Nie uwierzysz, że hakerzy nawet w ten sposób mogą wykraść dane

Na migające w obudowie komputera diody raczej nie zwraca się uwagi. Tymczasem świecące lampki mogą pomóc hakerom wykraść hasła.

Nie uwierzysz, że hakerzy nawet w ten sposób mogą wykraść dane
Źródło zdjęć: © flickr.com
Adam Bednarek

24.02.2017 | aktual.: 24.02.2017 13:12

Dron wznosi się na wysokość okna. Nie zagląda wprost przez szybę, jest oddalony o 20 metrów. Lokalizuje migające diody dysku twardego, znajdujące się w obudowie komputera. Lampki, na które na co dzień nie zwraca się uwagi, mogą umożliwić kradzież haseł, a w konsekwencji innych prywatnych danych.

Brzmi nieprawdopodobnie, ale to rzeczywiście możliwe - donoszą izraelscy naukowcy, którzy przeprowadzili testy. Na filmie uwieczniono w akcji drona, ale przy bliższej odległości sprawdzi się nawet kamerka smartfonu. Wystarczy, że nagra migające diody.

Nie oznacza to jednak, że wasza lampka jest dla was potencjalnym zagrożeniem. Taki atak hakerski wymaga większego nakładu pracy. Najpierw trzeba zainfekować komputer ofiary, by wirus mógł manipulować diodami. Dopiero wtedy ich mruganie jest wartościowe dla hakera, dzięki czemu może odczytać interesujące go dane. A przecież trzeba mieć jeszcze odpowiednie warunki, żeby móc je uwiecznić. Wysłać drona lub zostawić kamerkę, która z jednej strony będzie monitorowała komputer, a z drugiej nie zostanie zauważona przez potencjalną ofiarę.

Wydaje się więc, że migające diody nie są aż takim zagrożeniem, jak kamerki w laptopach. Przed nimi chowa się szef Facebooka:

Obraz
© hackread.com

I sam papież:

Zaklejać diody w komputerze raczej nie trzeba, bo zwykły Kowalski takim atakiem nie jest zagrożony. Warto mieć jednak świadomość, do czego cyberprzestępcy są zdolni. Gdy jest taka potrzeba, mogą wykorzystać każdą lukę. Na przykład są w stanie podsłuchać wasze hasło, gdy wpisujecie je na klawiaturze podczas rozmowy na Skypie.

Albo odczytać wpisywany kod PIN do telefonu, jeśli nie przykrywa się “rysowanego” hasła ręką. Oszuści, nagrywając osobę “rysującą” hasło na ekranie swojego smartfona, mogą z nagrania odczytać wzór. I nie muszą widzieć nawet całego wyświetlacza - wystarczy, że nagrany będzie ruch dłonią, gdy telefon leży na stole, a algorytm sobie poradzi.

To wszystko wymaga odpowiedniego przygotowania, warunków i szczęścia (oczywiście z perspektywy cyberoszusta, ofiara ma w takim przypadku pecha), więc może się wydawać, że to tylko teoria. W końcu cyberprzestępcy nie muszą się męczyć, wystarczy, że w mailu wyślą fałszywą fakturę, by na podane konto otrzymać pieniądze. Albo podadzą się za pracownika znanego serwisu, a ofiara sama zdradzi dane.

Jednak - pokazują to badania - i szalone sposoby są możliwe. I właśnie dlatego warto lepiej zwrócić uwagę na “podstawy”. Skoro migająca dioda może sprawić, że moje hasło zostanie wykradzione, to tym bardziej nie będzie problemu ze złamaniem banalnego hasła - a takie wielu wciąż ustawia. Jeżeli mój wzór zabezpieczający da się odtworzyć tylko poprzez nagranie ruchów dłoni, to niezakrywanie ręki w trakcie wpisywania kodu PIN w sklepie czy przy bankomacie jest proszeniem się o kradzież danych.

W sieci “absurdalne” metody, takie jak zainfekowanie diody z dysku twardego, są obiektem drwin i żartów. Niepotrzebnie - jeśli hakerzy są zdolni do takich rzeczy, to poradzą sobie z dużo prostszymi. I zwykły użytkownik komputera i smartfonu musi o tym pamiętać.

internetatak hakerskicyberbezpieczeństwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)