Nie będzie symulatora mrówki. Pieniądze wydano na alkohol i striptizerki
Nie zawsze zebranie odpowiedniej kwoty na Kickstarterze równoznaczne jest z sukcesem kampanii. Młode startupy mają często problem z procesem produkcji i dodatkowymi kosztami, których nie wzięto wcześniej pod uwagę. Są też i tacy twórcy, którzy zebrane od internautów pieniądze potrafią bez mrugnięcia okiem przehulać.
Ant Simulator zapowiadał się ciekawie. Głównie dlatego, że gra miała otrzymać wsparcie dla wirtualnej rzeczywistości, co pozwoliłoby na obserwowanie akcji z perspektywy mrówki. Twórca pomysłu - Eric Tereshinsky - zajmował się tym projektem od ponad roku i finansował go z własnych środków. Wspólnie ze swoimi przyjaciółmi i równocześnie biznesowymi partnerami powołał do życia na Kickstarterze inny projekt - serię tutoriali, uczących jak w darmowy sposób projektować własne gry. Przychody z tej działalności miały także dofinansować Ant Simulator.
Zebrane wówczas 4459 dolarów nie zostało dobrze spożytkowane. Tereshinsky ze wstydem przyznał, że ludzie, którym ufał od 11 lat i z którymi był związany umowami prawnymi, wydali po cichu kickstarterowe fundusze na restauracje, alkohol i na striptizerki. W związku z tak rażącą ignorancją twórca zerwał współpracę ze swoimi partnerami.
Niestety - jak twierdzi - w wyniku obwarowań prawnych nie może samodzielnie wydać gry ani publikować tutoriali. Po konsultacji z prawnikami stało się jasne, że jakikolwiek pozew nie będzie miał sensu - sprytni partnerzy przemyśleli zawczasu swoje wybryki i określili je "spotkaniami biznesowymi". W samej firmie figurowali też jako "konsultanci". Do osób, które wsparły projekt finansowo zostaną wysłane maile w sprawie refundacji.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Francja stawia na drogi fotowoltaiczne