Nie będziesz miał kodów cudzych przede mną. Programista-schizofrenik komunikuje się z Bogiem przez autorski system

Nie będziesz miał kodów cudzych przede mną. Programista-schizofrenik komunikuje się z Bogiem przez autorski system

Nie będziesz miał kodów cudzych przede mną. Programista-schizofrenik komunikuje się z Bogiem przez autorski system
Źródło zdjęć: © Zrzut ekranu | Redakcja WP Tech
Grzegorz Burtan
04.07.2017 18:38, aktualizacja: 05.07.2017 10:24

Czy programowaniem można wielbić Boga? Tak. Wystarczy być tylko cierpiącym na schizofrenię geniuszem informatyki. Terry A. Davis spędził dekadę, tworząc od podstaw system operacyjny TempleOS - "Świątynię Salomona 2.0". Taką inicjatywę można łatwo wyśmiać jako rojenia chorego umysłu, jednak po przyjrzeniu się trzeba zadać sobie pytanie, co Davis osiągnąłby, gdyby nie trawiąca jego umysł choroba.

Terry A. Davis, rocznik 1969, urodził jako siódmy z ośmiorga rodzeństwa. Wychowany został na katolika, jednak późniejsza nauka programowania na Commodore 64 i studia na kierunku inżynieria elektryczna nakierowały go na tory ateizmu i materializmu scjentystycznego. W pierwszej połowie lat 90. rozpoczął pracę dla firmy Ticketmaster – systemu dystrybucji biletów na koncerty i wydarzenia kulturalne. Jego zadaniem było, a jakże, zaprogramowanie systemu operacyjnego. W 1995 postanowił jednak zmienić swoje miejsce pracy, upatrując szansy w przy budowie systemów do kontroli sztucznych satelitów dla armii. Zaaplikował do kilku miejsc i czekał.

W połowie marca 1996 roku zaczął podejrzewać, że śledzą go mężczyźni w garniturach. Początkowo wziął to za rodzaj kontroli, która poddawano kandydatów aplikujących do firm z sektora obronnego. Jednak Davis pracował równolegle nad autorskim systemem operacyjnym. W połączeniu z teoriami spiskowymi, które słyszał wcześniej, rozpoczął nowy etap swojego życia. Wsiadł w pożyczoną od rodziców Hondę Accord i odjechał na południe USA z miasta Tampa w Arizonie. Podczas podróży głos z radia mówił do niego i komentował jego poczynania. Zatrzymał się dopiero w Teksasie, przekonany o nadchodzącym końcu świata. Stanął na poboczu i zaczął rozbierać deskę rozdzielczą w poszukiwaniu urządzeń śledzących. Wyrzucił kluczyki na pustynię i ruszył dalej piechotą.

Obraz
© TempleOS.org/zrzut ekranu | Redakcja WP Tech

W końcu zatrzymał go policjant. Wprowadził go do radiowozu, ale Davis wyskoczył z pędzącego auta. Ze złamanym obojczykiem przewieziono go do szpitala. Stamtąd znowu uciekł, przekonany o spisku lekarzy na jego życie. Przy próbie kradzieży półciężarówki został znowu złapany i trafił do aresztu. Skąd również próbował uciec, wywołując spięcie w gniazdku przy pomocy oprawek swoich okularów. Te jednak nie przewodziły prądu. W końcu trafił do szpitala psychiatrycznego. Po dwóch tygodniach wyszedł. Idąc śladami Jezusa, zaczął rozdawać swoją własność potrzebującym. Szukał znaków od Boga, przez chwilę mieszkał na ulicy. W czerwcu 1996 roku wrócił do Arizony.

Przez rok próbował stworzyć prototyp drukarki 3D, którą uznał za trend przyszłości. Porzucił pomysł, kiedy nieomal spalił swoje mieszkanie. Wrócił do rodzinnego domu w Vegas. Później imał się różnych zajęć, między innymi próbował napisać kontynuację "Roku 1984". Między 1996 a 2003 miał maniakalne epizody. W końcu zdiagnozowano u niego zaburzenie dwubiegunowe, a ostatecznie – schizofrenię. Wraz z pojawieniem się 64-bitowej architektury w komputerach, w jego życiu dokonał się przełom. Bóg rozkazał mu budowę świątyni. Tą świątynią miał zostać system operacyjny.

Tak rozpoczęły się prace nad TempleOS. Zgodnie z boskim rozkazem, system działa w rozdzielczość 640X480 z 16-bitową paletą kolorów (zdaniem Davisa to rodzaj przymierza, podobny do obrzezania)
. Przy tworzeniu użył własnego języka "HolyC" – zmodyfikowanej wersji popularnego C++, oraz autorskiego systemu danych o nazwie "Red Sea". Całość mieści się w niecałych 100 tys. linijkach kodu. Nieprzypadkowo, bo to również była wola Boska, podkreśla Davis. Dla porównania, Windows 8 to około 60 mln. linijek kodu.

Jako narzędzie kontaktu z Bogiem, TempleOS ma swoją własną wyrocznię – program AfterEgypt. Użytkownik wspina się w nim wraz z Mojżeszem na Górę Synaj. Na jej szczycie znajduje się gorejący krzew, do którego można składać modły do wybranej intencji. Po wciśnięciu spacji pojawia się generowany losowo fragment tekstu, korespondujący z licznikiem umieszczonym wewnątrz programu. Nie zachowuje on celowo angielskiej składni. Według twórcy to odpowiednik mówienia językami, wspomnianym w liście do Koryntian ("Ten bowiem, kto mówi językiem, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne".) Boskość ma bowiem tkwić w kompletnej losowości.

Zapytany przez dziennikarza Motherboard, czy często rozmawia z Bogiem, Davis nie tylko to potwierdził, ale stwierdził nawet, że Stwórca jest chętny do rozmów. Zdradził Terry'emu m.in. to, że hymn Litwy jest jego ulubionym, ulubiona gra to Donkey Kong, zespół to rzecz jasna The Beatles, a wokalista - Mick Jagger. Natomiast 11 przykazanie brzmi: "nie śmieć".

Cała praca nad TempleOS zajęła Davisowi 10 lat. Przez ten czas mieszkał z rodzicami, pobierał zasiłek na poczet swojej choroby i aktywnie udzielał się na forach pokroju Reddit. Na Youtube umieszczał również wideo, na których wyjaśniał działanie systemu. Jednak jego komentarze zdradzały, że jego kondycja psychiczna nie jest w porządku. Vlogi często zamieniały się chaotyczne wywody o ścigających go agentach CIA, których nie omieszkał obrażać, a nawet grozić śmiercią w wypadku spotkania.

Z tego powodu był również wykluczany z forów – szybko tracił cierpliwość dla mniej obeznanych w informatyce użytkowników. Co przekładało się na wymyślne obelgi, za które moderatorzy byli zmuszeni wyrzucać Davisa z dyskusji. Ten jednak się nie poddawał – w 2013 roku TempleOS trafiło do sieci jako otwarte oprogramowanie. Ostatnia aktualizacja pojawiła się w marcu 2017.

Zaskakujące jest, że środowisko programistyczne bardzo pozytywnie wypowiada się o cyfrowej świątyni Boga. Podziw zbudza przede wszystkim to, że Davis zbudował wszystko od zera – nie korzystał z bibliotek firm trzecich. Udało mu się stworzyć spójny, technicznie dobry system operacyjny, który ma swoje oczywiste ograniczenia, jak brak wsparcia dla sieci czy niska rozdzielczość. Ale to oprogramowanie oddaje użytkownikowi pełną swobodę w jego użytkowaniu. Serwis TechRepublic opisał go jako narzędzie edukacyjne do eksperymentów programistycznych, dzięki otwartej strukturze i nieograniczaniu użytkownika pod kątem dostępu. Z kolei na blogu CodersNotes autor zachwycał się optymalizacją kodu. Zbudowanie prostego edytora graficznego wymaga zaledwie ułamka kodu w porównaniu z Windowsem.

Terry zbudował świątynię, przez którą może komunikować się z Bogiem. Udostępnił ją za darmo każdemu, kto sam chce spróbować kontaktu z absolutem. Nie jest to jednak dzieło amatora – na forach czy wspomnianych wyżej artykułach porównuje się budowniczego TempleOS do Linusa Torvaldsa, twórcy Linuxa. Jednocześnie Davis stał się żywym przykładem, jak cienka jest granica między geniuszem a szaleństwem.

Marcel Proust napisał "W Poszukiwaniu Straconego Czasu" z pietyzmem godnym gotyckiej katedry. Twórca TempleOS zbudował cyfrową świątynię z zapałem znanym tylko nawróconym grzesznikom. Przy okazji obrażając ludzi w internecie, ale to już inna historia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)