Nie będzie symulatora mrówki. Pieniądze wydano na alkohol i striptizerki
Nie zawsze zebranie odpowiedniej kwoty na Kickstarterze równoznaczne jest z sukcesem kampanii. Młode startupy mają często problem z procesem produkcji i dodatkowymi kosztami, których nie wzięto wcześniej pod uwagę. Są też i tacy twórcy, którzy zebrane od internautów pieniądze potrafią bez mrugnięcia okiem przehulać.
02.02.2016 | aktual.: 02.02.2016 11:58
Ant Simulator zapowiadał się ciekawie. Głównie dlatego, że gra miała otrzymać wsparcie dla wirtualnej rzeczywistości, co pozwoliłoby na obserwowanie akcji z perspektywy mrówki. Twórca pomysłu - Eric Tereshinsky - zajmował się tym projektem od ponad roku i finansował go z własnych środków. Wspólnie ze swoimi przyjaciółmi i równocześnie biznesowymi partnerami powołał do życia na Kickstarterze inny projekt - serię tutoriali, uczących jak w darmowy sposób projektować własne gry. Przychody z tej działalności miały także dofinansować Ant Simulator.
Zebrane wówczas 4459 dolarów nie zostało dobrze spożytkowane. Tereshinsky ze wstydem przyznał, że ludzie, którym ufał od 11 lat i z którymi był związany umowami prawnymi, wydali po cichu kickstarterowe fundusze na restauracje, alkohol i na striptizerki. W związku z tak rażącą ignorancją twórca zerwał współpracę ze swoimi partnerami.
Niestety - jak twierdzi - w wyniku obwarowań prawnych nie może samodzielnie wydać gry ani publikować tutoriali. Po konsultacji z prawnikami stało się jasne, że jakikolwiek pozew nie będzie miał sensu - sprytni partnerzy przemyśleli zawczasu swoje wybryki i określili je "spotkaniami biznesowymi". W samej firmie figurowali też jako "konsultanci". Do osób, które wsparły projekt finansowo zostaną wysłane maile w sprawie refundacji.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Francja stawia na drogi fotowoltaiczne