Linux Foundation: z przyjemnością rozpoczniemy współpracę z Microsoftem

Linux Foundation: z przyjemnością rozpoczniemy współpracę z Microsoftem

Linux Foundation: z przyjemnością rozpoczniemy współpracę z Microsoftem
Źródło zdjęć: © IDG
17.03.2008 17:30, aktualizacja: 18.03.2008 10:14

Jim Ziemlin to dyrektor wykonawczy Linux Foundation ( Fundacji Linuksa ). Wcześniej był też dyrektorem Free Standards Group, wiceprezesem ds. marketingu firmy Covalent Technologies zajmującej się dostarczaniem usług i produktów współpracujących z serwerem Apache. Jak na byłego specjalistę od marketingu, zaskakuje dyplomacją, otwartością i szerokością horyzontów myślowych. Jego zdaniem w świecie oprogramowania dokonuje się właśnie wielki przełom, którego jesteśmy świadkami. Ruch open source związany z Linuksem wywołał kulę śnieżną, która z każdą chwilą nabiera coraz większej szybkości i rośnie pod względem objętości.

Z okazji ogłoszenia przez Microsoft chęci do współpracy - http://www.pcworld.pl/news/141089.html i gwarancji "interoperacyjności" ze środowiskiem Open Source, dziennikarz InfoWorlda, Paul Krill, postanowił przeprowadzić z Jimem Zemlinem wywiad. Interesowało go, jak dyrektor wykonawczy Linux Foundation traktuje płynące z Redmond sygnały - oraz czego możemy spodziewać się po Linuksie w przeciągu najbliższych lat. Oto zapis tej rozmowy.

InfoWorld: Jaka jest rola Linux Foundation?*Jim Zemlin:* Jesteśmy oczywiście "domem" [twórcy Linuksa] Linusa Torvaldsa - http://www.pcworld.pl/news/82412.html. Z punktu widzenia platformy skupiamy się na trzech głównych dziedzinach. Pierwsza z nich to promowanie Linuksa jako rozwiązania technologicznego, które funkcjonuje w systemach zintegrowanych, mobilnych, serwerowych i desktopowych. W imieniu Linuksa reagujemy na konkurencyjny marketing. Kiedy nasi oponenci propagują strach, niepewność i zwątpienie ( FUD ) w kwestii oprogramowania open source, albo gdy rynek przestaje rozumieć sposób licencjonowania lub kontrolowania otwartych kodów źródłowych, nasza organizacja zajmuje się edukowanie zarówno przedstawicieli przemysłu, jak i użytkowników końcowych w tych właśnie kwestiach.

Obraz
© Napędzana Linuksem Motorola A760 (fot. IDG)

Chronimy [naszą] platformę pozwalając takim ludziom jak Linus Torvalds pracować na zasadzie członków fundacji, dzięki czemu mogą zachować neutralność w olbrzymim projekcie jakim jest Linux. Zajmujemy się też znakiem handlowym "Linux". Mamy budżet przeznaczony na ochronę platformy. Współpracujemy z USPTO ( Amerykańskie Biuro Patentów i Znaków Handlowych ) nad problemami związanymi z patentowaniem. Robimy to, by podnieść jakość patentów dotyczących software'u oraz by chronić Linuksa.

W końcu: pracujemy nad standaryzacją systemu spod znaku pingwina.

Jakiego rodzaju ochrony prawnej potrzebuje Linux? I czy z protestu Microsoftu - http://www.pcworld.pl/news/138859.html dotyczącego Linuksa łamiącego patenty Redmond coś wynikło?

Microsoft mówił o patentach, które dotyczą zakresu dziedzin. Nigdy nie ujawnili, o które chodziło - ale mieli wrażenie, że ich technologia pokrywa się z inną [, naszą]. Z tych zastrzeżeń nic nie wynikło, bo ostatnio w świecie oprogramowania wszyscy mają patenty na wszystko.Macie fundusz dotyczący kwestii prawnych. Czy ludzie powinni mieć wątpliwości używając Linuksa?

Tak jak w wypadku każdej innej dużej platformy oprogramowania, na świecie będą istnieć trolle patentowe [_ firmy patentujące co popadnie i żyjące z procesów wytaczanych innym -red. _] i oportuniści starający się zaszkodzić platformie. Dobrym przykładem jest tu Grupa SCO.

Co się z nią wydarzyło?

SCO przegrało proces - http://www.pcworld.pl/news/123921.html , w którym orzeczono, że w Linuksie nie pojawiły się żadne zastrzeżone [_ czyli należące do SCO -red. _] fragmenty kodu. Udowodniono, że prawa do spornych elementów - które korporacja uważała za własne - miał Novell. Dlatego SCO Group usunięto z Nasdaq, a w tej chwili firma znajduje się w stanie upadłości.

Czy dzieje się coś w kwestii stosowania licencji GNU GPL3 w Linuksie? Czy może wszystko idzie po staremu - http://www.pcworld.pl/news/97124.html ?

Obecnie nie dzieje się nic. W przyszłości - może, ale nie wydaje mi się, by zaszły jakieś olbrzymie zmiany. Linus jest człowiekiem wpływowym jeśli chodzi o kwestie licencyjne, a z jego publicznego oświadczenia jasno wynika, że obecnie nie jest zainteresowany GPL3 - http://www.pcworld.pl/news/88122.html.

Pozycja Linuksa jako platformy serwerowej jest ugruntowana. Jaki postęp uczyniono w kwestii Linuksa na komputerach typu desktop?

To interesujący rok dla Linuksa na desktopach. Pojawiają się już kluczowe oznaki zaadaptowania [naszej] platformy na komputerach osobistych - w ciągu bieżącego roku będą one wyraźniejsze niż kiedykolwiek. Jeśli myślisz o tym, co czyni dane rozwiązanie popularnym, to na pewno olbrzymią przewagą Windows jest fakt, że system instalowany jest na większości komputerów dostępnych w sklepach.

To samo zaczyna się w świecie Linuksa. Pojawił się Asus ze swoim Eee PC, czyli małym subnotebookiem, który kosztuje, wydaje mi się, mniej niż 400 dolarów. W domyślnej konfiguracji znajdziesz w nim Linuksa, co pozwala firmie na trafienie na rynki, na których wcześniej nie mieli szans na udaną sprzedaż. Chodzi o Azję, kobiety po trzydzieste czy też ludzi, których nigdy nie było stać na zapłacenie 600-1000 dolarów za komputer.

Obecnie ofertę podobną do Asusa ma Everex - chodzi o komputerek CloudBook. Ponadto Lenovo sprzedaje Linuksa w maszynach z linii X. Po raz pierwszy też w swej historii Dell ogłosił, że z notebookami będzie sprzedawał fabrycznie zainstalowane Ubuntu.Jak więc widać, firmy OEM dostarczają Linuksa - co samo w sobie jest już interesujące. Jednak bardziej interesujące jest, dlaczego to robią? Co ich do tego zmusza? Czy chodzi o to, że Linux jest bardziej funkcjonalny niż niż był kiedykolwiek? Odpowiedź brzmi: tak, jest bardziej funkcjonalny. Ale ta cecha staje się wyjątkowo interesująca dopiero w połączeniu z ekonomiczną oceną sytuacji, gdzie w rachubie trzeba uwzględnić materiały na sprzęt i oprogramowanie Microsoftu.

Dla partnera OEM koszt licencji Windows to, wydaje mi się, ok. 50-75 dolarów - a zatem przy komputerze wartym 300-400 dolarów oprogramowanie to 30-40 procent ceny maszyny. To trudna do przeoczenia kwota. Oprogramowanie to nie tylko jeden z "najcięższych" składników PC-ta, ale w dodatku przynoszący producentowi największe zyski. Kiedy przyjrzeć się rynkowi aukcji, widać, że Microsoft ma ok. 30 procent zysku netto. Intel ma 15 procent zysku. Dell ma 5 procent.

Gdy korporacje w rodzaju Della, Asusa czy Lenovo przyjrzą się swoim zyskom, [nie mogłyby nie powiedzieć]: "Dlaczego nie mielibyśmy stworzyć naszego własnego systemu operacyjnego, by dostarczać go wraz ze sprzętem? Tym samym podnosimy swoją pozycję w łańcuchu zależności, zwiększamy zyski na tańszych maszynach, które mogą zawitać na większych rynkach.

Ale Windows tanowi ciągle 98, 99 procent systemów w komputerach desktop. Myślisz, że ta liczba ( ten odsetek ) się zmniejszy?

Tak. Faktycznie tak myślę.

A jaki jest udział Linuksa w rynku handheldów?

Dość wysoki. Muszę podać liczbę świadczącą o wielkości rynku: sprzedano dziesiątki milionów [urządzeń z Linuksem].

Słychać ostatnio, że - oprócz Stanów Zjednoczonych i może kilku innych państw - dostęp do Internetu będzie realizowany za pomocą niewielkich urządzeń przenośnych...

Tak. Przespacerujmy się po rynku platform mobilnych, by przyjrzeć się, jaka jest sytuacja Linuksa: działa tu podobna zasada jak w wypadku komputerów osobistych. Dla przykładu, Razr Motoroli, jest urządzeniem bazującym na Linuksie. Ludzie tego nie dostrzegają, ponieważ na obudowie widzą "Motorola", a interfejs użytkownika nie informuje nigdzie, co działa w jego trzewiach.

Linux zaznacza swą obecność na rynku mobilnym, pojawiają się systemy na nim bazujące. Google wykorzystało go do stworzenia Androida - platformy, do której korporacja buduje pakiet SDK i do którego namawia producentów telefonów i operatorów komórkowych.Jest też druga grupa zwana LiMo Foundation, której członkami są producenci telefonów jak Samsung, LG, Motorola i inni - wszyscy pracują nad stworzeniem opierającej się na Linuksie referencyjnej architektury wykorzystywanej w ich urządzeniach. Jest też przecież organizacja OpenMoko, która tworzy całkowicie "otwarty" telefon ( "OpenMoko - taniutkie smartfony open source tuż, tuż? - http://www.pcworld.pl/news/143138.html " ).

To czego jesteśmy świadkami, to fakt, że kilka organizacji pracuje nad smartfonami wykorzystującymi Linuksa i stara się stworzyć platformę deweloperską do tych urządzeń. Wybierają Linuksa z tego samego powodu, dla którego wybiera się go w świecie komputerów PC. Jako Motorola lub LG, miałbyś ochotę sprzedawać dziesiątki milionów urządzeń kupując licencje na Windows Mobile lub Symbiana, czy wolałbyś raczej skorzystać z wspólnie projektowanego Linuksa, który [przecież] obsługuje każdą liczącą się architekturę?

Czyli policzone są dni Microsoftu jako dominującej korporacji na rynku systemów operacyjnych dla desktopów, serwerów, a może nawet urządzeń mobilnych?

Monopole nie trwają wiecznie, ale myślę, że oni mają przed sobą długą drogę. To naturalne, że z czasem ludzie nie pozwalają na zdominowanie rynku przez pojedynczą firmę. Ale ważniejszy jest fakt, że Microsoft już teraz zmaga się z istotnym problemem: korporacja zdecydowała się niedawno na otwarcie swych protokołów - i w ogóle uczynienie się bardziej otwartymi - ponieważ zdali sobie sprawę, że nastąpił zwrot w tym, jak powstają innowacyjne produkty i jak firmy ze sobą współzawodniczą.

Jak? [W odróżnieniu od tego, jak bywało dawniej,] firmy współzawodniczą ze sobą przez... otwartą, masową współpracę. Microsoft spogląda na firmy takie jak Google, Facebook, organizacje pokroju Wikipedii, projekt Human Genome Project, Linuksa... wszystkie te zagadnienia przekraczają granice klasycznego podejścia naukowo-badawczego: "_ Idź, zatrudnij najlepszych ludzi, zamkniemy ich i będziemy pilnować swoich odkryć _"? Nie. Świat obrócił się do góry nogami - przed Microsoftem trudny okres konkurencji w świecie [innym niż ten, do którego przywykli].

Myślisz, że dlatego Microsoft zdecydował się na udostępnienie dokumentacji?

Wydaje mi się, że chodziło im o uspokojenie urzędników, ale też dlatego połowa korporacji uświadamia sobie, że świat porusza się w kierunku takiego właśnie modelu. Otwarcie było im potrzebne do konkurowania z innymi.

Czy pojawienie się Linuksa nie może zostać uznane za twierdzenie, że Microsoft w rzeczywistości nigdy nie zmonopolizował rynku, że zawsze było miejsce dla kogoś innego - i to dzieje się teraz z Linuksem?

Przez pewien czas na komputerach klasy desktop był monopol. Na serwerach czystego monopolu nie było nigdy.

W tym tygodniu Microsoft zamierza podać szczegóły swej współpracy z Eclipse Foundation ( Fundacją Eclipse ). Czy istnieją prace nad wzajemnym przystosowywaniem lub po prostu współpraca między Microsoftem i Linux Foundation?

Nie teraz - ale z przyjemnością chcielibyśmy to robić.Czego oczekujecie?

Chcielibyśmy stworzyć miejsce, w którym deweloperzy mogliby pracować nad Linuksem i jego lepszą kooperacją z produktami Microsoftu. Chcielibyśmy wykonywać swoją robotę na zasadach open source, bez konieczności zgadzania się na żadną umowę marketingową, żaden kontrakt - liczy się dla nas otwartość i możliwość wzięcia udziału w projekcie przez każdego członka społeczności.

Czy wzajemna współpraca ( "interoperacyjność" ) stanowi teraz problem?

Moim zdaniem potrzeba wprowadzania usprawnień istnieje zawsze, czy to w projektach pokroju Samby ( odpowiadającej za udostępnianie zasobów ), czy w sieciach zbudowanych w maszynach wirtualnych maszynach, czy podczas zarządzania takowymi na różnych platformach.

Czy zbliżyliście się do Microsoftu z którymkolwiek z zagadnień?

Nie, formalnie nie. Wydaje mi się jednak, że oni wiedzą, że [nasza] oferta na nich czeka...

W ciągu konferencji MIX08 jednym z poruszanych tematów był Moonlight, czyli stworzony przez Novella klienta Silverlight - oraz podejście Microsoftu do tej aplikacji. Twoim zdaniem Redmond widzi i zechce przysposobić się do Linuksa w przynajmniej małym stopniu?

Myślę, że zależy im na utrzymaniu konkurencyjności. Jeśli spojrzysz na platformę AIR Adobe i narzędzia deweloperskie, dostrzeżesz, że zadziałają one w Linuksie. Microsoft najwyraźniej zrozumiał, że wieloplatformowość w systemach prezentowania treści to kwestia krytyczna.

Jak daleko może posunąć się ruch związany z wolnym ( ang. free ) oprogramowaniem?

Świat zmierza w kierunku, w którym masowa współpraca będzie kluczem do współzawodnictwa. Pojedyncze firmy nie mogą zajmować się każdym dobrym pomysłem. Dzięki Linuksowi, na przykład, robota, która wykonano podczas prac nad kernelem działających w systemach czasu rzeczywistego stosowanych w systemach finansowych na Wall Street może zostać wykorzystana w urządzeniach przenośnych.

Stosowane w Linuksie techniki zarządzania poborem mocy przedłużające czas pracy na baterii przeniosły się do świata serwerowego redukując koszty energii elektrycznej w centrach danych. Zagadnienie jest niezwykle skomplikowane, a kiedy mówimy o wolnym oprogramowaniu i o tym, jak daleko może pójść ta wolność, to, wydaje mi się, pomijamy pewne ważne zagadnienie. Jest nim kwestia, jak daleko może posunąć się masowa współpraca - która poprzedza drugą część pytania - oraz w jaki sposób przekuć ją na zyski. Prawda?

Oczywistym dla mnie jest, że Linux, Wikipedia, Facebook, Google czy jakikolwiek inny projekt będący efektem olbrzymiego nakładu pracy wielu osób - przyniesie pieniądze. W świecie open source udowodnił to Red Hat, który zaoferował usługi, wsparcie techniczne i szkolenia.

Nie wydaje mi się, żeby ich zyski były choćby w pobliżu tego, co osiąga, powiedzmy, Microsoft lub Oracle...

Oczywiście, że nie, ponieważ zdecydowali się na otwartą platformę konkurującą w dostarczaniu klientom pewnych dodatków. Nie mają luksusu pławienia się w intratnym monopolu gwarantującym wysokie zyski. Ale czy to źle dla ludzkości? Nie wydaje mi się. Mamy już za sobą czasy praktyk monopolistycznych, które przynosiły olbrzymie zyski i przywiązywały klienta do jednej firmy.Czy da się Linuksa porównać z Solarisem lub może starszymi systemami dla urządzeń mainframe? Albo może z Windows Serverem w dziedzinach takich jak wirtualizacja czy bezpieczeństwo?

W wielu okolicznościach Linux je wyprzedza. Istnieją trzy czy cztery rozwiązania umożliwiające wirtualizację w Linuksie. W zasadzie przedstawiciele [naszej] platformy nie wykonali najlepiej swej pracy w komunikowaniu [światu], jak dobrze Linux radzi sobie z technologią wirtualizacji.

Sądzę, że będą pojawiać się liczne korporacje podobne do VMware, które umożliwią stosowanie wielu systemów w wirtualnych maszynach pracujących pod kontrolą Linuksa. Xen oferowany przez Red Hata i Novella jest dosłownie zniewalający.

W Linuksie istnieją też narzędzia umożliwiające zarządzanie, które są bardzo podobne do tych stosowanych w technologii mainframe. Zwróćmy uwagę choćby na z10 IBM-a, który przecież pracuje pod kontrolą Linuksa...

A co z bezpieczeństwem?

Nalegam, przyjrzyj się z10. To "coś" odpowiada 1500 komputerom z procesorami Intela, a zajmuje 75 procent mniej miejsca i pobiera 75 procent mniej mocy. IBM odwalił kawał dobrej roboty dostarczając tę technologię do systemów mainframe - a wszystkie wirtualne systemy zostały przecież zabezpieczone i da się nimi wygodnie zarządzać.

Biorąc pod uwagę usprawnienia w Linuksie związane z wirtualizacją i bezpieczeństwem... Czy dotyczą one jednego konkretnego producenta, czy może każdy jest w stanie z nich skorzystać?

To najlepszy kawałek: GPL wymaga ( wymusza - http://www.pcworld.pl/news/140110_2.html ), by technologia pozostała otwarta. Oficjalnym powodem tego jest, że jeśli firmy chcą zarabiać na kodzie udostępnianym na licencji GPL, muszą być bardziej innowacyjne. Skoro już i tak korzystają z pracy, którą wykonują za nich inni spece martwiący się o bezpieczeństwo wirtualizacji w Linuksie - niech wynajdują nowe sposoby zarządzania wirtualnymi maszynami.

Jakim nowinkom mamy się przyglądać w nadchodzących wersjach Linuksa? Kiedy możemy się ich spodziewać?

Wydaje mi się, że nie jestem najbardziej odpowiednią osobą do omawiania szczegółowych planów dotyczących Linuksa. Najlepszą osobą do rozmów na te tematy jest pracujący dla nas Jonathan Corbet, który zajmuje się przygotowywaniem The Linux Weather Forecast ( "Prognoza pogody dla Linuksa" ). Sądzę jednak, że możemy spodziewać się usprawnień w obsłudze systemu plików, lepsze zarządzanie energią i jeszcze bardziej dopracowane techniki wirtualizacji - wszystkie te nowinki będą pojawiać się w miarę regularnie.

Jakiego rodzaju będą to usprawnienia?

Lepsze wykorzystanie mocy, lepsze wykorzystanie zasobów. To istotne kwestie w kontekście pytań użytkowników: jak długo wytrzyma moja bateria? Czy zużywam mniej energii w "serwerowni"? Czy korzystam z systemu plików, który będzie się wydajnie skalował? Czy istnieje sposób na wydobycie z kernela informacji o wydajności w taki sposób, bym mógł dobrze monitorować moją platformę?

Wszystkie te kwestie raz za razem wypływają. Prace nad nimi trwają, spodziewajmy się kolejnych udoskonaleń.Czy Solaris może konkurować z Linuksem?

Sądzę, że tak, chociaż... Gdyby Sun udostępnił system na licencji open source osiem lat temu, byłby on istotnym konkurentem dla Linuksa. W tym momencie jednak dookoła Solarisa buduje się społeczność jak przy Linuksie - [z tym, że] Linux ma już taką społeczność składającą się z tysięcy deweloperów pracujących dla setek ważnych korporacji na całym świecie.

Sun poważnie się spóźnił z wyborem właściwego obozu. Tego rodzaju wysiłek wymaga platformy, którą ludzie będą dogłębnie znali - w przypadku Solarisa proces zaznajamiania się może potrwać jeszcze całe lata. To znaczy: jeśli jestem deweloperem i chcę poświęcić karierę na ulepszanie systemu Suna, zależy mi na pewności, że wybór jest właściwy. A tymczasem ludzie już teraz dostrzegają, że przemysł komputerowo-obliczeniowy opowiada się po stronie Linuksa - i podejmują taką a nie inną decyzją. Ta decyzja to poświęcenie się Linuksowi.

Czy chciałbyś podnieść jeszcze jakąś kwestię?

Tak, jednym z zagadnień, na omówieniu którego mi zależało, to zarysowanie tła do tego, co dzieje się w Linuksie. Linuksowa społeczność zyskuje niezwykle wymyślną strukturę. Wydaje mi się, że interesującym jest obserwować, jak wielu deweloperów [naszej] platformy to zatrudnieni w pełnym wymiarze czasowym programiści, którzy stają się elementem większej całości zarówno jako osoby prywatne, jak też jako pracownicy.

Same organizacje - na przykład Fundacja - pozwalają w zgodnym z prawem rozwoju oprogramowania. Dla przykładu: programista kernela otrzymuje dostęp do zamkniętych specyfikacji na podstawie programu NDA ( ang. Non-Disclosure Agreement, umowy o nieujawnianiu informacji ) - ale to my podpisujemy umowę NDA, a następnie koordynujemy z firmami sposób, w jaki udostępniane są informacje, by deweloperzy zdążyli się z nimi zapoznać przed pojawieniem się produktu na rynku.

Mamy już narzędzia ułatwiające ten proces, we współpracy uczestniczą nowe kraje, porządkujące bieg spraw spotkania odbywają się na całej kuli ziemskiej. Ten rodzaj współpracy z czasem przyniesie olbrzymie korzyści.

Jakiego rodzaju korzyści?

Dostęp do lepszej technologii, do lepszego stosunku możliwości do ceny, wzajemne przenikanie ( zapładnianie ) się pomysłów w rozmaitych dziedzinach techniki, które wcześniej nie miały ze sobą styku. Wszystkie te przykłady prowadzą do tego, że - podając konkretny przykład - telefon uruchamia się szybciej i dłużej pracuje na baterii. Centra obliczeniowe też potrzebują tej technologii z powodu kosztów zasilania i chłodzenia, które są wyższe niż koszty zakupu sprzętu, prawda?

To wzajemne przenikanie się idei, przyspieszenie platformy podbija serca. Dla mnie platforma ( Linux ) jest tym, co powoduje efekt kuli śnieżnej - jesteśmy świadkami początku jej staczania się.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)