Lekarz olimpijczyków: Ja bym pewnie puścił Kamila Glika na mistrzostwa

Lekarz olimpijczyków: Ja bym pewnie puścił Kamila Glika na mistrzostwa

Lekarz olimpijczyków: Ja bym pewnie puścił Kamila Glika na mistrzostwa
Źródło zdjęć: © Łączy nas piłka
Bolesław Breczko
06.06.2018 08:14, aktualizacja: 06.06.2018 11:31

Piłkarz może mówić o pewnym szczęściu, bo jeszcze pół wieku ten sam uraz wykluczyłby go z gry na miesiące. Dzięki nowoczesnej medycynie jest szansa, że Glik jeszcze zagra w Rosji – uważa lekarz ortopeda, dr Daniel Kopko.

W 1973 roku Włodzimierz Lubański, jeden z legendarnych Orłów Górskiego, doznał kontuzji więzadła krzyżowego, która załamała jego karierę. Dziś, dzięki postępowi medycyny, po dokładnie takich samych urazach piłkarze wracają do gry na najwyższym poziomie. Eduardo, Milik, Makuszewski. Zaledwie pół wieku po Lubańskim mogli wrócić na boisko i grać o puchary i mistrzostwa. Chociaż uraz Kamila Glika jest dużo mniej poważny, to doszło do niego w newralgicznym momencie - 14 dni przed mundialem.

- Gdyby Kamil Glik był moim pacjentem, to pewnie puściłbym go na mistrzostwa w Rosji – mówi w rozmowie z WP Tech dr Daniek Kopko, który na co dzień zajmuje się kontuzjami sportowców wyczynowych, w tym olimpijskiej kadry podnoszącej ciężary. - Wielu moich pacjentów-olimpijczyków startowało w igrzyskach z podobnymi urazami co u Kamila. Wszystko zależy od stopnia urazu, ale dzięki nowoczesnej medycynie jest to jak najbardziej możliwe - dodaje.

Obraz
© irmirai.pl

Dr Daniel Kopko z lecznicy Mirai na codzień zajmuje się urazami sportowców

Leczenie kiedyś i dziś

Uraz Kamila Glika, czyli naderwanie więzorostu barkowo-obojczykowego, nie jest oczywiście tak groźny i trudny w leczeniu jak zerwanie więzadła w kolanie. Jednak nawet przypadek Glika byłby sporym problemem w latach 70.

- Po pierwsze, nie było znanej dziś skali urazów i każdy leczył tak, jak mu się wydawało, że będzie najlepiej. Dziś wiedząc, z którym stopniem urazu mamy do czynienia możemy zastosować odpowiednią terapię, a operacja wymagana jest tylko w najgorszych przypadkach - tłumaczy dr Kopko.

- Po drugie, leczenie pół wieku temu było zdecydowanie bardziej inwazyjne i przez to trwało dłużej. Popularne były płyty hakowe, druty Kisrchnera i śruby Boswortha - wyjaśnia dr Kopko. - Powrót do pełnej sprawności trwał w takich przypadkach około dwóch miesięcy i wymagał drugiej operacji, do wyciągnięcia płyt, śrub i drutów. Obecnie częściej rezygnuje się z operacji na rzecz rehabilitacji i usztywniania (taping). Aby dodatkowo przyśpieszyć zdrowienie podaje się sportowcom czynnik wzrostu pozyskiwany z płytek krwi. To skraca okres powrotu do zdrowia o połowę! - kontynuuje.

Ile potrwa leczenie Kamila Glika

- Jeżeli potrzebna jest operacja (dotyczy tylko najcięższych przypadków), to wygląda ona zupełnie inaczej niż w latach 70.– mówi dr Kopko. – Dziś stosuje się system sznurków i guzików firmy TightRope (praktycznie nie mają konkurencji i korzystają z niej wszyscy sportowcy). Dzięki temu praktycznie już następnego dnia po zabiegu można przystąpić do rehabilitacji, a powrót do pełni zdrowia twa zaledwie 3-4 tygodnie.

Dzięki nowoczesnej medycynie i nauce zmienił się sposób leczenia, a czas rehabilitacji znacząco skrócił. Ale wyczynowym sportowcom, z tym samym urazem co Kamil Glik, medycyna daje coś jeszcze. Możliwość startu w zawodach pomimo urazu.

Czy Kamil Glik zagra na mundialu w Rosji? Jest szansa

- Jedyną kwestią ograniczającą sportowca w przypadku naderwania lub zerwania więzozrostu barkowo-obojczykowego jest ból – tłumaczy dr Kopko. - Tylko i aż ból. Na szczęście dzięki miejscowym środkom przeciwbólowym, których nie było 50 lat temu, można ten ból ograniczyć np. na 45 albo 90 minut. Nie jest to zabronione przez agencje antydopingowe. Dlatego większość moich zawodników, którym przydarzyło się to samo co Kamilowi, jechała na zawody. Natomiast jeśli wymagana była operacja, to robili ją po powrocie. W takim wypadku wszystko zależy od determinacji - kończy Kopko.

Kamilem Glikiem zajmują się prawdopodobnie najlepsi dostępni lekarze. Jeśli będzie szansa na to, żeby polski obrońca pojechał do Rosji, to możemy liczyć, że tak się stanie. W końcu nie można zarzucić mu braku determinacji.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)