Na ratunek Ziemi. Ten plan pozwoli nam płacić mniej za prąd i wspomóc planetę

Na ratunek Ziemi. Ten plan pozwoli nam płacić mniej za prąd i wspomóc planetę

Na ratunek Ziemi. Ten plan pozwoli nam płacić mniej za prąd i wspomóc planetę
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
13.01.2020 06:21, aktualizacja: 13.01.2020 10:29

50 zł – tyle miesięcznie mogą wynieść rachunki na prąd, jeśli obierzemy drogę zielonej gospodarki. Ale najpierw trzeba zainwestować ogromne pieniądze. Mimo to energia odnawialna to nieunikniona przyszłość gospodarki i Unia Europejska zdaje sobie z tego sprawę.

Po raz pierwszy w historii brytyjskiej energetyki udało się wygenerować więcej "zielonego" prądu niż tego pochodzącego ze spalania paliw kopalnych - ogłosił w październiku 2019 roku periodyk branżowy "Carbonbrief". W trzecim kwartale 2019 roku energia elektryczna pochodząca ze źródeł odnawialnych: elektrowni wiatrowych, solarnych, wodnych oraz z biogazowni na terenie Zjednoczonego Królestwa miała 40-procentowy udział w całej generowanej na Wyspach energii. Pozostałe 21 proc. pochodzi z elektrowni nuklearnych.

Choć różnica to zaledwie jeden procent, mimo wszystko jest to sukces. Pokazuje, że przy szeroko zakrojonych działaniach możliwe jest zredukowanie udziału paliw kopalnych. A miejmy nadzieję, że w przyszłości także całkowite wyeliminowanie ich z procesu pozyskiwania energii elektrycznej.

Z kolei według najnowszej analizy Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej, koszty energii ze źródeł odnawialnych są z roku na rok mniejsze. W tej chwili porównywalne lub niższe od tych związanych z paliwami kopalnymi. Do najtańszych należy energia z biomasy, geotermalna, solarna i wiatrowa. A ze względu na coraz efektywniejsze metody pozyskiwania, jej cena będzie spadała.

Paliwowo niejednorodni

Odkąd w 1882 roku oddano do użytku pierwszą elektrownię w Wielkiej Brytanii, paliwa kopalne były podstawą energetyki. Jeszcze w 2010 roku generowały rocznie 288 TWh w porównaniu z zaledwie 26 TWh pochodzącymi ze źródeł odnawialnych.

- Mimo tego, bez wątpienia cieszącego wyniku, Wielka Brytania nie jest przykładem do naśladowania. Po pierwsze każde gospodarstwo domowe na Wyspach zużywa prawie 5 tys. kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie. W Polsce średnie zużycie jest nadal co najmniej o połowę niższe i waha się granicach 2 do 2,5 tys. kWh rocznie, jeśli prądu nie używamy do ogrzewania lokalu - mówi Dariusz Szwed, ekonomista związany z Zielonym Instytutem.

Dodaje, że w jego opinii roczne zużycie prądu może spaść nawet do tysiąca kWh rocznie, a dzięki miksowi energetycznemu mogą dać rachunki na poziomie 50-60 zł miesięcznie. - Dla Polski najbardziej optymalny ekologicznie i ekonomicznie jest tzw. miks energetyczny składający się z podnoszenia efektywności energetycznej w połączeniu z energią odnawialną. Najlepiej własną, połączoną w miejską sieć – tłumaczy ekonomista.

Taka strategia spowoduje, że tysiące miejscowości i ich mieszkańcy w Polsce po pierwsze znacząco obniżą swoje rachunki za energię, a po drugie zbudują rozproszoną, obywatelską energetykę. Dzięki niej zrealizujemy też cele ochrony środowiska i globalnego klimatu. - Sama wymiana całego oświetlenia w Polsce na LED to 7 do 10 miliardów złotych rocznie w kieszeniach konsumentów, władz miast czy przedsiębiorstw – wylicza Szwed.

Praca czeka na człowieka

Wygląda na to, że energia ze źródeł odnawialnych, przy odpowiednich inwestycjach, może zaspokoić potrzeby rynku, dając tani prąd i zapobiegając tzw. wykluczeniu energetycznemu.

A co z miejscami pracy? Jednym z głównych postulatów podnoszonych przez prezydenta Trumpa oraz producentów energii z paliw kopalnych jest to, że ich elektrownie to miejsca pracy oraz pewne, niezależne od natężenia nasłonecznienia czy wiatru źródło energii. Odpowiednie inwestycje pozwoliły więc stworzyć tysiące miejsce pracy.

Jeszcze w 2017 roku Rob Jeffrey, ekonomista i członek Fundacji na Rzecz Paliw Kopalnych mówił, że produkowanie energii ze źródeł odnawialnych przyniesie spowolnienie gospodarcze i wzrost bezrobocia. Tymczasem "New Scientist" podał w październiku informację, że firmy z branży zielonej gospodarki, czyli związane z energią odnawialną, usługami klimatycznymi, zrównoważonym rozwojem itp., tworzą 10-krotnie więcej miejsc pracy niż przemysł zorganizowany wokół energii z paliw kopalnych.

Według raportu przygotowanego przez Lucien Georgeson i Marka Maslina z University College London, branże zielonej gospodarki (z ang. green economy) tworzy w samych tylko Stanach Zjednoczonych 9,5 miliona miejsc pracy i są warte 1,3 biliona dolarów.

- Podobna sytuacja jest w Europie. Unia Europejska w najbliższej perspektywie finansowej przeznaczy 25 procent środków z budżetu, czyli co czwarte euro, na walkę ze zmianami klimatu i budowę zielonej gospodarki. To oznacza, że także w Polsce mogą powstać setki tysięcy miejsc pracy w sektorach oszczędzania energii, produkcji elektrycznych pojazdów (pociągów, autobusów, rowerów itp.), rolnictwie ekologicznym, budownictwie energooszczędnym itp. - mówi Dariusz Szwed.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (419)