Lotnisko w Manchesterze jest zadowolone z "obnażających skanerów"

Lotnisko w Manchesterze jest zadowolone z "obnażających skanerów"

Lotnisko w Manchesterze jest zadowolone z "obnażających skanerów"
Źródło zdjęć: © heise-online.pl
05.08.2010 14:57

Podczas testów nowych skanerów ciała, prowadzonych od pół roku na lotnisku w Manchesterze, prześwietlono 210 tysięcy pasażerów. "Tylko dwie kobiety odmówiły poddania się kontroli" – oświadczył Alan Kemp, szef zespołu bezpieczeństwa portu lotniczego w angielskiej metropolii.

Podczas testów nowych skanerów ciała, prowadzonych od pół roku na lotnisku w Manchesterze, prześwietlono 210 tysięcy pasażerów. "Tylko dwie kobiety odmówiły poddania się kontroli" – oświadczył Alan Kemp, szef zespołu bezpieczeństwa portu lotniczego w angielskiej metropolii.

Także kilku Pakistańczyków nie zgadzało się na napromieniowanie przez "obnażające skanery" ze względów religijnych lub zdrowotnych. Zgodnie z brytyjskimi przepisami nie zostali wpuszczeni na pokład samolotu; później jednak zaproszono ich, aby sami zapoznali się z działaniem skanera –. poinformował rzecznik lotniska. "Nie chcemy, aby ludzie z tego powodu rezygnowali z lotów".
Na lotnisku w Manchesterze stosowane są obecnie trzy aparaty amerykańskiej firmy Rapiscan. Rozmieszczono je w dwóch z trzech terminali lotniska. Unia Europejska nie tylko popiera testy wyjątkowo intensywnie oprotestowywanych skanerów całego ciała, ale tak naprawdę chce ujednolicić zasady stosowania takich urządzeń na terenie całej Wspólnoty. Są one "rzetelnym i skutecznym środkiem kontroli" oraz "uwzględniają wątpliwości związane z ochroną zdrowia i respektowaniem podstawowych praw człowieka" –. stwierdzono niedawno w raporcie komisarza UE ds. transportu Siima Kallasa. Orędownicy ochrony danych osobowych wciąż jednak odnoszą się bardzo krytycznie do "obnażającego" sprzętu.

Obraz
© (fot. heise-online.pl)

Stosowane w Manchesterze modele Secure 1000 Single Pose (są to odbiciowe skanery rentgenowskie badające rozpraszanie komptonowskie)
potrzebują około siedmiu sekund do zeskanowania ciała. W tym czasie pasażer musi stanąć między dwoma częściami urządzenia z podniesionymi rękami. Dodatkowo na brytyjskich lotniskach prześwietlane są buty podróżujących, ale w przyszłości ta część procedury zostanie pominięta. Skanery całego ciała są na razie stosowane przy inteligentnych bramkach (Smart Gates) jako dodatkowy środek kontrolny: pasażer najpierw przechodzi przez typowe na lotniskach wykrywacze metali. Jeśli detektor wszczyna alarm, osoba jest kierowana na skanowanie całego ciała. Poza tym niektórzy
podróżni są wybierani do prześwietlenia ciała –. korzysta się przy tym z generatora losowego.

Zasadnicze "rozebrane zdjęcia" (na których według Kempa ludzie są pokazywani jako duchy albo awatary) analizuje się na dwóch komputerach w specjalnym pomieszczeniu oddalonym od śluz bezpieczeństwa o około 50 metrów. Podczas pokazu szef bezpieczeństwa sam wystąpił w roli królika doświadczalnego. Na ekranie kontrolnym oprócz jego "mięśnia piwnego" pokazała się sprzączka pasa, metalowy uchwyt identyfikatora na piersi i dwa ciemne miejsca (na wysokości tylnej i przedniej kieszeni spodni). Kontroler może zamienić czarno-białe zdjęcie w negatyw, dzięki czemu metalowe części pojawiają się jako bardzo jasne elementy. Podejrzane miejsca są zaznaczane przez pracownika i pokazywane na monitorze przy urządzeniu. Jeśli nie widać nic szczególnego, kontroler puszcza pasażera wolno. Personel przy maszynie otrzymuje w tym czasie powiadomienie, że trwa analiza obrazu. "Zajmuje to zwykle kolejne dziesięć sekund" –. wyjaśnia Kemp. Nie ma jednak ograniczeń: "każdy kontroler może prowadzić analizę przez tyle czasu, ile jest mu do
tego potrzebne". Jeśli jego zdaniem konieczne jest dodatkowe przeszukanie, na skanerze pokazuje się obraz rysunkowej postaci z czerwonymi prostokątami, które określają miejsca do sprawdzenia. Zajmuje się tym pracownik przy aparacie rentgenowskim korzystający ze skanera ręcznego. W odróżnieniu od alarmu przy wykrywaczu metali kontrola albo nawet dotykanie ciała są już zbędne.

"Nasi ludzie od bezpieczeństwa uwielbiają te urządzenia" –. zapewnia Kemp. Akceptują je także prześwietlane osoby. Podczas ankiet prowadzonych w czasie testów 91 procent pasażerów stwierdziło, że przechodząc przez nowe urządzenia, mieli poczucie "całkowitego bezpieczeństwa". "Wielką uwagę przykładamy do ochrony danych osobowych" – to zdaniem Kempa jedna z przyczyn takiej oceny. Metoda zapewnia całkowicie anonimowe traktowanie. Tatuaże albo plomby w zębach nie są widoczne; zauważalne są za to kolczyki albo implanty piersi. W każdym razie zarejestrowane obrazy są usuwane po zatwierdzeniu albo po dodatkowej kontroli – nawet mimo tego, że "w pewnych warunkach byłoby pożądane" zapisywanie zdjęć (np. do celów dowodowych).

Obraz
© (fot. heise-online.pl)

Trzech podróżnych zapytanych przez heise online o wrażenia ze skanowania powiedziało, że nie mają zastrzeżeń do tej metody. "Szukają bomb, a nie moich cycków" –. stwierdziła 33-letnia pasażerka. Problemów nie sprawia nawet ściąganie i zakładanie butów. "Nawet się nad tym nie zastanawiam" – powiedział 34-letni Anglik. W gazetach można było przeczytać już wiele artykułów na temat nowych środków bezpieczeństwa. Także 40-letni Hiszpan uważa skanery za dobry pomysł. Nie martwi się przy tym promieniowaniem: "Przecież ono jest wszędzie, używamy też telefonów komórkowych".

Zdaniem Mike'a Fazackerleya – kierownika działu obsługi podróżnych – fakt, że urządzenia nie wywołują zaniepokojenia jest wynikiem przejrzystego działania zarządu lotniska. Jak wspomina, na początku w gazetach pojawiały się niepełne informacje o skanerach. Później urządzenia pokazano wielu dziennikarzom, delegacjom organizacji zrzeszających osoby niepełnosprawne, zajmujących się ochroną dzieci i organizacjom transseksualistów. Poza tym wydano odpowiednie broszury, opublikowano w Sieci filmy wyjaśniające działanie urządzeń, a na samym lotnisku rozwieszono wielkie plakaty informacyjne.

Fazackerley nie ma wątpliwości co do tego, że użycie kosztujących po 150 000 dolarów urządzeń zamiast dotychczas stosowanych wykrywaczy wartych 10 000 dolarów każde zwróci się z nawiązką w niedługim czasie. Poprawi się także samopoczucie podróżujących, bo nie będą musieli zdejmować okryć i znosić bardziej bezpośrednich metod przeszukiwania. Mniejszy stres podczas kontroli sprawia, że pasażerowie wydają więcej pieniędzy na zakupy albo w kawiarniach. Zdaniem dyrektora aspekt bezpieczeństwa jest nieco mniej ważny: "Skanery są po prostu lepsze niż to, co mieliśmy do tej pory". Przestępcy wciąż jednak usiłują wyprzedzić kontrolerów o krok i oszukać sięgające od dwóch do trzech milimetrów pod skórę promienniki. Na razie nowe bramki w Manchesterze nie wykryły broni ani materiałów wybuchowych. Okazało się za to, że pewien podróżny chciał wywieźć z kraju 18 000 funtów, które ukrył w pasku.

wydanie internetowe www.heise-online.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)