Niekwestionowana dominacja Androida na rynku smartfonów
Wszyscy instynktownie czujemy, że Android to zdecydowanie najpopularniejszy system do telefonów komórkowych. Ale jaka tak naprawdę jest skala przewagi oprogramowania Google'a nad konkurencją? Na to pytanie odpowiedziała firma Strategy Analytics. Jest ogromna.
Jak podaje Strategy Analytics, spośród blisko 300 milionów smartfonów, które trafiły do sprzedaży na całym świecie w drugim kwartale bieżącego roku, aż 85% to aparaty z zainstalowanym z Androidem. To największy udział w rynku, jaki system operacyjny Google'a zanotował od swojego powstania. W zasadzie tak duży, że może nawet przysporzyć jego producentowi pewnych problemów.
Okazuje się bowiem, że wystarczy 80-procentowy udział w rynku, by tematem zainteresowała się Komisja Europejska. Reuters poinformował niedawno, powołując się na swoje źródła "blisko związane z tematem", że jej członkowie ostrzą już sobie zęby na wszczęcie dochodzenia antymonopolowego przeciwko firmie Google. Nie jest wprawdzie zbyt prawdopodobne, by instytucje europejskie nałożyły na technologicznego giganta kary, które istotnie wpłynęłyby na jego działalność, ale z całą pewnością mogłyby być one odczuwalne.
Tymczasem jednak producent Androida może się czuć względnie bezpieczny. Bo chociaż jego udział na światowych rynkach to wspomniane 85%, to już w Europie utrzymuje się on na "bezpiecznym" poziomie 73%.
Co sprawia, że Android osiągnął tak wielką przewagę nad konkurencją? Przede wszystkim – brak opłat licencyjnych za jego wykorzystywanie. Owszem, Google zarabia na każdym sprzedanym urządzeniu ze swoim oprogramowaniem, ale wcześniej nie pobiera żadnych pieniędzy od producentów. To właśnie dzięki temu na rynku obecnych jest tak wiele przystępnych cenowo urządzeń z tym systemem. Bardziej świadomi technologicznie użytkownicy mogą narzekać na ich niską jakość, ale najwyraźniej szaremu użytkownikowi znacznie bardziej niż na wydajności i niezawodności zależy na cenie. Co zresztą nie powinno nikogo specjalnie dziwić.
Oczywiście sukces Google musiał w końcu dać do myślenia jego konkurencji. I tak Apple wypuścił w zeszłym roku tańsze (nieco) wersje iPhone'ów, a Microsoft również zrezygnował z pobierania opłat licencyjnych, ale nie wystarczyło to, by zatrzymać zwycięski pochód giganta.
Do tego stopnia, że –. jak się teraz mówi – dominacja Google'a jest na rękę właściwie tylko i wyłącznie jemu. Wszyscy inni na niej tracą. Nawet cały rynek smartfonów, który – chociaż wciąż zanotował wzrost – to był on dużo mniejszy niż rok wcześniej. Oczywiście przyczyn tego prędzej należy szukać w nasyceniu tymi urządzeniami najbardziej rozwiniętych krajów, którego nie jest w stanie zrównoważyć sprzedaż w biedniejszych, ale wciąż głodnych smartfonów terytoriach. Ale kto wie, może gdyby konkurencja była silniejsza...