Miejski survival. Aplikacje i gadżety, bez których nie warto poruszać się po mieście
Nie musisz mieć mapy, czytać rozkładów jazdy czy stać przed słupami ogłoszeniowymi, by wiedzieć, co ciekawego dzieje się w okolicy. Wszystkie niezbędne rzeczy znajdziesz w telefonie.
Aplikacje
Jak Dojadę
Już nie wyobrażam sobie życia w mieście bez tej aplikacji. Sprawdza się najczęściej tam, gdzie mieszkacie, ale jeszcze bardziej docenicie ją, gdy będziecie w nowym miejscu. Koniec z pytaniem przechodniów "przepraszam, gdzie jest ulica, zaraz, jak ona się nazywała…". Mając Jak Dojadę w kieszeni, wskazujecie na mapie punkt, do którego chcecie się dostać. I tyle. Program sam wie, gdzie jesteście, więc po wybraniu celu od razu podpowie, na którym przystanku trzeba stanąć, w co wsiąść i gdzie wysiąść. Zawsze wybierze najkrótszą i po prostu najlepszą drogę.
BeamUp
Nieodzowną częścią życia w mieście są wypady ze znajomymi. Na pizzę, koncert, do kina. Tylko czasami pojawia się problem, by wybrać coś z niezliczonej ilości dostępnych opcji, a później się rozliczyć ze wspólnych wydatków, bo pewnych szczegółów się nie pamięta. Rozwiązaniem może być aplikacja, która od niedawna działa na polskim rynku.
BeamUp z jednej strony oferuje ciekawe promocyjne oferty na spędzanie wolnego czasu z przyjaciółmi (np. bilety do kina, do teatru, na koncerty, wydarzenia kulinarne, dostęp do serwisów takich jak Showmax, player.pl czy Storytel), z drugiej strony ułatwia rozliczenia za wspólne wydatki. Nie trzeba już wymieniać numerów kont i czekać na przelewy. Za pomocą aplikacji można natychmiast zrobić przelew na konto kolegi albo wybrać grupę osób, która ma zrzucić się na prezent. Pieniądze od razu są u nas, bowiem środki przesyłane między portfelami BeamUp pojawiają się do 10 sekund po ich wysłaniu, a my nie płacimy za to żadnej prowizji. Na dodatek program uczy się zachowań użytkownika i dobiera takie atrakcje, by rzeczywiście były dla właściciela ciekawe. Aplikacja jest darmowa, a wszelkie transakcje bezpieczne. By mieć środki na koncie wystarczy przypisać kartę płatniczą albo przelać pieniądze do wirtualnego portfela.
Aplikację można pobrać z App Store i Google Play.
*Spotify *
Spotify jest dostępne w dwóch wersjach: bezpłatnej i płatnej. Lepiej jednak wyłożyć 20 zł miesięcznie – a czasami mniej, bo dla studentów lub nowych użytkowników pojawiają się ciekawe promocje. Dzięki temu będziemy mogli po pierwsze słuchać bez reklam, a po drugie: pobierać piosenki i odsłuchiwać je w trybie offline. Czyli nie nadwyrężając internetowego pakietu, gdy jest się poza domem. Mnóstwo ulubionych płyt w kieszeni oraz słuchawki na uszach sprawiają, że rozmowy w komunikacji miejskiej czy hałas samochodów przestają być problemem. A spacer po mieście staje się przyjemnością.
Netflix
Od niedawna Netflix w wersji mobilnej pozwala pobierać wybrane filmy i seriale. To więc kolejna aplikacja, która przyda się, gdy jedziecie autobusem albo po prostu na kogoś czekacie. Tytułów jest mnóstwo, więc w drodze do szkoły można obejrzeć krótki sitcom, a podczas dłuższej podróży zerknąć na filmowy hit.
Uber
Wprawdzie Uber nie jest dostępny w każdym mieście w Polsce, ale jeżeli mieszkacie w największych, to na pewno już u was działa. Przewagą Ubera jest prostota. Przypisujemy kartę płatniczą, zamawiamy kurs, jedziemy, a opłata z konta znika sama. Przejazd bywa tańszy niż jazda taksówką. No, chyba że wraca się z meczu albo koncertu, na którym był tłum ludzi. Wtedy cena może podskoczyć, bo opłata rośnie wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na danym terenie. Warto pamiętać, że Uber ma też równie ciekawe alternatywy: choćby Mytaxi czy iTaxi.
NextBike
Czasami, zamiast komunikacją miejską czy taksówką, lepiej poruszać się rowerem. NextBike to system rowerów miejskich. Zasady są banalne: wypożyczamy jednoślad w specjalnym punkcie i oddajemy go w innym. A niektóre modele można wypożyczać za pomocą aplikacji, więc naprawdę warto mieć ją w kieszeni. System ten nie działa we wszystkich polskich miastach, ale opanował już naprawdę sporo z nich, w tym również te mniejsze.
*Going *
Nie wiesz, co robić w weekend? Aplikacja Going ci to podpowie. W programie znajdziemy kalendarium koncertów, wystaw czy teatralnych przedstawień. Going nie tylko wskazuje najciekawsze – również darmowe! – wydarzenia w okolicy, ale też ułatwia na nie wstęp. Na wiele imprez bilet kupić można właśnie za pomocą aplikacji. Wystarczy na bramce pokazać smartfon z kodem na ekranie i gotowe.
Regionalny System Ostrzegania
Oby ta aplikacja była potrzebna jak najrzadziej, ale na wszelki wypadek warto ją mieć. Regionalny System Ostrzegania (RSO), jak sama nazwa wskazuje, ostrzega przed niebezpieczeństwami w okolicy. Może to być burza, a może po prostu groźny wypadek powodujący korki. Są też poradniki na temat postępowania w sytuacjach kryzysowych, a od niedawna także komunikaty związane z cyberbezpieczeństwem. Dzięki temu od razu będziecie wiedzieć, że jakąś aplikację trzeba zaktualizować, bo ma groźną lukę.
Jakość powietrza w Polsce
Smog to niestety wielki problem. Szczególnie zimą zmagać będziemy się ze zanieczyszczonym powietrzem. Nie wiesz, kiedy włożyć maskę lub darować sobie wyjście z domu? Zainstaluj aplikację o prostej nazwie Jakość powietrza w Polsce. Działa w oparciu o dane ze 140 automatycznych stacji pomiarowych na terenie całego kraju. Jak twierdzi GIOŚ, aplikacja jest przygotowana w taki sposób, aby mogły z niej korzystać osoby bez specjalistycznej wiedzy o ochronie środowiska. Warto przekonać się, jak wiele zaniedbań jest w temacie zanieczyszczeń powietrza.
Gadżety
*Inteligentny zegarek *
Wprawdzie smartwatche według wielu są porażką, a nie rewolucją, jednak w mieście inteligentny zegarek może być przydatnym gadżetem. Wystarczy potraktować go jako dodatek do telefonu, a nie coś, co go zastąpi. Mając zegarek na ręku, możemy sprawdzić powiadomienia, zmienić utwór czy odczytać wiadomość. I wszystko to na nadgarstku, bez sięgania po telefon. Przyda się w zatłoczonym tramwaju czy w miejscach, gdzie nie wypada siedzieć z wyciągniętym telefonem. Tak, mam na myśli szkołę lub pracę.
*Monocykl *
Poruszanie się rowerem czy hulajnogą po mieście też jest fajne, ale jazda elektrycznym monocyklem to dopiero coś! Na pewno robi większe wrażenie. Jak to działa? Przechylamy się do przodu – jedziemy. Do tyłu – hamujemy. Wbrew pozorom łatwo nauczyć się jeździć, mimo że nie ma kierownicy ani niczego, na czym można się oprzeć. Na dodatek elektryczny monocykl radzi sobie z takimi przeszkodami jak krawężniki czy dziury. A poza tym jest stosunkowo niewielki, więc łatwo zabrać go ze sobą do komunikacji miejskiej. I kosztuje nie aż tak wiele. Za jeden z najpopularniejszych modeli zapłacicie około 1500 zł.
*Rower elektryczny *
Kosztuje więcej niż zwykły rower miejski – ba, za porządny sprzęt zapłacimy więcej niż za kolarzówkę, która zachwyci nie tylko amatorów. Jeden z testowanych przez Gadżetomanię rowerów kosztuje 6 tysięcy. Drogo, ale... jaka wygoda! Ruszacie na światłach – jesteście pierwsi. Wjeżdżacie pod górkę – wspomaganie sprawia, że się nie męczycie. Ktoś powie, że rower właśnie ma męczyć. Jasne, ale nie wtedy, gdy nie chcemy się spocić, bo jedziemy do szkoły czy pracy. Albo na imprezę. W takich chwilach elektryczny silnik wykona za nas trudną pracę.
Partnerem artykułu jest BeamUp