"Nauczyliśmy się na błędach". Naukowiec o rewolucji w paleniu tytoniu
9 milionów – tylu Polaków raczy si ę obecnie papierosami. Według badań TNS, aż 80 proc. tej grupy rozważa rzucenie palenia. Jednak udaje się to tylko co dwudziestemu.
Dlaczego tak się dzieje? Cóż, nie istnieje zbyt wiele alternatyw dla nikotyny. Najpopularniejsze pozostają e-papierosy. Między 2011 a 2016 rokiem ich użytek wzrósł o 15 proc. Philip Morris International (PMI) postanowił jednak podbić rynek IQOS-em – produktem, który nie spala tytoniu, tylko go podgrzewa. Czy firmie z branży, która nie kojarzy się z innowacyjnością, uda się podbić serca palaczy? Pierwsze wyniki jak na razie są dla niej obiecujące.
Interesujące jest to, że technologia, którą PMI teraz intensywnie rozwija, nie jest wynalazkiem, który powstał w XXI wieku. Pierwsze produkty wprowadzono do sprzedaży w USA w latach 90. ubiegłego stulecia. Zainteresowanie klientów wystarczyło jednak, by produkt był dostępny na rynku przez rok. Użytkownicy narzekali głównie na smak (tytoń miał mieć węglowy posmak) oraz zbyt skomplikowany sposób jego rozpalania. Dr Moira Gilchrist, naukowiec oraz Vice Prezydent Działu Korporacyjnego ds. bezdymnych produktów alternatywnych dla papierosów , w rozmowie ze mną tłumaczyła, że przy tworzeniu IQOS, PMI wziął pod uwagę wcześniejsze podejścia do podgrzewania tytoniu.
– Nauczyliśmy się na błędach wcześniejszych prób podgrzewania tytoniu. Na przykład, jednym z nich był smak, który nie trafił w gusta palaczy. Wielkim wyzwaniem było wybranie odpowiedniej mieszanki tytoniu, która będzie dobrze smakować przy podgrzaniu – mówiła w trakcie Globalnego Forum Nikotynowego, które odbyło się w Warszawie. – Innym istotnym problemem były baterie. Pierwsze modele były nieporęczne i duże, w konsekwencji niewygodne. Dzięki miniaturyzacji udało się stworzyć urządzenie, które jest małe, wygodne w użyciu i o interesującym designie – podkreśliła.
Wygląd wyglądem, ale co jeszcze oferuje klientowi urządzenie, które kosztują około 250 zł, a opakowanie z 20 wkładami 16 zł? Gilchrist podkreśla, że podstawą jest w tym przypadku znacząca redukcja ilości powstających szkodliwych substancji w porównaniu do dymu papierosowego. Podgrzewanie bowiem powoduje, że w IQOS powstaje aerozol z nikotyną, a nie dym który zawiera ponad 6000 substancji chemicznych, z których wiele jest uznanych za szkodliwe. Według badań PMI, w porównaniu do palenia papierosów, IQOS wytwarza średnio 90-95 proc. mniej substancji szkodliwych. Pozostaje oczywiście nikotyna, która sama do najzdrowszych nie należy, ale nie jest główną przyczyną chorób tytoniozależnych.
– Nikotyna to nikotyna – nie jest pozbawiona ryzyka i ma właściwości uzależniające, niezależnie od swojej formy. My skupiamy się na tym, by zminimalizować ryzyko, jakie wiążę się z jej konsumpcją – przyznaje Gilchrist. – Poza tym zdajemy sobie sprawę z tego, jak ciężko zmienić nawyki ludzi. Dlatego postanowiliśmy stworzyć produkt, który zostanie zaakceptowany przez palaczy. Podgrzewanie dostarcza nikotynę i charakterystyczny posmak, który jest niemal identyczny do tego, który uzyskujemy w momencie palenia papierosów. W naszych badaniach klinicznych potwierdziliśmy, że ten produkt dostarcza taką samą satysfakcję, co klasyczne wyroby tytoniowe. Jeśli palacz przez tydzień będzie używać tylko podgrzewacza, jest bardzo duża szansa na to, że nie powróci już do papierosów – zapewnia.
Dr Gilchrist jest przekonana, że PMI zrewolucjonizuje sposób, w jaki spożywamy nikotynę. Nic dziwnego, bo przez dekadę firma przeznaczyła ponad 3 mld dolarów na badania i rozwój, w tym także rozwój ośrodków badawczo-rozwojowych w Szwajcarii i Singapurze. To niemała kwota, a zarząd, jak w każdej firmie, prawdopodobnie oczekuje zwrotu takiej inwestycji.
Sprzedaż urządzenia wystartowała w 2014 roku i ono samo, co ciekawe, dobrze radzi sobie tam, gdzie jest dostępne. W Japonii, kraju, do którego mieszkańców przylgnęła łatka palaczy, aż 80 proc. użytkowników IQOS zdecydowało się porzucić klasyczne papierosy na rzecz podgrzewanego tytoniu. Najgorzej było w Szwajcarii, gdzie „tylko” 69 proc. użytkowników pozostało przy urządzeniu PMI. Dla porównania, e-papierosy przekonały do porzucenia papierosów średnio 20 proc. użytkowników.
W naszym kraju IQOS jest dostępny od kwietnia 2017. Od czerwca 2016 roku zespół naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk prowadzi badania nad poziomem szkodliwości podgrzewanego tytoniu. Naukowcy prowadzą badania na hodowlanych komórkach nabłonkowych oskrzeli, oceniając stężenie wolnych rodników oraz inne parametry mitochondriów. Aerozol z urządzenia trafiał do komórek nabłonka oskrzeli. Naukowcy mierzą, jak zachowują się komórki nabłonka oskrzeli pod wpływem podgrzewanego tytoniu i porównują wyniki do efektów działania dymu papierosowego.
Mariusz Więckowski, członek zespołu PAN, nie mógł zdradzić nam żadnych szczegółów. – Na chwilę obecną nie możemy niczego powiedzieć na temat wyników. To praca naukowa, która podlega pewnym rygorom, jeśli chcemy ją opublikować w czasopiśmie naukowym. Obecnie jest recenzowana, więc prawdopodobnie za trzy lub cztery miesiące wyniki ujrzą światło dzienne – konkluduje.
Czy na naszych oczach widzimy innowację z branży, który nie kojarzy się z nowymi technologiami? CEO PMI, Andre Calantzopoulos, chce, by jego firma całkowicie przestawiła się na takie produkty, które są potencjalnie mniej szkodliwe dla ich użytkowników. Jak jednak wspomniano powyżej, nikotyna to dalej nikotyna – może szkodzić mniej lub bardziej. Nie zanosi się natomiast, że powstanie taka, która nie niesie za sobą żadnego ryzyka.
Na koniec warto jeszcze zastanowić się, co z młodzieżą? W końcu im więcej produktów tytoniowych na rynku, tym większa szansa, że prędzej czy później będą eksperymentować z iQOS. – Skupiamy się na zmianie nawyków miliarda palaczy tytoniu. IQOS nie jest urządzeniem, od którego można zacząć spożywanie tytoniu, tylko zmienić swój nawyk na prawdopodobnie mniej szkodliwy wśród uzależnionych. To jest nasz główny cel – komentuje Gilchrist.
Według zestawienia Europejskiego Biura Patentowego, Philip Morris International zajmował 63. miejsce wśród najbardziej innowacyjnych firm w Unii mierzonej według liczby patentów. Firma posiada ich ponad 2350, kolejnych 3750 tysięcy jest w trakcie przyznawania.