Mówią o niej "obcinaczka jąder". Jej zęby przypominają ludzkie. Rybę znaleziono w okolicach Warszawy
Pirania wcześniej gościła w Bałtyku, teraz półmetrowy okaz zaobserwowany został w Zalewie Zegrzyńskim. Jej przydomek jest groźny, choć specjaliści uspokajają.
Ryba złapana w sieci na Zalewie Zegrzyńskim miała pół metra długości i ważyła ponad 3 kilogramy - informuje warszawska "Wyborcza".
Rybak z Wierzbicy, który złowił kolosa, przekazał rybę do mazowieckiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. Tam okazało się, że to paku - pirania naturalnie występująca w Ameryce Południowej, w wodach Amazonki i Orinoko.
Skąd taki okaz w Zalewie Zegrzyńskim? Jak tłumaczy rzecznik Andrzej Zieliński, rzecznik PZW, ryba cieszy się dużą popularnością wśród akwarystów. Kiedy zaczyna osiągąć zbyt duże rozmiary, przez co nie mieści się w akwarium, jest wypuszczana na wolność.
W tym przypadku mamy jednak do czynienia z wyjątkowo dużą rybą. Według rzecznika PZW "tak duży okaz to wyjątek".
A co z groźnym przydomkiem? Okazuje się, że to efekt - celowego bądź nie - nieporozumienia.
Pacu towarzyszy legenda, przypisująca tym rybom wyjątkowy apetyt na męskie jądra, co media ochoczo eksploatują, donosząc regularnie o pojawieniu się w Europie krwiożerczych "obcinaczek jąder". Ryby miały polować na genitalna, myląc je z orzechami, które są ich naturalnym pożywieniem.
To pokłosie żartu, jaki zamieszczono w jednej ze skandynawskich gazet — ktoś go nie zrozumiał, potraktował serio i legenda zaczęła żyć własnym życiem.