Memem w mowę nienawiści. Politycy dali plamę, internauci spisali się na medal

Memem w mowę nienawiści. Politycy dali plamę, internauci spisali się na medal

Memem w mowę nienawiści. Politycy dali plamę, internauci spisali się na medal
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Grzegorz Burtan
22.01.2019 12:40, aktualizacja: 23.01.2019 13:05

Brutalność słowna w przestrzeni publicznej to od tygodnia nośny temat. Padło sporo deklaracji, jeszcze więcej zapewnień, a wszystko posypane sporą dozą patosu. Internauci swoje jednak wiedzą, dlatego hasło "stop nienawiści" potraktowali oczywiście z szyderą. Mądrą szyderą.

Załamywanie rąk nie leży w naturze internetu, który preferuje zalewanie naszych zmysłów kolejną porcją informacyjnego szumu. Tym razem z kategorii zaangażowanego społecznie. Bo jak inaczej nazwać memy, gdzie kultowe i wulgarne bon moty przerobiono do momentu bycia całkowicie "przyjaznych rodzinie"?

Najłatwiej to zrozumieć na przykładzie obrazka powyżej. Kamil Durczok i niesławne nagranie ze studia. Wideo wycieka, a internauci zobaczyli inną, mniej profesjonalną twarz prezentera, narzekającego na "up… stół". Tyradę do słynnego już "Rurka" na temat stanu studia zna każdy. A tak oto brzmi w formie, którą internauci oczyścili z "mowy nienawiści".

Lepiej, prawda? Cały humor bierze się oczywiście z kontekstu, bo jednak mem nie byłby taki zabawny bez znajomości wersji prawdziwej. Podobnie rzecz tyczy się Józefa Piłsudkiego. Znany z dosadności utrwalonej w kulturze przez kultowe cytaty marszałek także doczekał się bardziej przyjaznej wersji.

Obraz
© Facebook.com

Nie da się nie zauważyć, że wiele z pozamienianych memów zyskały nie tylko pewną świeżość i aktualność (nie oszukujmy się, tragedia w Gdańsku była głównym kołem zamachowym tej sytuacji), ale nastąpiła też pewna ciekawa wolta w przekazie. Memy przestały być tak wredne jak wcześniej, a zyskały całkiem przyjemną warstwę. Nie wiem dlaczego, ale mnie to poruszyło.

Oczywiście taką formę memów, po których czujemy się jakoś podniesieni na duchu, trzeba sklasyfikować inaczej. Z angielskiego nazywają się "wholesome", czyli "zdrowe". I faktycznie, jest coś zdrowego w odsączeniu jadowitości z całego cytatu.

Czy moje intuicje i interpretacje są w jakiś sposób trafne? O to zapytałem dr Magdalenę Kamińską z UAM, która memami, komunikacją oraz kulturą internetową zajmuje się naukowo.

- Internauci nie czują jakiejkolwiek wagi w deklaracjach polityków o końcu mowy nienawiści. Bo co tak naprawdę oznacza? Moderację wypowiedzi? Inaczej będzie wypowiadać się osoba w studiu telewizyjnym, inaczej ktoś, kto pisze w zamkniętej grupie na Facebooku. Żadne apele czy nawoływania tego nie zmienią – mówi w komentarzu dla WP Tech Kamińska. - Irytuje też ta pustka, jaką niosą za sobą te wielkie słowa. Każdy chce zwalczać mowę nienawiści, ale nie za bardzo wie, jak się do tego zabrać – dodaje.

Obraz
© facebook.com

Dlatego nie dziwi, że internauci wyśmiewają te deklarację w memach właśnie. Choć redakcja "Nie" podpina się pod stworzenie tego trendu, to za tym stoją jednak internauci. I ta seria memów jest nie tylko zabawna, ale pokazuje też kilka ciekawych rzeczy o naszej popkulturze.

- Proszę zauważyć, ile cytatów można przerobić, jak dużo w polskiej popkulturze jest wulgarnych powiedzonek, które nadają się właśnie do tego, by je "ułagodzić". Co sporo mówi o tym, jakie poczucie humoru lubimy i co najbardziej zapamiętujemy z dzieł kultury bądź cytatów historycznych - rozwija Karmińska.

Ale nie tylko. Do stworzenia i zrozumienia takiego memu potrzebna jest spora erudycja. Nie przerabia się tylko cytatów z virali czy polskich komedii, nawet wspomniany Piłsudski się załapał. Trzeba mieć szeroką wiedzę nie tylko do zrobienia, ale i zrozumienia niektórych memów.

Obraz
© Facebook.com

Memowe dziełą nie są jednak typowe dla wspomnianego gatunku "wholesome". - Za mało kotków i słodyczy. Dominuje w tych memach ironia, bo internauci podkreślają swoją niewiarę w to, by dyskurs, a właściwie jego poziom, miał wzrosnąć w Polsce po jakichś wielkich słowach i poważnych deklaracjach. A cały trend dość szybko wymrze. Powstał na fali nośnego społecznie tematu i będzie wygasał wraz z nim - konkluduje ekspertka.

Do tego czasu pozostaje oglądać na przykład Franza Maurera z kałasznikowem, mówiącego "uprzejmie proszę opuścić to miejsce". Może to i lepiej? Przynajmniej wulgaryzmów będzie jakby mniej.

Obraz
© Facebook.com
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)