Modele klimatyczne mówią prawdę. A to znaczy, że czeka nas katastrofa
Zespół badaczy kierowany przez Zeke'a Hausfathera z Uniwersytetu w Kalifornii porównał prognozy siedemnastu modeli klimatycznych opracowanych w latach 1970-2007, z rzeczywistymi zmianami, które nastąpiły w późniejszym czasie. Wyniki tej weryfikacji zdecydowanie nie napawają optymizmem.
13.01.2020 | aktual.: 31.01.2020 19:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przewidywania dziesięciu z siedemnastu modeli ściśle pokrywały się z późniejszymi obserwacjami. Co więcej, po uwzględnieniu różnic między przewidywanym przez model a rzeczywistym wzrostem emisji dwutlenku węgla oraz innych czynników wpływających na klimat (aktywność Słońca, naturalne gazy cieplarniane, aerozole wulkany), liczba ta wzrosła do czternastu.
– Wyniki badań poprzednich modeli zmian klimatu wzmacniają pewność naukowców, że zarówno oni, jak i te modele, trafnie przewidują globalne ocieplenie – powiedział Gavin Schmidt, współautor analizy i dyrektor Instytutu Badań Kosmicznych Goddarda w NASA.
Naukowcy używają modeli klimatycznych, aby lepiej rozumieć mechanizmy rządzące klimatem na naszej planecie i móc przewidywać przyszłe zmiany.
Upały, susze, deficyt wody, połowa gatunków zagrożona wymarciem
Wiedząc, jak bardzo dokładne i trafne są modele klimatyczne opracowywane przez naukowców, patrzenie na te prognozy wzbudza ogromny niepokój. Jeden z modeli, opublikowany przez NASA, można zobaczyć tutaj:
Według tego modelu średnia globalna temperatura wzrośnie do końca stulecia o ok. 2,5 stopnia Celsjusza (trzeba zaznaczyć, że niektóre modele bywają w swoich przewidywaniach nawet bardziej radykalne), przy czym w najbardziej dotkniętych regionach Ziemi wzrost osiągnie nawet 4 stopnie.
Co taki wzrost oznacza dla naszej planety?
Jak informuje strona gromadząca naukowo zweryfikowaną wiedzę o zmianach klimatu, czyli Nauka o Klimacie, wzrost globalnej średniej temperatury o 2 stopnie, który według powyższego modelu osiągniemy około 2074-2078 roku, spowoduje mnóstwo negatywnych konsekwencji, między innymi:
– Fale upałów – fala upałów z roku 2003, która doprowadziła do śmierci 70 tys. Europejczyków była zdarzeniem, które w stabilnym klimacie mogłoby się pojawiać co 740 lat. Przy wzroście średniej temperatury o dwa stopnie, takie zjawiska w Europie Zachodniej będą występować w co piątym miesiącu letnim, a w krajach tropikalnych w co drugim. Na Bliskim Wschodzie i w Afryce temperatury podczas najcieplejszych dni wzrosną z obecnych 43 stopni do 46, co może uczynić te rejony niezdatnymi do zamieszkania. Skutkiem będą oczywiście masowe migracje.
– Zmiany opadów i deficyt wody – w rejonie Morza Śródziemnego spadek ilości dostępnej wody sięgnie 17 proc. W Europie Środkowej, mimo że suma rocznych opadów znacząco się nie zmieni, to zimą będzie padać więcej, a latem mniej, co w połączeniu z wyższymi temperaturami będzie prowadzić do częstszych susz.
– Rafy koralowe – zagrożonych degradacją będzie 98 proc. raf koralowych.
– Topnienie lodu w Arktyce – Ocean Arktyczny przez kilka miesięcy w roku będzie wolny od lodu. Stopienie odbijających promienie słoneczne lodu i śniegu, zwiększy ilość pochłanianej przez Ziemię energii i przyspieszy proces ocieplenia się klimatu.
– Postępujące wymieranie gatunków – wymarcie nawet jednej czwartej z 80 tys. monitorowanych gatunków zwierząt i roślin, żyjących w najbardziej różnorodnych obszarach, takich jak Amazonia lub wyspy Galapagos.
– Problemy z dostępem do wody, energii i żywności – nieakceptowalne zagrożenie dotyczące dostępu do wody, energii i żywności obejmie 29 proc. ludzkości, z czego ponad 90 proc. w Afryce i Azji.
Tak najprawdopodobniej, jeśli skutecznie nie zmniejszymy emisji gazów cieplarnianych i innych czynników wpływających negatywnie na klimat, będzie wyglądała przyszłość naszej planety już za lekko ponad pół wieku. A trzeba też zaznaczyć, że istnieją... mniej optymistyczne modele. Co będzie później? Trudno to sobie nawet wyobrazić.
Źródło: nasa.gov, naukaoklimacie.pl
Zobacz także