Lenovo Yoga Slim 7i Carbon Gen7: Niemal idealny ultralekki laptop [TEST]

Lenovo Yoga Slim 7i Carbon Gen7: Niemal idealny ultralekki laptop [TEST]

Konstanty Młynarczyk
13.11.2022 20:00, aktualizacja: 16.11.2022 10:41

Ale ta jedna wada dla wielu osób będzie nie do przeskoczenia

Jak lekki może być ultralekki laptop? Z doświadczenia wiem już, że zaskakująco, niesamowicie lekki. Tylko czy obniżanie wagi nie odbije się na innych cechach sprzętu, takich jak wytrzymałość, ergonomia, wydajność czy czas pracy na baterii?

Witam was serdecznie, tu Kostek Młynarczyk i TL;DR! Dziś zobaczymy, jak z tematem lekkości poradziło sobie Lenovo – oto Yoga Slim 7i Carbon Generacji 7, notebook który jest tak lekki, że jak wieje, to trzeba go trzymać... Potestowałem go trochę i dziś powiem wam, co w nim jest dobre, co złe, a co brzydkie.

W naszym cyklu wideorecenzji nie opisujemy tylko, jakie dane urządzenie jest. Testujemy je w praktyce, a potem, niczym w starym westernie z Clintem Eastwoodem, bezlitośnie punktujemy, co okazało się dobre, złe i brzydkie.

Opowiem wam, jakie dobre cechy ma ten sprzęt, potem przejdę do minusów, żebyście wiedzieli, czego może wam w nim zabraknąć, a na koniec wyciągniemy to, co brzydkie - czyli rzeczy, których producent powinien się wstydzić albo które przeszkadzają tak bardzo, że tylko przez nie możesz zrezygnować z zakupu.

TL;DR - to, co dobre, złe i brzydkie w technologiiKonstanty Młynarczyk, TL;DR

THE GOOD: Cechy dobre

Jakby mnie ktoś spytał, jak powinien moim zdaniem wyglądać, działać i być skonstruowany ultralekki notebook, trudno byłoby mi wyobrazić sobie coś lepszego, niż Yoga Slim 7 Carbon. To maleństwo jest naprawdę niesamowite: waży poniżej kilograma i jest jednym z najmniejszych i najcieńszych laptopów, jakie miałem w testach, a jednocześnie wykonana z włókna węglowego obudowa Yogi jest zaskakująco sztywna i solidna. Do tego idealne spasowanie, starannie zaprojektowane detale, takie jak obłości krawędzi obudowy i proszę - oto sprzęt, którego nie chce się wypuścić z dłoni. Wielkie brawa i wielki plus!

Kolejna bardzo dobra cecha Yogi Slim 7 Carbon to jej ekran. Po pierwsze, jest – jak na rozmiar komputera – bardzo duży, bo ma 13,3" długości przekątnej. Po drugie, matryca 16:10 ma rozdzielczość 2560 x 1600 pikseli, więc obraz jest przyjemnie ostry. Ale najbardziej podoba mi się to, że wyświetlacz Yogi jest dotykowy, a przy tym matowy. Super, chciałbym widzieć taką kombinację częściej.

Jeszcze o ekranie: odświeżanie obrazu można ustawić na 90Hz, obniżyć do 60Hz, żeby zmniejszyć zużycie energii, albo pozwolić decydować automatowi, a wszystko to skrótem klawiszowym Fn+R. Fajny drobiazg.

Bardzo dobrą cechą jest wydajność, jaką udało się Lenovo zamknąć w tej maleńkiej obudowie. W testowanym przeze mnie egzemplarzu siedzi Core i7 12 generacji, w dodatku nie ultraniskonapięciowy, ale z serii P, a do tego 16 GB pamięci RAM i SSD 1 TB. W efekcie Yoga 7 Slim Carbon potrafi poradzić sobie gładko ze wszystkimi zadaniami i możesz jej używać, po podpięciu do dużego monitora, jako zastępstwa desktopa.

A samo podpinanie da się zrobić gładko i wygodnie, bo Yoga ma dwa porty USB-C i obsługuje Thunderbolta, więc - jeden kabel i wszystko działa. Bardzo dobra cecha.

Podoba mi się też sprzętowy przełącznik pozwalający wyłączyć kamerę, chociaż nie do końca jestem pewien, czy na pewno można mu ufać... Nie odłącza jej niestety fizycznie. Ale jest.

Wobec rozmiaru notebooka przyjemnym zaskoczeniem – i cechą, którą zaliczam do zdecydowanie dobrych – jest rozmiar i układ klawiatury. Klawisze są duże, świetnie rozmieszczone, miejsca na nadgarstki jest w sam raz, wszystko tam, gdzie trzeba, słowem, kawał dobrej roboty i plus na liście.

No i wreszcie, jeszcze jedna miła niespodzianka: cena. Superlekkie laptopy to takie samochody sportowe wśród komputerów - potrafią być naprawdę bardzo, bardzo drogie. Patrząc z tej perspektywy, cena Yogi 7 Slim Carbon zaczynająca się (w wersji z Core i5) poniżej 5 tysięcy wygląda naprawdę dobrze. Jakby się nazywała Thinkpad, kosztowałaby dwa razy tyle...

THE BAD: Cechy złe

Co nie wygląda tak dobrze? Czas pracy na baterii jest... w porządku. Realne 6 godzin pracy to rozsądne minimum dla ultramobilnego sprzętu, ale przydałoby się więcej. Cóż, chyba tu daje o sobie znać mała waga i zastosowanie mocnego procesora.

Drugie miejsce, gdzie ten mocny procesor pokazuje swoją ciemniejszą stronę, jest chłodzenie. Wiatrak jest cichutki, ale wciąż słyszalny, a pozostaje aktywny niestety często nawet przy zadaniach, które nie należą do szczególnie obciążających. Dla kogoś, kto lubi pisać nocami – jak ja na przykład - to minus.

THE UGLY: Cechy brzydkie

Głęboko zawiodłem się na jednej rzeczy. Lenovo słynie ze świetnych klawiatur, które z rodziny ThinkPadów przeszły też do wielu innych modeli notebooków tej firmy. Niestety, nie do tego. Używanie klawiatury ThinkPada to przyjemność - chce się pisać i pisać i pisać... tymczasem klawiatura Yogi po prostu męczy. Klawisze mają bardzo płytki i miękki skok z twardym odbiciem, a spacja z kolei stawia zaskakujący opór, sprawiając wrażenie "gumiastej". Brzydko i niefajnie.

PODSUMOWANIE

Cudo z włókna węglowego, łączące niesamowitą lekkość z budzącą zaufanie solidnością, oraz świetny (i wspaniale matowy!) ekran dotykowy z wydajnością, która nie pozostawia nic do życzenia dla tej klasy sprzętu. Przy całkiem przystępnej jak na taką konstrukcję cenie, Lenovo Yoga 7 Slim Carbon to bardzo kusząca propozycja dla mobilnych profesjonalistów. Za wyjątkiem tych, którzy dużo piszą.

Konstanty Młynarczyk, WP Tech

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)