Nadchodzi era bezzałogowych tankowców powietrznych
Amerykanie, ujawniając zdjęcia gotowego już, bezzałogowego tankowca powietrznego MQ-25 „Stingray”, udowodnili, że nie zamierzają rezygnować z planów budowy dronów dla lotniskowców. I choć nie będą one na razie służyły do walki powietrznej, to na pewno mogą już wykonywać zadania wsparcia dla samolotów uderzeniowych – takie jak prowadzenie rozpoznania i tankowanie w powietrzu.
14.01.2018 | aktual.: 14.01.2018 15:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pracując nad dużymi bezzałogowymi samolotami dla lotniskowców Amerykanie wykazują się dużą niekonsekwencją. Z jednej strony przerwali bowiem program pokładowych dronów uderzeniowych UCAV (Unmanned Combat Air Vehicle), oficjalnie twierdząc, że na obecnym poziomie techniki opracowanie ich jest niemożliwe, z drugiej strony bardzo skutecznie wykorzystują drony Predator i Reaper do zrzucania bomb i rakiet Hellfire na terrorystów. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze.
Prawdopodobnie to właśnie problemy budżetowe były przyczyną przerwania programu rozwoju bezzałogowego drona uderzeniowego X-47B (opracowanego przez koncern Northrop Grumman), pomimo że przeprowadzono już serię udanych testów lądowania i startu z pokładu lotniskowca USS „George H. W. Bush”. Obecnie coraz więcej informacji wskazuje na to, że Amerykanie nie zrezygnowali całkowicie z pokładowych bezzałogowców, pracując równolegle i konsekwentnie nad bezzałogowymi tankowcami powietrznymi (w ramach programu MQ-25).
W pracach tych początkowo wzięły udział te same firmy, co w przypadku dronów uderzeniowych, a więc koncerny: General Atomics, Northrop Grumman, Boeing i Lockheed Martin. Najprawdopodobniej z programu MQ-25 wycofa się jednak koncern Northrop Grumman, chcąc się skupić głównie na UCAV dla lotniskowców (mając w tej dziedzinie największe sukcesy i osiągnięcia).
Prace trzech pozostałych koncernów przestały być już tylko analityczne i koncepcyjne, czego dowodem jest zdjęcie ujawnione przez koncern Boeing 19 grudnia 2017 r. Amerykanie pokazali na nim bowiem bezzałogowy, technicznie gotowy samolot MQ-25 „Stingray”, który według załączonej informacji ma być przeznaczony do tankowania w powietrzu samolotów amerykańskiego lotnictwa pokładowego (takich jak Boeing F/A-18 Super Hornet, Boeing EA-18G Growler i Lockheed Martin F-35C).
Zadanie było o tyle trudne, że bezzałogowe tankowce powietrzne z założenia mają startować z wykorzystaniem istniejącego i planowanego do wprowadzenia na lotniskowcach systemu katapult parowych i elektromagnetycznych oraz linowego systemu hamowania. Tymczasem, jak dotąd. tylko drony X-47B koncernu Northrop Grumman wykonywały tego rodzaju operacje w rzeczywistych warunkach morskich.
Koncern Boeing, który prawdopodobnie prowadzi najbardziej zaawansowane prace dotyczące bezzałogowych tankowców, nie widzi w tym jednak większego problemu. Jego samoloty bojowe Super Hornet i Growler pokazują, że techniczne rozwiązania są już gotowe i trzeba je tylko zaadoptować. Zagadnieniem do rozwiązania jest więc tylko odpowiednie wyszkolenie pilota-operatora, który będzie kierował tego rodzaju operacjami. Dodatkowo Boeing w programie UCAV miał również już rozwiązanie X-45 „Phantom Ray”, być może nie tak zaawansowane jak dron X-47B koncernu Northrop Grumman, ale również latające.
Co chce otrzymać amerykańska marynarka wojenna?
Sprawa powinna zostać rozstrzygnięta jeszcze w 2018 r. Amerykańska marynarka wojenna rozesłała bowiem zapytanie ofertowe (request for proposals) w październiku 2017 r., prosząc o nadesłanie propozycji do 3 stycznia 2018 r. Specjaliści US Navy pracują więc już nad gotowymi projektami, ustalając harmonogram dalszego prowadzenia programu MQ-25. Przypuszcza się, że podobnie jak w programie F-35 Joint Strike Fighter, marynarka wojenna zamówi od poszczególnych oferentów gotowe do lotu prototypy, spośród których wyłoniona zostanie najlepsza oferta. Produkcja takiego bezzałogowego tankowca ma prawdopodobnie ruszyć około 2025 r.
Koncern Boeing chce jednak wyprzedzić te plany i zamierza przeprowadzić lądowe próby swojego rozwiązania już na początku 2018 r. Bezzałogowiec MQ-25 „Stingray” ma być bowiem już teraz „kompletnie funkcjonalny”. W ten sposób drony proponowane przez koncerny: General Atomics, Northrop Grumman i Lockheed Martin będą wyraźnie opóźnione, a ich twórcy będą o krok w tyle za specjalistami Boeinga - znajdując się dodatkowo pod presją czasu.
Presja ta wynika z potrzeb amerykańskiej marynarki wojennej, która pilnie potrzebuje rozwiązania załatwiającego problem tankowania w powietrzu samolotów startujących z lotniskowców CBARS (Carrier-Based Aerial-Refueling System). Amerykanie nie mają bowiem specjalistycznych statków powietrznych do tego przeznaczonych i muszą posiłkować się samolotami bojowymi Super Hornet z podwieszonymi zbiornikami z paliwem i systemem węży do podawania paliwa. To doraźne rozwiązanie powoduje jednak, że duża część myśliwców (nawet około 30%) nie jest wykorzystywana do zadań, dla których powstały, a tym samym są one zużywane niezgodnie z przeznaczeniem.
Niewystarczająca jest również ilość paliwa, jaka może być jednocześnie zabierana przez Super Hornety. Tymczasem wymaganiem dla jednego drona jest wyniesienie w powietrze 5,8 tony paliwa dla zaspokojenia potrzeb od 4 do 6 samolotów na odległość do 500 Mm. Nie należy zapominać, że dron miałby przy tym o wiele bardziej korzystny stosunek masy startowej do masy zabieranego paliwa. Drony nie muszą bowiem wynosić w powietrze pilotów, katapult, systemów ochrony życia i opancerzenia.
Jeżeli program się powiedzie, to na pokładzie lotniskowców nie tylko zwiększy się liczba dostępnych jednocześnie do wykonywania zadań samolotów bojowych, ale również zwiększy się ich promień działania (w przypadku Super Hornetów - z 450 Mm do ponad 700 Mm).
Co proponuje konkurencja Boeinga?
Jak na razie nie ujawniono postępów prac konkurencyjnych wobec dokonań koncernu Boeing. Przypuszcza się, że General Atomics chce oprzeć swoją propozycję na dronie wypracowanym w ramach programu Sea Avenger. Była to najtańsza propozycja w ramach programu drona bojowego i prawdopodobnie najmniej skomplikowana. To, co ostatecznie okazało się wadą w przypadku UCAV i spowodowało, że wybrano X-47B, teraz może być jednak zaletą, dzięki której to General Atomics stanie się faworytem w programie MQ-25.
Konkurencją będzie niewątpliwie koncern Lockheed Marin, który zamierza przedstawić bezzałogowiec „Sea Ghost” bazujący na konstrukcji bezzałogowego aparatu latającego RQ-170 „Sentinel” (znanego m.in. z tego, że został on przechwycony przez Iran w 2011 r. w praktycznie nienaruszonym stanie). Boeing będzie korzystał z doświadczeń uzyskanych podczas prac nad dronem X-45, a koncern Northrop Grumman z X-47C (jeżeli zdecyduje się rywalizować w programie MQ-25).
Dużym atutem może być wszechstronność każdego rozwiązania. Amerykańska marynarka wojenna mówi bowiem jedynie o tankowcu powietrznym, jednak wszystkie firmy przygotowują swoje drony do dodatkowego zabierania modułów zadaniowych. Mają one pozwolić na wykonywanie innych zadań – w tym przede wszystkim na prowadzenie rozpoznania.
Autor Maksymilian Dura