Nie daj się nabrać - marketing w hostingu
10.04.2015 15:11, aktual.: 29.04.2015 10:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nikogo nie dziwi już chyba to, że agresywny marketing otacza nas ze wszystkich stron. Firmy obiecują coraz więcej, ale czy dotrzymują tych zobowiązań? Przyjrzyjmy się najczęściej stosowanym mechanizmom oraz temu, jak się przed nimi bronić.
Wszędobylski marketing objawiający się wpadającymi w ucho hasłami, kolorowymi grafikami i starannie redagowanymi tekstami ogarnął już na dobre wszystkie branże gospodarki. Mimo że podstawowe zasady pozostają niezmienione, to specyfika konkretnych rynków, grup odbiorców, produktów oraz zwykłe zmęczenie stałą analizą wszystkich ofert dookoła nas może spowodować, że niechcący podpiszemy umowę z niewłaściwym dostawcą hostingu. Przyjrzyjmy się temu, jakie sztuczki stosują i jak się przed nimi ustrzec.
Pierwszą kluczową kwestię stanowi obecność darmowego okresu testowego, podczas którego zweryfikujemy jakość usługi. Drugą jest sam regulamin usługi, który musi być przejrzysty i na tyle przystępny, abyśmy mogli go bez trudu przeczytać i zrozumieć. Nie może być tam żadnych nieścisłości, które są otwartymi furtkami do manipulacji. Inna podstawowa, zdawałoby się, zasada to obecność tak zwanych „gratisów”. Wszyscy się z tym chyba spotkali – darmowa domena, bezpłatna usługa itp. Rzeczywiście są one zwykle udostępniane nieodpłatnie, ale często pod pewnymi warunkami (na przykład tylko na jakiś czas).
Większość konsumentów od razu zwraca uwagę na cenę. Tutaj również musimy mieć się na baczności – w ofercie zazwyczaj wypisane są dużą czcionką bardzo niskie kwoty. Należy jednak usiąść z kalkulatorem i zastanowić się przez chwilę. Często wyższa na pozór kwota wiąże się z mniejszymi wydatkami. Powstaje pytanie – jak to możliwe? Odpowiedź jest bardzo prosta. Niektórzy dostawcy podają stawkę miesięczną, która po pomnożeniu przez 12 (ilość miesięcy w roku) daje wyższą kwotę końcową niż u takiego dostawcy usług, który od razu podaje kwotę roczną. Przykładowo, firma NetDC.pl oferuje hosting już za 77,40 zł/rok. Może się wydawać, że to kiepska oferta w porównaniu do kilkunastu zł miesięcznie u konkurencji, ale prosty rachunek matematyczny daje kwotę zaledwie 12,90 za miesiąc, co nie jest wygórowaną kwotą.
Należy również weryfikować wiarygodność firmy świadczącej daną usługę oraz jej możliwości zapewnienia wysokiego poziomu technicznego na dłuższych odcinkach czasu. Chodzi o to, że wiele nowych firm, aby przyciągnąć klienta obiecuje więcej niż jest w stanie zapewnić lub obniża poziom swoich usług wraz z upływem czasu. Nie nakłaniamy tutaj do bojkotu start-upów, ale jeśli mamy co do danego z nich jakieś podejrzenia lub nie otrzymujemy znacząco niższej ceny niż od uznanych marek, to lepiej jest darować sobie eksperymenty. Dobrą metodą weryfikacji jest wysłanie próbnego maila z zapytaniem o szczegóły oferty lub wymyślonym problemem technicznym i prośbą o poradę. Jeśli odpowiedź będzie natychmiastowa i pomocna, to istnieje szansa, że dany operator poważnie traktuje swoich klientów.
Jak widać, nie są to może żadne rewolucyjne porady, ale zaskakująco często zapominamy o przynajmniej jednej z nich. Co ważne, odnoszą się one nie tylko do hostingu, ale również do serwerów dedykowanych i VPS. Za każdym razem, gdy rozważamy ofertę któregoś z dostawców usług sieciowych zastanówmy się nad każdym z poruszonych w tym artykule punktów, dokładnie tak, jak zaznaczalibyśmy kolejne zrealizowane etapy na liście zadań. Sztuczki najmniej uczciwych marketingowców nie będą nam już straszne!