Mają ratunek dla setek lekarzy. Do produkcji sprzętu brakuje im tylko jednego
Oto efekt pracy naukowców, lekarzy, inżynierów biomedycznych i specjalistów z agencji kosmicznej. Przyłbice medyczne mogą odegrać ważną rolę w walce z koronawirusem, gdy brakuje sprzętu ochronnego. Ale dwójka pomysłodawców mierzy jeszcze dalej.
26.03.2020 | aktual.: 27.03.2020 16:01
Wycinane laserowo przyłbice medyczne to pomysł Mateusza Dyrdy oraz Konrada Klepackiego, dwójki znajomych z Trójmiasta. Mężczyźni, widząc pogarszającą się sytuację w kraju i mając świadomość zagrożenia towarzyszącego rozprzestrzenianiu się koronawirusa, postanowili podjąć działanie.
- Pomysł był wynikiem pracy i zaangażowania dużej grupy osób, która już kilka tygodni temu zaczęła dyskutować nad planem ewentualnej pomocy. Uczestniczyły w niej różne osoby – naukowcy z Politechniki Gdańskiej, lekarze, inżynierowie biomedyczni, a nawet osoba pracująca w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, wiedząc, że już niedługo może być naprawdę źle. Pomysły były różne: jak stworzyć respirator czy koncentrator tlenu - mówi w rozmowie z WP Tech Mateusz Dyrda.
Ostatecznie mężczyźni trafili na projekt czeskiej firmy Prusa Research, zajmującej się drukiem 3D. Firma produkowała przyłbice medyczne.
- Zaczęliśmy myśleć, jak można go uprościć. Wykorzystanie lasera pozwoliło nam wyeliminować drukowanie 3D, dzięki czemu skróciliśmy cały proces produkcji. W czasie gdy drukarka 3D tworzy jedną przyłbicę, my robimy ich 60. Dodatkowo wymaga to jednej maszyny, a nie dwóch - podkreśla Dyrda.
Przyłbice medyczne może wytwarzać każdy
Twórcy nowego projektu postanowili, że udostępnią go innym za zasadzie open source. Chcą, by produkt wytwarzał każdy, kto posiada odpowiedni sprzęt. W tym celu stworzyli specjalną licencję, która pozwala na produkcję i sprzedaż przyłbic wszystkim zainteresowanym.
- Chcemy, by przyłbice sprzedawać tanio, ale po takiej cenie, żeby firmy, które przeżywają teraz produkcyjny zastój, mogły zarobić pieniądze na utrzymanie stanowiska pracy - wyjaśnia Dyrda.
Pomysł spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Na stronie internetowej poświęconej produktowi www.sprzetdlaszpitali.pl można znaleźć listę ponad 200 lokalnych producentów (według danych z 26 marca 2020), którzy wyrazili zainteresowanie tworzeniem przyłbic medycznych. Ich liczba stale wzrasta.
Zobacz także
Brak plastiku do produkcji
- Odzywają się też właściciele sklepów, urzędnicy, a nawet osoby prywatne, które chcą zdobyć taką przyłbicę do własnego użytku. Kontaktują się też firmy posiadające sztance, czyli maszyny, dzięki którym można by było produkować przyłbice na bardzo dużą skalę. Zainteresowanie jest tak duże, że w całej Polsce skończył się plastik w arkuszach, wykorzystywany do wytwarzania przyłbic - podkreśla współtwórca pomysłu.
Brak tworzywa, z którego wytwarza się przyłbice, stanowi duże wyzwanie, zwłaszcza że zapotrzebowanie na produkt stale rośnie. Dlatego twórcy pomysłu chcą dotrzeć do firm zajmujących się produkcją plastiku, posiadających zapasy magazynowe, żeby udostępniły tworzywo niezbędne do produkcji przyłbic.
Apel do producentów tworzyw sztucznych i Ministerstwa Zdrowia
- Może te firmy byłyby w stanie przesunąć swoje moce produkcyjne. Zależy nam również na kontakcie z Ministerstwem Zdrowia i uzyskaniu jego opinii na temat naszego rozwiązania - zaznacza Dyrda. Dodaje, że sytuacja jest na tyle ciężka, iż szpitale, ratownicy medyczni biorą teraz wszystko, co jest. Używają przyłbic na własną odpowiedzialność.
Tworzone według metody Dyrdy i Klepackiego przyłbice nie posiadają atestów medycznych. Nie mają też filtrów medycznych, ale są fizyczną ochroną. Maski nie zastępują maseczek oddechowych na usta i nos, ale je uzupełniają. Powstrzymują także odruchy dotykania twarzy. Są wykonywane z tworzywa PETG, które ma atesty na kontakt z żywnością i ciałem ludzkim, nie jest toksyczne.
Więcej informacji na ich temat można znaleźć na stronie internetowej producentów, którzy mają nadzieję, że ich otwarty projekt sprzętu medycznego pomoże w walce z pandemią wirusa SARS-COV-2.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.