5 kamuflaży, których historię warto znać
16.10.2021 08:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przed wami kamuflaż, który udawał zakłócenia, wzór maskowania, przez który USA straciły 4 miliardy dolarów, bardzo amerykański kamuflaż, który nie ma z Ameryką nic wspólnego i dużo więcej.
Universal Camouflage Pattern: Szara Piżama za miliardy dolarów
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to z całą pewnością chodzi o pieniądze. I w gruncie rzeczy, to właśnie one stały za ogromnym programem badawczym armii amerykańskiej, zmierzającym do stworzenia uniwersalnego wzoru maskującego, który byłby skuteczny zarówno w lesistej, zielonej Europie, zdominowanej przez pustynie Arabii, czy skalistej Skandynawii, jak i w dżunglach Ameryki Południowej i Azji.
Chodziło o to, żeby zamiast mundurów pustynnych i leśnych oraz pasującego do nich wyposażenia można było kupić, trzymać w magazynach i wydawać żołnierzom tylko jeden rodzaj umundurowania, oszczędzając czas, przestrzeń i miliardy dolarów. Taki był cel - wyszło dokładnie na odwrót.
W 1997 roku Kanadyjczycy opracowali zupełnie nowy wzór kamuflażu. Powstał w wyniku starannych badań i został zaprojektowany z wykorzystaniem metod komputerowej obróbki obrazu, na podstawie tysięcy zdjęć kanadyjskich lasów. Wykorzystywał specyficzny mikrowzór, przypominający komputerowe piksele i stąd został okrzyknięty "cyfrowym", czy też "pikselowym" kamuflażem.
CadPat (od Canadian Pattern, Kanadyjski wzór) był efektywny i efektowny i szybko stał się inspiracją dla projektantów US Marines, którzy zaprojektowali bardzo podobny pod względem geometrii, choć wykorzystujący zupełnie inną paletę kolorów wzór MarPat (Marine Pattern). W 2002 roku MarPat wszedł do użytku w Korpusie Piechoty Morskiej USA, a US Army wciąż była w lesie ze swoim programem uniwersalnego wzoru maskującego.
I wtedy postanowiono pójść na skróty. Wyrzucając do śmieci efekty kilkuletnich prób i badań, armia wybrała zaprojektowany naprędce, nie biorący udziału w programie badawczym wzór, który do złudzenia przypominał MarPat. Ale to nie procedura wyboru wzoru czy fakt, że był on bezczelną kopią wzoru Marines było najgorsze. Najgorsze było to, że Armijny kamuflaż, nazwany UCP, czyli Universal Camouflage Pattern (Uniwersalny Wzór Maskujący) wykorzystywał absurdalną paletę kolorów. Chcąc połączyć maskowanie w środowisku miejskim, na pustyni i w lesie, projektanci użyli
kolorów trzech dominujących środowisk: piaskowego koloru pustyni, leśnej zieleni i szarości miasta. Zestawione razem tworzyły uśrednioną, szarą plamę, pozbawioną jakiekolwiek głębi czy elementów pozwalających rozbić sylwetkę, ponieważ wyeliminowano odpowiadający za to w kamuflażach kolor czarny. Dlaczego? Ponieważ zdaniem ekspertów US Army "nie występuje on w naturze " i "rzuca się w oczy".
Ironicznie można powiedzieć, że zamierzony efekt został osiągnięty: UCP okazał się kamuflażem prawdziwie uniwersalnym, który niemal wszędzie maskował równie… źle. Niemal, bo trzeba przyznać, że nowy wzór US Army całkiem dobrze sprawdzał się w skalistym terenie górskim. Istnieje też zdjęcie przedstawiające człowieka ubranego w mundur w kamuflażu UCP leżącego na wzorzystej kanapie - maskuje się na niej idealnie.
Żołnierzom, którym przyszło walczyć w mundurach ze wzorem UCP w Afganistanie nie było jednak do śmiechu. Liczne protesty doprowadziły do pospiesznego wycofania UCP ze strefy walk i wprowadzenia tam zamiast tego komercyjnego wzoru MultiCam. Na wycofanie się US Army z piramidalnej pomyłki, jaką były "szare piżamy", jak żołnierze nazywali swoje mundury zajęło niemal 10 lat, a przybliżony koszt wymiany całego umundurowania i wyposażenia w UCP oszacowano na 4 miliardy dolarów.
Desert Night Camo: Amerykanie przebrani za obraz z noktowizora
Napotykając nocą patrol amerykańskich sił zbrojnych podczas operacji Pustynna Burza można było zobaczyć niezwykły widok: wędrujących po pustyni żołnierzy, ubranych w ciepłe, zielone mundury w drobną kratkę, wyglądającą niczym wzór na sportowych marynarkach z lat 20. XX wieku. Długie parki i workowate spodnie to specjalne ubrania zewnętrzne, zakładane na mundury, żeby zapewnić żołnierzom ciepło podczas zimnych, pustynnych nocy. Zielona kratka to jeden z najniezwyklejszych i najmniej skutecznych kamuflaży na świecie: Desert Night Camo.
W latach 70. amerykańska armia uznała, że jej żołnierze potrzebują ochrony przed wykryciem przez coraz powszechniej używane po drugiej stronie Żelaznej Kurtyny wczesne systemy noktowizyjne. Wzór, który opracowano był unikalny, bo zamiast zlewać się z terenem, miał zlewać się z obrazem generowanym przez gogle noktowizyjne.
Patrząc na niego łatwo zauważyć podobieństwo do niskiej rozdzielczości, zielonkawego obrazu powstającego na luminoforze noktowizora, w dodatku poznaczonego charakterystycznymi ciemnymi plamkami szumów… Tak, amerykańscy żołnierze przebierali się za obraz noktowizyjny!
Wzór Night Desert Camo czekał na swój czas ponad 20 lat. Dopiero w 1990 roku, podczas operacji Pustynna Tarcza i potem Pustynna Burza amerykańscy żołnierze mieli okazję założyć na siebie parki i spodnie z nadrukowaną zieloną kratką. Co ciekawe, w tym momencie noszenie takiego kamuflażu nie miało już żadnego sensu, ponieważ jakiekolwiek nowsze niż lata 70. gogle noktowizyjne były całkowicie odporne na próby oszukania tak prymitywną metodą. Dlatego też pierwsza wojna w Zatoce Perskiej była jednocześnie ostatnim występem nocnego kamuflażu pustynnego.
Jako swoiste kuriozum, Night Desert Camo zrobił natomiast karierę "w cywilu" (w Polsce takie ubrania szyje Helikon-Tex), inspirując projektantów mody, trafiając na kurtki snowboardowe i dziesiątki innych ubrań. Nic dziwnego, wygląda naprawdę ciekawie.
Tigerstripe: Wielki sukces małej przedsiębiorczości
Jest wzór maskujący, który kojarzy się z żołnierzami amerykańskich sił specjalnych walczącymi w południowoazjatyckich dżunglach, noszony przez legendarnych SEALS i żołnierzy LRP (Patroli Dalekiego Zwiadu). Wzór, który nie został zaprojektowany przez Amerykanów, nie był przez nich produkowany, ani oficjalnie wprowadzony do użytku. To Tigerstripes (pręgi tygrysa).
Wzór maskujący Tigerstripe - czy może raczej, cała rodzina wzorów, bo było ich całkiem sporo - powstał w Wietnamie, a wzorowany był na francuskim kamuflażu, który cały świat zna jako Lizard, podczas gdy sami francuzi nazywają go camouflee de leópard (kamuflaż leoparda). Zaprojektowany i produkowany na potrzeby armii Republiki Wietnamu (Wietnamu Południowego), był noszony przez Wietnamskie jednostki specjalne.
Kiedy wraz z narastającym napięciem w Południowej Azji pojawili się amerykańscy doradcy i żołnierze sił specjalnych, wielu z nich zaczęło używać tych samych mundurów. Można powiedzieć, że to właśnie oni byli trendseterami, którzy zapoczątkowali modę na tygrysie pręgi wśród coraz liczniej przybywających do Wietnamu amerykańskich regularnych żołnierzy i Marines.
O ile doradcy, Zielone Berety czy żołnierze innych jednostek specjalnych USA nosili Tigerstripe ze względu na jego właściwości maskujące oraz dla spójności przy współpracy z siłami ARVN (Army of the Republic of Vietnam, Armia Republiki Wietnamu), o tyle zwykli GI zakładali ubrania w tym wzorze na przepustkach i w bazach. Po co? Oczywiście, żeby zrobić wrażenie, oraz ze względu na modę.
Skoro jednak mundury w kamuflażu Tigerstripe nie był oficjalnie przyjęte przez amerykańskie siły zbrojne (ani nawet dopuszczone do użytku! Wyjątkami byli doradcy, mający specjalne pozwolenie, zaś żołnierze jednostek takich jak SEAL czy LRP cieszyli się dużą dozą autonomii w doborze swojego wyposażenia), to skąd się brały?
Na pewno nie z magazynów armii wietnamskiej, gdzie nie byłoby rozmiarów na amerykańskich wielkoludów! Otóż swoją szansę dostrzegły niewielkie zakłady krawieckie - najpierw w Wietnamie, a potem także w Japonii, Tajlandii i Laosie - wszędzie tam, gdzie stacjonowali lub wyjeżdżali na przepustki amerykańscy żołnierze.
Dziś Tigerstripe przywróciła do życia polska firma Helikon-Tex, wypuszczając serię ubrań, plecaków i toreb z nadrukowanym tym wzorem. Kto chce się poczuć jak amerykański komandos w pofrancuskim kamuflażu uszytym przez wietnamskich krawców?
M81 Woodland: Najpopularniejszy kamuflaż świata
Po wojnie w Wietnamie armia USA zmieniła podejście do użycia mundurów we wzorach maskujących. Podstawą do opracowania nowego wzoru, który miał trafić do żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych stał się testowany od dłuższego czasu i sprawdzony pod czas działań w Wietnamie kamuflaż ERDL.
Ten ostatni występował w dwóch wersjach - jaśniejszej, z dużą ilością zieleni (green dominant) oraz ciemniejszej, w której dominowały brązy (brown dominant). Nowy wzór powstał na bazie wersji ciemniejszej, jednak z powiększonymi plamami i zmienioną nieco paletą kolorów. Przyjęty w 1981 roku kamuflaż został nazwany M81 Woodland, co odzwierciedlało jego przeznaczenie - w końcu miał być używany w porastających Europę lasach strefy umiarkowanej.
M81 Woodland okazał się bardzo efektywny, szczególnie na średnich dystansach, gdzie doskonale rozbijał optycznie sylwetkę żołnierza i pomagał jej wtopić się w otoczenie. Mundury i wyposażenie z nadrukowanym tym wzorem maskującym trafiły do żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych USA, od armii, przez jednostki Marines aż do sił powietrznych i błyskawicznie stał się wizytówką amerykańskiego wojska, a także praktycznie synonimem kamuflażu.
Szybko pojawili się naśladowcy - kraje, które wprowadziły do użytku własne mundury maskujące z kamuflażem wzorowanym na US Woodland albo zwyczajnie skopiowanym. Dodając do tego siły zbrojne, które korzystają z wyposażenia otrzymanego bezpośrednio od USA, otrzymamy listę kilkudziesięciu krajów, których siły zbrojne noszą mundury w charakterystyczne plamy M81.
Chociaż siły zbrojne USA nie używają już, poza nielicznymi wyjątkami M81 Woodland, wzór ten pozostaje najpopularniejszym kamuflażem na świecie.
MultiCam: Od zera do bohatera. I milionera.
Historia tego wzoru maskującego przypomina fabułę hollywoodzkiego filmu, w którym główny bohater przegrywa z czarnym charakterem w nieuczciwej, ustawionej walce, a potem stopniowo udowadnia swoją wartość i rację, żeby na koniec odnieść ostateczny triumf. No, prawie. Bo w tej opowieści w grę wchodzą nie tylko idee, ale też wielkie pieniądze, a żadna ze stron nie gra czysto.
Wzór maskujący znany dziś jako MultiCam powstał w ramach programu badawczego mającego wyłonić uniwersalny kamuflaż, który zastąpiłby używane przez armię amerykańską wzory przeznaczone do użycia w warunkach pustynnych i leśnych. Opracowany we współpracy między firmą Crye Precision i centrum badawczym US Army w Natic w Massachusetts wzór maskujący nazwany Scorpion nie miał modnego, "pikselowego" mikrowzoru, był za to złożony z plam w aż siedmiu kolorach, z dominującym zielono-brązowym odcieniem.
Nie był najlepszym kamuflażem w testach, ale w każdym z testowych środowisk plasował się w czołówce skuteczności, co czyniło go dobrym kandydatem do roli jednego wzoru, który miałby działać wszędzie. Wkrótce jednak przestało mieć to jakiekolwiek znaczenie, bo na scenie pojawił się wzór UCP, który w błyskawicznym tempie został przyjęty jako obowiązujący w całej US Army. Skorpion poszedł w zapomnienie.
A przynajmniej poszedłby, gdyby nie fakt, że za jego powstaniem stała prywatna firma, która, jak to prywatne firmy, chciała zarobić pieniądze. W tym samym roku, kiedy Scorpion przegrał z UCP, na rynku pojawił się dostępny komercyjnie wzór MultiCam autorstwa Crye Precision, różniący się od Scorpiona tylko detalami.
MultiCam podbił najpierw serca (i portfele) żołnierzy jednostek specjalnych USA, potem serca i karty kredytowe ich odpowiedników na całym niemal świecie, włącznie z Polską (która korzystała jednak z produkowanej w kraju nielicencjonowanej kopii nazwanej Suez), wreszcie serca opasłe budżety ministerstw obrony Wielkiej Brytanii i Australii, które to państwa zdecydowały się zamówić w Crye Precision specjalne wersje MultiCamu, nawiązujące do ich tradycji militarnych.
Jednak najciekawsze było to, co działo się w Stanach Zjednoczonych. Dostrzegając wreszcie, że porażka, jaką okazał się wzór maskujący UCP zagraża życiu i zdrowiu amerykańskich żołnierzy, USA zdecydowały się wycofać z użytkowania ten ostatni tam, gdzie noszenie Universal Camouflage Pattern oznaczało nie tylko obciach, ale też zwiększenie szansy trafienia kulą, czyli w Afganistanie.
Zamiast tego żołnierze otrzymali mundury w maskowaniu MultiCam (nazwanym na potrzeby armii Operation Enduring Freedom Camouflage Pattern, w skrócie OEF-CP), wyprodukowane na licencji Crye Precision. Rząd Stanów Zjednoczonych płacił teraz ciężkie pieniądze za użytkowanie wzoru maskującego niemal identycznego z tym, który został opracowany w jego laboratoriach i którego był właścicielem!
Ta absurdalna sytuacja trwała do 2014 roku, kiedy US Army ogłosiła zamiar całkowitego wycofania UCP i przejścia na nowy wzór maskowania, nazwany OCP (Operational Camouflage Pattern) którym okazał się… Scorpion.
Tak oto armia amerykańska wróciła do punktu wyjścia, żołnierze dostali skuteczny kamuflaż a firma Crye Precision zarobiła miliardy dolarów.