsce realizacją takiej wizji transportu miejskiego ma być Transport GZM, który poza tradycyjnymi środkami komunikacji obejmie też system Roweru Metropolitalnego. Nowy rower miejski w pierwszej fazie - w marcu br. - ma objąć osiem miast i 1860 rowerów, a finalnie 7 tys. rowerów w 31 miastach i gminach GZM. Z rowerów będzie można korzystać z poziomu aplikacji Nextbike, ale docelowo taka możliwość będzie mogła być zaszyta w aplikacji Transport GZM tak, by w jednej aplikacji móc korzystać ze wszystkich środków transportu.