NASA chce dogonić gościa z innego świata. Czy ma na to szansę?
Astronomowie dokonali niezwykłego odkrycia. Zauważyli obiekt, który przybył do nas spoza Układu Słonecznego. Niestety, wyjątkowa asteroida od nas ucieka i to z dużą prędkością. Czy jesteśmy w stanie ją dogonić?
30.11.2017 12:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest to pierwszy obiekt spoza Układu Słonecznego, który udało nam się zarejestrować. Ale nie tylko to czyni asteroidę wyjątkowym. Według najnowszych badań, Oumuamua - czyli po hawajsku pierwszy posłaniec - ma ok. 800 m długości i zaledwie 100 m szerokości. Przez swój nietypowy kształt nietypowy gość porównywany jest do cygara czy nawet statku kosmicznego. Ale dlaczego właśnie tak wygląda?
- Obecnie nie można z całą pewnością stwierdzić dlaczego obiekt ten ma taki wydłużony kształt. Wydaje się, iż hipotezę mówiącą, że to tzw. kontaktowy obiekt podwójny (tj. składający się z dwóch obiektów które utrzymywane są ze sobą siłą grawitacji) można odrzucić. Za odrzuceniem tej hipotezy przemawia zbyt duża prędkość obrotowa tego obiektu - mówi w rozmowie z WP Tech dr Paweł Wajer z Centrum Badań Kosmicznych.
W tym przypadku prędkość obiektu okazała się pomocna, ale generalnie utrudnia nam życie. Oumuamua to niezwykle wyjątkowa asteroida, więc gdyby udało się do niej zbliżyć i ją zbadać, być może dowiedzielibyśmy się czegoś więcej o kosmosie.
Dodajmy, że na temat przybysza nie wiemy nic. Ani skąd pochodzi, ani ile ma lat. Możemy tylko zakładać, że obiekt podróżował przez przestrzeń z międzygwiezdną od milionów, a nawet miliardów lat.
Właśnie dlatego zbliżenie byłoby cenne. Niestety, Oumuamua porusza się zbyt szybko.
Choć NASA bierze pod uwagę hipotetyczny scenariusz, który zakłada, że prędkość obiektu zacznie spadać, tuż po minięciu orbity Jowisza. Stanie się to w maju 2018 r. Misja miałaby wystartować w 2025 roku, a zbliżenie z obiektem nastąpiłoby w 2055 roku.
Dr Paweł Wajer nie wierzy jednak w powodzenie tej misji.
- Trzeba pamiętać, że misje kosmiczne planuje się z dużym wyprzedzeniem i wymaga to dużo czasu. Być może lepszym pomysłem byłoby zbliżenie do takiego typu obiektu, gdy on zbliża się do Słońca. Tymczasem ten oddala się od Słońca. Obecnie znajduje się dalej niż Mars, w połowie następnego roku będzie dalej od Słońca niż Jowisz - zauważa.
Fakt, że być może nigdy nie dogonimy i nie zobaczymy z bliska asteroidy o nazwie Oumuamua, wcale nie oznacza, że zmarnowaliśmy niepowtarzalną szansę.
Rzeczywiście Oumuamua to pierwsza planetoida pochodząca z przestrzeni międzygwiezdnej. To jednak wcale nie oznacza, że jest pierwszą, która do naszego Układu Słonecznego dotarła. Takich obiektów może być więcej, ba, naukowcy są o tym przekonani. Niestety nie mamy możliwości, żeby je wychwycić.
- Takich obiektów zapewne jest więcej, ale teleskopy nie obserwują w sposób ciągły całego nieba. Ponadto szanse zauważenia obiektu zależą również od innych czynników, jak ich rozmiar czy odległość od Ziemi - tłumaczy dr Paweł Wajer.
Musimy więc czekać. Na łut szczęścia, dokładniejsze teleskopy i rozwój technologii. Być może za kilka lat podobny obiekt będzie zbliżał się do Słońca, a my będziemy mieć szybkie sondy, będące w stanie w krótszym czasie się do niego zbliżyć. Pojawienie się i zaobserwowanie Oumuamua sprawia, że taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy.