Nie masz Facebooka? Nie szkodzi, i tak cię śledzi
"I właśnie dlatego nie mam konta na Facebooku" - tak niektórzy komentują każdą aferę na społecznościowym portalu Marka Zukcerberga. Sęk w tym, że to wcale nie oznacza, że są w lepszej sytuacji. Facebook ma swoje sposoby.
19.04.2018 | aktual.: 19.04.2018 12:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Afera z Cambridge Analytica sprawiła, że więcej osób zwraca uwagę na swoją prywatność w sieci, a szczególnie na Facebooku. Ci, którzy mają konto, załapali się za głowę widząc, co może wiedzieć o nich serwis. Z kolei ci, którzy nie mają konta, tylko się zaśmiali twierdząc: "a nie mówiłem?". Problem w tym, że Facebook także ma wiedzę o nich.
Zobacz także
Jak to możliwe, że Facebook śledzi użytkowników, którzy konta w serwisie nie mają, ba, nawet nigdy nie mieli? Wystarczy wejść na stronę posiadającą przyciski "lubię to" czy "udostępnij", opcję zalogowania się na Facebooka lub po prostu wykorzystującą narzędzia służące do analizy czy usług reklamowych od Facebooka. To wszystko rozsiane jest na różnych serwisach, by łatwiej było profilować użytkowników internetu w celach reklamowych.
Oczywiście Facebook nie zna imion i nazwisk użytkowników, ale za to ma ich adres IP, nazwę systemu operacyjnego czy ciasteczka. Taka baza danych wystarczy, by sprofilować zainteresowania użytkownika i wykorzystać je np. wtedy, gdy ten postanowi już założyć konto w serwisie. Oczywiście po to, by podsunąć idealne reklamy, wydarzenia czy strony, które - w teorii - go zainteresują.
To rzecz jasna dużo mniejsza wiedza, niż w przypadku, gdy ma się konto na Facebooku - w końcu 300 lajków podobno wystarczy, by wiedzieć o osobie więcej, niż ona sama zna siebie. Dla niektórych może to być jednak niewielkie pocieszenie, skoro wygląda na to, że ratunku przed Facebookiem praktycznie nie ma.