Matka zachęciła ją do matematyki, by nie poszła w ślady ojca. Ada Lovelace - pierwsza programistka

Matka zachęciła ją do matematyki, by nie poszła w ślady ojca. Ada Lovelace - pierwsza programistka
Źródło zdjęć: © Wikipedia
Adam Bednarek

05.01.2018 15:16, aktual.: 06.01.2018 16:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dziś kobiety w branży technologicznej wciąż są mniejszością i traktuje się je stereotypowo. To dziwne choćby z tego powodu, że informatykę wymyśliła właśnie kobieta - Ada Lovelace, córka Lorda Byrona.

Matka Ady robiła wszystko, by dziewczyna nie poszła w ślady Lorda Byrona i nie została poetką. Gdy w wieku pięciu lat okazało się, że Ada interesuje się geografią, lady Byron natychmiast zarządziła dodatkowe lekcje arytmetyki, zaszczepiając córce miłość do liczb.

Młoda Ada - podobnie jak ojciec - wdawała się w romanse, jednak matematyka miała odciągnąć ją od frywolnego życia. "Zauważyłam, że obecnie jedynym, co pomaga okiełznać dzikie zapędy mej wyobraźni, jest oddawanie się z wielką intensywnością zagłębianiu przedmiotów naukowej natury". Właśnie dlatego zapisywała się na matematyczne kursy. Z czasem stała się uczennicą Mary Somerville, która była znaną brytyjską matematyczką i uczoną. Romantyczna dusza, odziedziczona po ojcu, pomogła jednak Adzie inaczej postrzegać język matematyczny, pozwalając dostrzec w nim poezję.

Urodzona w 1815 r. Ada miała okazję wychowywać się w czasach technologicznej rewolucji. Od razu zakochała się w nowoczesnych zakładach i maszynach. To różniło ją od ojca - bardzo szybko rozstał się z jej matką i opuścił Anglię - który był zagorzałym luddystą. Popierał niszczenie sprzętów, przez które robotnicy tracili pracę.

Ada Lovelace, a właściwie lady Lovelace - jej mąż był hrabią - zachwyciła się wynalazkiem Charlesa Babbage’a, jakim była maszyna różnicowa. Było to coś w rodzaju ulepszonego kalkulatora. Ada wpadła na pomysł, by stać się czymś w rodzaju agentki Babbage'a i pomóc zdobyć mu pieniądze niezbędne do zbudowania maszyny. Ich współpraca polegała jednak na czymś zupełnie innym.

Obraz
© Wikipedia

Ada Lovelace przetłumaczyła szczegółowy opis maszyny, który przygotował włoski inżynier Luigi Menabrea, późniejszy premier Włoch. Tłumaczenie w naukowym piśmie, spisane przez Adę, miało pomóc w promocji wynalazku Babbage'a. Ada dołożyła do niego jednak swoje własne spostrzeżenia. "Uwagi od tłumaczki" miały jednak ponaddwukrotnie więcej znaków niż oryginał.

W swoim eseju Ada Lovelace wyobraziła sobie nowoczesny, współczesny nam komputer - czyli maszynę, która wykonuje więcej niż jedno zadanie, do którego została stworzona. Za sprawą programowania można byłoby tworzyć nieskończenie wiele nowych funkcji. Na dodatek nie musiałyby dotyczyć jedynie obliczeń. W przyszłości - twierdziła Ada - maszyna mogłaby pomóc np. komponować muzykę.

Lady Lovelace wyraziła również swoją opinię na temat, który aktualnie jest do dziś - czy maszyny potrafią lub będa potrafiły myśleć? Zdaniem matematyczki nigdy nie byłoby to możliwe, bowiem sprzęty jedynie wykonują zadane im polecenia, a nie są w stanie myśleć samodzielnie lub wpadać na autorskie pomysły.

Jednak miano "pierwszej programistki" zapewniło jej opisanie metody obliczania liczby Bernoulliego, które zostało po latach uznane za pierwszy program komputerowy.

Jest w tym jednak trochę przesady. Sam Babbage zdążył wymyślić ponad dwadzieścia procesów, które mogłaby wykonać jego maszyna - pisał Walter Isaacson w książce "Innowatorzy". Jego zdaniem, program Ady jest pierwszym, który został opublikowany. W obliczaniu liczb Bernoulliego pomagał jej listownie Babbage.

Mimo obiecujących planów, Babbage nie otrzymał środków, dzięki którym mógłby zbudować swoje maszyny. Z kolei Ada Lovelace wpadła w szpony hazardu i uzależnienia od opium. Zmarła chorując na raka szyjki macicy w 1852 roku. Przeżyła 36 lat, tak jak jej ojciec.

"W rzeczywistości wkład Ady w koncepcję komputerów i programowania był doniosły i inspirujący. Wyraźniej niż Babbage czy ktokolwiek inny z żyjących w jej czasach dostrzegła przyszłość, w której maszyny staną się partnerami ludzkiej wyobraźni (...) Jej zachwyt poetycką nauką zaowocował fascynacją projektem maszyny liczącej (...) i zwróceniem uwagi, że moc obliczeniowa takiego urządzenia może być zastosowana do przetwarzania dowolnej formy informacji. W ten oto sposób Ada, hrabina Lovelace, pomogła zasiać ziarna ery cyfrowej, której rozkwit miał miejsce sto lat później" - podsumował Isaacson.

Ironią losu jest to, że dziś kobiety w branży technologicznej traktowane są po macoszemu. Lalka Barbie programistka ubiera się w spodnie i wojskową kurtkę, podczas gdy Barbie-prezydent czy Barbie-szpieg paradują w sukienkach i szpilkach. Tak jakby programowanie automatycznie musiało kojarzyć się z męskim zawodem.

Obraz
© Materiały prasowe

W komiksie dla uczniów gimnazjum omawiającym temat bezpieczeństwa w sieci, jedna z historii przedstawiała niezdarną blondynkę, która myślała, że jej konto przejęli hakerzy. "Na szczęście" okazało się, że kobieta sama wyczyściła je z oszczędności, kupując bardzo drogie sukienki. Przykłady można mnożyć.

Oczywiście można powiedzieć, że wydarzenia z XIX w. nie mogą mieć przełożenia na to, co działo się w XX w. i obecne wydarzenia. Ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu kobiety w branży technologicznej odgrywały znacznie istotniejszą rolę. Np. w zespole Jacka Karpińskiego, "polskiego Steve’a Jobsa", którego zrujnowała komuna - a przynajmniej tak głosi mit - nad komputerem K-202 pracowało wiele kobiet.

Dziś jednak powszechniejsze są liczne żarty (na jednej z branżowych konferencji ze sceny padło takie przywitanie: "Witam Państwa, bo widzę, że pomimo że jest to konferencja techniczna, to są tutaj kobiety"), a dominację mężczyzn w branży IT tłumaczy się tym, że kobiety "wybierają raczej prace związane z obszarami społecznymi lub artystycznymi". Stereotypy są powszechne i właśnie takie podejście ludzi wpływa na to, że kobiety wykluczane są ze świata technologii i nauki. Nie mówi im się wprost "idź stąd", ale bardzo często - nawet nieświadomie - sugeruje, że to nie jest zajęcie dla nich.

I właśnie dlatego warto pamiętać, od czego i kogo się to wszystko zaczęło.

W artykule wykorzystałem informacje z książki "Innowatorzy" (W. Isaacson)