"Made in China": Tanie, ale bardzo dobre smartfony godne polecenia
Czy warto inwestować w chińskie marki? Jeśli chodzi o te mniej znane, przede wszystkim warto je poznać. A gdy staną się nam już znane, może przy następnej inwestycji znacznie przychylniej spojrzymy na kolejne dzieło Meizu, Xiaomi czy Umi. W marketach, w salonach operatorów sieci komórkowych czy w sprzedaży internetowej znajdziemy całą masę słuchawek z Chin - zarówno tych lepszych, jak i nieco gorszych. Huawei broni sam siebie i nie trzeba nikomu udowadniać, że ten producent cechuje się naprawdę dobrą jakością swoich produktów i pozytywnymi recenzjami. Podobnie jest z Meizu czy Xiaomi. Ale lista chińskich producentów jest znacznie dłuższa.
Czy warto inwestować w chińskie marki? Jeśli chodzi o te mniej znane, przede wszystkim warto je poznać. A gdy staną się nam już znane, może przy następnej inwestycji znacznie przychylniej spojrzymy na kolejne dzieło Meizu, Xiaomi czy Umi. W marketach, w salonach operatorów sieci komórkowych czy w sprzedaży internetowej znajdziemy całą masę słuchawek z Chin - zarówno tych lepszych, jak i nieco gorszych. Huawei broni sam siebie i nie trzeba nikomu udowadniać, że ten producent cechuje się naprawdę dobrą jakością swoich produktów i pozytywnymi recenzjami. Podobnie jest z Meizu czy Xiaomi. Ale lista chińskich producentów jest znacznie dłuższa.
Do tej por wydawałoby się, że baliśmy się nieznanego sprzętu z Państwa Środka, ale to powoli zaczyna się zmieniać. Znikają bowiem przeszkody, które utrudniały nam dostęp do tych produktów lub napawały nas sporymi obawami. Problemy z legalnością i importem tych mniej znanych dostawców wydają się coraz bardziej zanikać. Oczywiście wciąż znajdziemy masę ciekawych modeli niedostępnych w naszym kraju w oficjalnej dystrybucji, jednak chińscy producenci działają na tyle dynamicznie, że to, co było niedostępne wczoraj, może być dostępne jutro. Nie bójmy się próbować i dajmy szansę mniej znanym producentom, a kto wie, może się okazać, że znajdziemy dla siebie sprzęt idealny.
Bardziej na temat pozycji chińskich smartfonów rozpisaliśmy się z naszym materiale pt. "Made in China", czyli czy Chińczycy zdominują rynek smartfonów?
Natomiast w tej galerii prezentujemy pięć chińskich smartfonów, których być może wcześniej nie widzieliście. Ryzykować czy unikać? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na kolejnych slajdach naszego przeglądu.
Umi touch
Smartfon został wyposażony w 5,5-calowy ekran w rozdzielczości Full HD i pokryty Corning Gorilla Glass 3. We wnętrzu urządzenia znajduje się: ośmiordzeniowy procesor MediaTek MT6753 o taktowaniu 1,3 GHz, GPU Mali-T720 oraz 3 GB pamięci RAM.
Do naszej dyspozycji oddano również 16 GB pamięci wewnętrznej (z możliwością rozszerzenia dzięki kartom microSD o 64 GB). Smartfon posiada aparat główny o rozdzielczości 13 Mpix (dioda doświetlająca) oraz aparat przedni 5 Mpix. Nie zabrakło również modułu LTE czy Bluetooth 4.0. Wszystko działa na systemie Android 6.0 Marshmallow. Smartfon może się również pochwalić jednolitą, metalową obudową. Jego cena?
Około 750 zł, trzeba przyznać, że w tej cenie próżno szukać urządzenia o podobnej specyfikacji.
OnePlus 2
Choć urządzenie już nie najmłodsze, to może właśnie teraz będzie najlepsza okazja do jego nabycia. Co nam oferuje chiński producent? Smartfon z 5,5-calowym wyświetlaczem Full HD pokrytym Gorilla Glass 4. Za wydajność urządzenia będzie odpowiadać ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 810, GPU Adreno 430 oraz 3 lub 4 GB pamięci RAM (w zależności od wersji).
Przestrzeni na dane otrzymamy 16 lub 64 GB, niestety, bez możliwości rozszerzenia. Aparat główny urządzenia (13 Mpix) umożliwia nagrywanie w 4K, oprócz tego nie zabrakło aparatu do selfie (5 Mpix). Ponadto OnePlus 2 posiada: modem LTE, Bluetooth 4.1, GPS z AGPS, GLONASS, czujnik zbliżeniowy, czytnik linii papilarnych czy USB typu C. System operacyjny to Oxygen OS, który działa na Androidzie 5.1 Lollipop.
Za wersję z 64 GB pamięci wewnętrznej i 4 GB RAM na oficjalnej stronie producenta przyjdzie nam zapłacić 1 429 zł, do tego otrzymamy bezpłatną przesyłkę.
Meizu MX5
Meizu MX5 to idealny przykład na to, że nie powinniśmy lekceważyć chińskich producentów. MX5 został wyposażony w 5,5-calowy ekran AMOLED w rozdzielczości Full HD, pokryty Gorilla Glass 3. Sercem urządzenia jest ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio X10 (2,2 GHz) wspierany przez 3 GB pamięci RAM.
Niestety, do naszej dyspozycji oddano tylko 16 GB przestrzeni na dane, bez możliwości ich rozszerzenia. MX 5 może zyskać dużo u sympatyków fotografii, bowiem aparat główny urządzenia został wyposażony w matrycę o rozdzielczości 20,7 Mpix, a ponadto ma podwójną lampę LED, zbliżenie cyfrowe x4, tryb slow motion czy nagrywanie filmów w 4K. Smartfon ma również aparat przedni (5 Mpix). W telefonie o takim potencjale nie mogło zabraknąć: modemu LTE, Bluetooth 4.1, GPS z A-GPS, GLONASS, czytnika linii papilarnych czy opcji Dual SIM.
Niestety, znowu będziemy musieli się mierzyć z autorską nakładką na Androida, a w tym wypadku będzie to Flyme OS 4.5. Meizu MX5 spokojnie nabędziemy w przedziale cenowym 1 000-1 300 zł.
Bluboo Picasso
Choć ciekawych urządzeń w przedziale cenowym 1 000-1 500 zł nie brakuje, to czasami potrzebujemy tańszego, ale w miarę wydajnego urządzenia. Tu naszą uwagę powinien zwrócić Bluboo Picasso. Ten ciekawie wyglądający smartfon ma pięciocalowy ekran w rozdzielczości HD (1 280 x 720 pikseli). We wnętrzu urządzenia znajdziemy: czterordzeniowy procesor MediaTek MT6580 (1,3 GHz), GPU Mali-400 MP oraz 2 GB pamięci RAM i 16 GB na dane, które możemy dodatkowo zwiększyć dzięki czytnikowi kart microSD.
Zarówno aparat główny Bluuboo Picasso, jak i przedni, mają matrycę o rozdzielczości 8 Mpix. Nie zabrakło oczywiście obsługi Bluetooth czy Wi-Fi. Choć sprzęt działa na systemie Android 5.1 Lollipop, to producent nie mógł się powstrzymać od jego drobnych modyfikacji. Teraz pora na najlepsze: Bluboo Picasso nabędziemy już za 379 zł! W tej cenie naprawdę trudno znaleźć coś lepszego.