Największe podziemne miasto świata. Może tam żyć 6 mln osób
Dixia Cheng miało być genialnym sposobem na przetrwanie konfliktu nuklearnego. Postanowiono zbudować wielkie, podziemne i samowystarczalne miasto, w którym można pomieścić 6 milionów osób - dokładnie tyle, ile w ówczesnym czasie liczył Pekin. Obecnie kompleks jest zamknięty dla turystów, jednak nadal stanowi przykład kunsztu inżynierów, jak i dowód na to, że Chiny realnie szykowały się do wybuchu wojny atomowej.
19.10.2015 | aktual.: 19.10.2015 11:33
Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku, ówczesny przywódca Państwa Środka Mao Zedong, wydał rozkaz wybudowania potężnego kompleksu mieszczącego się pod Pekinem. Szykował się on w ten sposób do nadciągającej w jego mniemaniu wojny atomowej pomiędzy Chinami, a ZSRR. Założenia były proste: podziemne miasto miało pomieścić wszystkich mieszkańców stolicy, być samowystarczalne, a także miało pozwolić na ewakuację ludności w inne rejony kraju. Chińczykom udało się utrzymać istnienie podziemnego miasta w tajemnicy aż do lat 80.
W roku 196. przystąpiono do budowy, w której udział wzięło ponad 300 tys. żołnierzy, a także cywilna ludność Pekinu – w tym uczniowie i młodzież. Nadludzkim wysiłkiem zabudowano tereny rozciągające się na powierzchni 85 km2. Według różnych źródeł, podziemna sieć tuneli liczy nawet 7000 km długości! Głębokość na jakiej rozmieszczone są tunele i pomieszczenia, w zależności od miejsca, sięga od 8 do 18 metrów w głąb ziemi. Co nie dziwi, kompleks budowany był w różnych standardach – najlepiej zabezpieczone i wyposażone części przeznaczone były oczywiście dla władz. Układ tuneli przebiega pod najważniejszymi miejscami Pekinu, w tym oczywiście pod dzielnicą rządową, placem Tienanmen, lotniskiem, dworcami kolejowymi, czy też pod Zakazanym Miastem. Co ciekawe, jeden z tuneli ciągnie się aż do położonego na wybrzeżu i oddalonego o 100 km miasta Tiencin. Istnieją także tunele pozwalające wyprowadzić ludność daleko poza granice miasta.
Chińczycy zadbali niemal o wszystko. Kompleks wyposażono w specjalne systemy wentylacyjne, które jednocześnie zabezpieczały tunele przed skażeniem chemicznym, wszystkie wejścia i włazy miały stawić opór skażeniu radioaktywnemu, a potężne betonowo-stalowe wrota zabezpieczały Dixia Cheng przed zalaniem wodą, jak i ew. atakiem z zewnątrz. Za dostarczenie wody pitnej odpowiadało aż 7. studni głębinowych rozlokowanych równomiernie we wszystkich częściach podziemnego miasta. Najszerszymi tunelami można swobodnie transportować sprzęt wojskowy np. czołgi.
W tunelach powstały także szpitale, miejsca pracy, restauracje, sklepy, punkty usługowe, fabryki, magazyny zboża i innej żywności, magazyny paliwa a nawet teatry. Zadbano także o możliwość produkcji świeżej żywności. W tym celu wybudowano specjalne miejsca, w których miały być uprawiane grzyby oraz inne rośliny, które wymagają znikomej ilości światła. Tak wyposażone schrony i tunele miały zapewnić przetrwanie nie tylko samego ataku atomowego, ale także okres w którym opada nuklearny pył. Co więcej, samowystarczalność podziemnej fortyfikacji miała dać możliwość przetrwania nuklearnej zimy, będącej nieuchronnym skutkiem globalnego konfliktu z użyciem broni atomowej. Na szczęście nigdy nie musiano sprawdzić, czy podziemne miasto przetrwa i sprawdzi się w praktyce.
Przez wiele lat Dixia Cheng było miejscem, w którym schronienie znajdowały osoby przybywające do stolicy Chin w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Ceny nieruchomości w Pekinie są tak wysokie, że dla wielu osób pusty kompleks stawał się domem. Na mieszkańców tuneli powstało nawet specjalne określenie „szczurze plemię”. Władze dość szybko rozprawiły się nielegalnymi lokatorami, jednak w miejsce jednego zlikwidowanego siedliska, powstawały zaraz następne. Przez pewien okres, na terenie tuneli funkcjonowały nawet hotele, a krótkotrwale możliwe było także zwiedzanie wybranych fragmentów przez turystów. Od kilku lat podziemne miasto jest niedostępne, a władze odmawiają wstępu wszystkim zainteresowanym. Nie wiadomo także, w jakim stanie technicznym znajduje się obecnie konstrukcja. Pewnym jest jednak, że przez dziesięciolecia tunele były regularnie konserwowane i utrzymywane w gotowości do natychmiastowego zasiedlenia. Jedne doniesienia mówią o tym, że Dixia Cheng musiało ustąpić miejsca ogromnej sieci
pekińskiego metra (niespełna 50. km torów), inne zaś, że przynajmniej część schronów jest gotowa na przyjęcie chińskich dygnitarzy w przypadku wojny atomowej.