MAPA: rewolucyjny polski kamuflaż, który był za dobry dla wojska
Unikalny, w stu procentach polski, bardzo skuteczny - tak można scharakteryzować wzór maskujący MAPA, który mógłby zastąpić przestarzały kamuflaż używany w polskim wojsku. Mógłby, ale nie zastąpi. Dlaczego?
W dzisiejszych czasach wzór maskujący na mundurze spełnia dwie funkcje - pierwszą, oczywistą, jest możliwie skuteczne zamaskowanie noszącego go żołnierza. Ma opóźnić zauważenie przez przeciwnika, utrudnić identyfikację i trafienie, słowem, dać przewagę i zwiększyć szanse na przetrwanie. Ważna jest też druga funkcja - ta, która była pierwotną rolą munduru: pomoc w odróżnieniu "naszych" od wszystkich innych, tak żołnierzy obcych armii, jak i cywili. Wzór maskujący Wz. 93 "Pantera", jakiego używa Wojsko Polskie, nie spełnia dziś dobrze żadnej z nich.
O pierwszej napiszemy dalej, a druga… dość powiedzieć, że dziś w pochodzących z wojskowych nadwyżek mundurach w "Wuzecie", jak nazywany jest ten kamuflaż, chodzą setki tysięcy grzybiarzy, wędkarzy i działkowców, a kolejne tysiące używają ich jako ubrań roboczych na budowach i w warsztatach.
Polscy żołnierze potrzebowali nowego, skutecznego, unikalnego wzoru maskującego, który mógłby zastąpić Wz. 93 i - jak na zamówienie - taki wzór się pojawił. W 2012 roku doktorant gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, Maciej Dojlitko, przedstawił zaprojektowany przez siebie, przeznaczony dla Wojska Polskiego wzór maskujący MAPA. Wyjaśnimy, jak działa kamuflaż, jak przebiegało projektowanie nowego wzoru i wreszcie jak to się stało, że dekadę później polskie siły zbrojne wciąż go nie używają.
Jak działa kamuflaż?
Jak ukryć żołnierza? Pierwszym, bardzo oczywistym rozwiązaniem, jest ubranie go w mundur dopasowany kolorem do koloru otoczenia. Oczywiście, wybór jednego koloru zawsze będzie kompromisem. Brytyjczycy zdecydowali się na brązowo-zielonkawy khaki, Niemcy wybierali szaro-zielony feldgrau, a wojsko II Rzeczpospolitej nosiło mundury w charakterystycznym kolorze oliwkowym.
Niezależnie jednak od tego, jak dobrze dopasowany do środowiska będzie jednobarwny mundur, jego jednolita plama zawsze będzie wyróżniała się na tle "zaszumionego" tła. Szczególnie że nasz mózg jest doskonale przystosowany do wychwytywania charakterystycznego kształtu ludzkiej sylwetki. Żeby ją zamaskować, nakłada się na nią wzór kontrastujących kształtów, które rozbijają ją optycznie. Tę metodę wykorzystuje wiele wzorów maskujących, nazywanych wzorami deformującymi - takich, jak na przykład bardzo skuteczny kamuflaż M81 Woodland.
Kamuflaże deformujące działają bardzo dobrze z daleka, tracąc na skuteczności, kiedy patrzy się na nie z bliska. Duże rozbijające sylwetkę plamy zaczynają wtedy wyróżniać się z pełnego drobnych kształtów, świateł i cieni tła. Próbując ukryć żołnierza wśród tego optycznego szumu, twórcy wzorów maskujących pokrywają materiał wieloma drobnymi plamami, tworzącymi wzór dobrze łączący się z liśćmi, igliwiem czy niewielkimi nieregularnościami kory. Tu dobrym przykładem może być niezwykle popularny wzór Multicam firmy Crye Precision. Takie kamuflaże, nazywane mimetycznymi, świetnie sprawdzają się na bliskich dystansach, ale wraz ze wzrostem odległości ich skuteczność spada - drobne elementy zlewają się, dając ten sam efekt, co jednobarwny mundur.
Rozwiązaniem tego problemu są kamuflaże zawierające niejako dwa poziomy. Pierwszym są drobne plamy naśladujące liście, gałązki, korę oraz światła i cienie rodem z maskowania mimetycznego - to tak zwany mikrowzór. Małe plamy mikrowzoru tworzą grupy, układają się w większe kształty, które wspólnie tworzą plamy rozbijające sylwetkę tak, jak w kamuflażu deformującym, czyli makrowzór. Pionierem takiego podejścia był monachijski artysta, profesor Johann Georg Otto Schick, który zaprojektował całą serię wzorów maskujących dla żołnierzy Waffen SS - wzorów, które wyprzedziły swoją epokę. Do dziś Bundeswera wykorzystuje inspirowany tymi wzorami doskonały kamuflaż Flecktarn.
Na scenę wkracza MAPA
Kolory zastosowane w kamuflażu Wzór 93 Pantera, choć świetnie dopasowane do polskich lasów, są na tyle podobne, że już ze stosunkowo niewielkiej odległości zaczynają się zlewać, tworząc jednolitą plamę, nie ma więc rozbijającego sylwetki makrowzoru. Plamy są z kolei za duże, jak na mikrowzór - działają nieźle na pośrednich dystansach, ale ich układ często się powtarza, tworząc zauważalne regularności. Widząc te problemy, doktorant wydziału Architektury i Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, Maciej Dojlitko postanowił stworzyć nowy wzór maskujący dla Wojska Polskiego.
Pracę nad swoim kamuflażem rozpoczął od dokładnego przestudiowania roślinności Polski. Tysiące zdjęć wykonanych w różnych lasach o różnych porach roku posłużyły jako materiał badawczy w poszukiwaniu typowego dla Polski wzorca wizualnego - dominujących form, rozmiarów i układów kształtów. Ich synteza graficzna pozwoliła stworzyć mikrowzór przyszłego kamuflażu, który został nałożony na makrowzór, zaprojektowany w ten sposób, żeby, wykorzystując zarówno kształty, jak i kontrasty barw, zamaskować sylwetkę żołnierza.
Zastosowane kolory także zostały dobrane na podstawie analizy zdjęć i posłużyły do stworzenia dwóch głównych wariantów kamuflażu, różniących się paletą barw. Zwieńczeniem prac były testy polowe, wykonane z użyciem wydrukowanego na zamówienie materiału. Testy wykazały jasno, że nowy wzór maskujący sprawdza się doskonale. MAPA - bo tak został nazwany kamuflaż doktora Dojlitko - była gotowa do użycia.
Wyszło jak zwykle
Świat o nowym kamuflażu dowiedział się w 2012 roku, kiedy na forach miłośników militariów pojawiły się pierwsze zdjęcia z testów MAPY. Ale prawdziwy szał zaczął się cztery lata później, kiedy projektant ujawnił zdjęcia z kolejnej sesji testowej oraz poinformował o technologicznej gotowości do podjęcia produkcji. W internecie zawrzało. Nowy wzór nie przypominał żadnego innego, był w stu procentach oryginalny i całkowicie Polski. Wyglądał nowocześnie i awangardowo, a zdjęcia z testów potwierdzały jego bardzo wysoką skuteczność. Zastępując "Panterę" wzorem MAPA, Wojsko Polskie jednym ruchem przeszłoby z miejsca gdzieś w ogonie skuteczności używanych kamuflaży wprost do światowej czołówki. Ekscytacja była zrozumiała.
Zaraz potem gruchnęła wieść, że prawa licencyjne do MAPA kupiła na wyłączność należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej firma Maskpol SA, będąca jednym z największych dostawców wyposażenia dla Wojska Polskiego. Było jasne, że następnym krokiem będzie przygotowanie konkretnej oferty wykorzystującej nowy kamuflaż. Tak się też stało: w 2017 roku, podczas XXV targów MSPO w Kielcach, Maskpol przedstawił kompletny system wyposażenia żołnierza piechoty o nazwie Dromader, w skład którego wchodził mundur i oporządzenie ze wzorem MAPA. Według pojawiających się w mediach wypowiedzi Dromader - a wraz z nimi także i MAPA - miał trafić do Wojsk Obrony Terytorialnej. MAPA wydawała się być skazana na sukces.
Nowy kamuflaż był testowany także w programie polskiego żołnierza przyszłości o kryptonimie TYTAN. I tu pojawiły się pierwsze oznaki problemów. Latem 2018, odpowiadając na krytyczny wobec różnych aspektów TYTAN-a artykuł opublikowany na łamach "Rzeczpospolitej", Inspektorat Uzbrojenia opisał postępy programu, wspominając przy tym, że "w zakresie nowego wzoru kamuflażu typu MAPA, przeprowadzone testy wskazały na niższą skuteczność maskowania w porównaniu do innych wzorów, w tym opracowanych w ramach pracy TYTAN". Pojawiły się głosy, że problemem nie było jednak gorsze działanie wzoru MAPA, tylko fakt, że jego konkurentem były kamuflaże rozwijane własnymi siłami przez wojsko, które w testach prowadzonych przez tę samą instytucję nie mogły przegrać. O kamuflażu MAPA ucichło.
Cisza wokół rewolucyjnego polskiego wzoru maskującego trwała aż do wiosny 2021, kiedy pojawiły się wieści, złe dla polskich sił zbrojnych, ale dobre dla fanów militariów, że MAPA miała trafić do sprzedaży komercyjnej, co było jasnym sygnałem, że wojsko ostatecznie z niej zrezygnowało.
Dziś każdy, kto chce, może kupić wyprodukowane przez Maskpol spodnie, bluzę, combat shirt albo różne elementy wyposażenia w jednym z najnowocześniejszych i najbardziej awangardowych wzorów maskujących świata. A polscy żołnierze dalej chodzą w "Wuzetach".