Mimo upływu czasu, Czarnobyl wciąż jest niebezpieczny. Minęło już 36 lat
Ranek 26 kwietnia 1986 r. został zapamiętany na zawsze. Mieszkańcy Prypeci, jak i później całego świata, zadrżeli. Na początku wydarzenie było owiane tajemnicą, dziś wiemy, że doszło wówczas do katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, czyli jednego z najgorszych wypadków tego typu w XX wieku.
26.04.2022 | aktual.: 26.04.2022 12:00
Wybuch to tylko zalążek długotrwałej tragedii
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 r. doszło do wybuchu reaktora numer 4 w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej położonej obecnie na Ukrainie (ówcześnie ZSRR). Mimo że mija już czwarta dekada od tej tragedii, to okolice elektrowni wciąż są niebezpieczne, choć w Prypeci samo promieniowanie nie jest już tak szkodliwe.
O tym, jak ważna jest Czarnobylska Elektrownia Jądrowa, przypomniały nam niedawno wojska Federacji Rosyjskiej, które podczas inwazji na Ukrainę rozpoczętej w lutym 2022 r. otoczyły strategiczny obiekt. W mediach pojawiło się wówczas mnóstwo spekulacji, a eksperci wypowiadali się, że przebywanie w okolicy niegdyś uszkodzonego reaktora bez zabezpieczeń to praktycznie wyrok bolesnej śmierci.
Reaktory Kanałowe Dużej Mocy (RBMK – ros. Rleaktor Bolszon Moszczenosti Kanalnyj), na podstawie których została zbudowana Czarnobylska Elektrownia Jądrowa, same w sobie były niebezpieczne. Inżynierowe przy projektowaniu pominęli grube obudowy czy ołowiane kopuły, które miały zabezpieczać przed awarią. Właśnie to było powodem, dlaczego konstrukcja z ZSRR nie znalazła się w innych krajach. O niebezpieczeństwie spowodowanym brakiem systemów ochronnych przekonali się nie tylko pracownicy elektrowni, ale również ich rodziny oraz służby, które usuwały skutki wybuchu.
W przeciągu 36 godzin po wybuchu reaktora numer 4 zostało ewakuowane około 50 tys. mieszkańców Prypeci (ostatecznie nawet 200 tys.), czyli miasta stworzonego na potrzeby rodzin pracowników elektrowni. Oprócz tego były też inne gospodarstwa domowe, a wszystko to w promieniu 3 kilometrów od nieszczęsnego zakładu. Ten zaś płonął przez 10 dni, wyrzucając do atmosfery radioaktywne pluton, jod, stront i cez, które odbyły śmiercionośny przelot przez cały kontynent.
Chmurę jako pierwsza wykryła szwedzka elektrownia jądrowa w Forsmark dwa dni po wybuchu. Analiza wykazała, że pył wykryty na butach jednego z pracowników pochodzi z odległości 1100 kilometrów. Nad Polską radioaktywna chmura była już od dwóch dni, lecz nikt nic nie wiedział lub nie chciał wiedzieć.
Skutki wybuchu reaktora 4 są odczuwalne do dziś
Śnieg w kwietniu? Takie widoki zna każdy z nas, aczkolwiek w 1986 r., gdy dzieci wybiegły na ulice cieszyć się z białego puchu, nie było powodów do radości. To nie był śnieg. Z nieba na Prypeć spadał radioaktywny pył. Każda minuta spędzona na skażonym terenie przybliżała niewinnych ludzi do bolesnych chorób nowotworowych oraz śmierci.
Mówiąc o skutkach wybuchu reaktora numer 4 w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, nie można zapominać o strażakach i służbach porządkowych, które usuwały napromieniowany gruz. Ci ludzie nie byli odpowiednio zabezpieczeni. Niejednokrotnie dotykali skał czy blach gołymi rękoma, a te ich parzyły. Wysłani na pewną śmierć funkcjonariusze zapadali na chorobę popromienną, która z czasem dosłownie rozpuszczała ich tkanki.
Wybuch w elektrowni zbiera swoje krwawe żniwo do dziś. Oprócz choroby popromiennej i nowotworów cierpiały również dzieci – nawet te nienarodzone, ba – te, których w planach jeszcze nie było. Po 1990 r. w Tarze na Kubie został zapoczątkowany program zdrowotny dla dzieci z Czarnobyla. Niektóre był zdeformowane, urodziły się chore lub pozbawione kończyn. Ten widok był przerażający, o czym świadczy bardzo obszerna dokumentacja fotograficzna.
Czy w Czarnobylu jest już bezpiecznie?
Powiedzmy sobie krótko i rzeczowo – nie. Przez najbliższe kilka tysięcy lat skażona ponad 30 lat temu gleba nie będzie się nadawała do niczego. Mimo że najgroźniejsze odpady uległy rozpadowi, to promieniotwórcze pierwiastki wniknęły bardzo głęboko. By się ich pozbyć, trzeba by było ściągnąć bardzo grubą warstwę ziemi od razu po wybuchu, jak miało to miejsce w Fukushimie. Teraz nie ma to już najmniejszego sensu.
Jeszcze rok temu nikt z nas nie zastanawiał się nad jednym ogromnym problemem, który dosadnie został podkreślony w ostatnich miesiącach. 24 lutego 2022 r. Federacja Rosyjska dopuściła się aktu agresji na Ukrainę. W przeciągu kilku dni żołnierze wojsk Władimira Putina dotarli do Czarnobyla i przejęli kontrolę nad elektrownią. Na szczęście nic się nie stało, lecz nie brakowało podejrzeń dotyczących gróźb celowego uszkodzenia reaktorów.
Z drugiej strony, jest ogromne prawdopodobieństwo, że żołnierze, którzy stacjonowali bezpośrednio przy elektrowni i miejscu dawnej katastrofy, odczują tego skutki. Być może nie dziś czy jutro, ale za kilka lat. Przebywanie przez kilka dni na terenie napromieniowanym zmienia ludzkie komórki, co bezpośrednio zwiększa ryzyko choroby nowotworowej.