Legenda "ratuje" polskie Flying Wild Hog. "Po setnym pracowniku firmy upadają"

"Polacy nie świętują wystarczająco często sukcesów w pracy". Twórca legendarnego "Enemy Territory", Paul Wedgwood, mówi w jedynym w Polsce wywiadzie, skąd wie, że większość firm produkujących gry upadnie i dlaczego kupił właśnie polskie studio - Flying Wild Hog.

Legenda "ratuje" polskie Flying Wild Hog. "Po setnym pracowniku firmy upadają"
Źródło zdjęć: © WP.PL | Joanna Staniszewska
Bolesław Breczko

Człowiek-legenda. Paul Wedgwood jest jednym z założycieli i wieloletnim prezesem istniejącej od 2001 r. Splash Damage. Pracował przy takich słynnych grach jak kultowe w Polsce "Wolfenstein: Enemy Territory" (hit z czasów świetności kawiarenek internetowych), a także "Doom 3" , "Enemy Territory: Quake Wars", "Batman: Arkham Origins" czy serii "Gears of War".

Po sprzedaniu firmy za kwotę 150 mln funtów (ok. 750 mln zł) założył fundusz inwestycyjny Supernova Capital. Pierwszym i jedynym na razie zakupem jest warszawskie studio Flying Wild Hog. Polski deweloper ma na koncie kilka mocnych produkcji, z czego dwie części gry "Shadow Warrior" zrobiły furorę zagranicą i otrzymały znakomite oceny. I radził sobie znakomicie - ale inwestor chce wynieść warszawską firmę na znacznie wyższy poziom.

Bolesław Breczko, WP Technologie: W czerwcu 2019 kupiłeś jedną z największych polskich firm tworzących gry komputerowe - Flying Wild Hog. Po co?
Paul Wedgwood, Supernova: Była gwiazdą, której szukaliśmy.

Gwiazdą?
Tak, gwiazdą. A konkretnie gwiazdą, która za chwilę mogła umrzeć. Wiesz, co oznacza termin supernowa?

Wiem. To eksplozja gwiazdy, która nabrała tyle masy, że zaczyna się zapadać pod własnym ciężarem i eksploduje.
To tylko jeden z możliwych scenariuszy, ale świetnie opisuje metodę upadania firm w tej branży. W pewnym momencie rozrastają się za bardzo i umierają. Ale eksplozja gwiazdy może też dać życie układom planetarnym, planetom, a na końcu żywym organizmom.

Czy możesz to wytłumaczyć, ale już bez kosmicznych porównań?
Zacznijmy od tego, jak powstają studia gier. Zakłada je kilka lub kilkanaście osób. Studio rośnie samoczynnie, relacje opierają się na znajomościach, nie ma ścisłej hierarchii i korporacyjnej struktury. I to jest super, ale w ten sposób firmy, niezależnie w jakiej branży, mogą istnieć tylko do pewnego momentu. W branży gier wideo tym progiem jest liczba 100 pracowników.

Przy 101 pracowniku firma upada?
Nie natychmiast, ale zaczyna się proces, który do tego prowadzi. Mając więcej niż 100 osób nie da się prowadzić firmy na zasadzie znajomości i koleżeństwa. Potrzebne są struktury, działy HR, IT, finansów, hierarchia menadżerów i dyrektorów. A studia gier nie zatrudniają osób, które mają doświadczenie w tych dziedzinach.

Zamiast tego osoby kreatywne, które do tej pory zajmowały się tworzeniem gier, nagle stają się odpowiedzialne np. za HR. Ponieważ się na tym nie znają, to sobie z tym nie radzą. Przychodzi frustracja, która rozlewa się na resztę firmy, pojawiają się problemy, produktywność spada.

Do tego studia te często pracują na raz tylko nad jednym tytułem. Jeśli z jakiegoś powodu projekt zostanie anulowany, np. wydawca zmieni zdanie, to jest to dla firmy wyrok śmierci. Studio zatrudniające ok. 100 osób wydaje miesięcznie od ćwierć do pół miliona dolarów. Utrata płynności finansowej oznacza upadek. Widzieliśmy to setki razy. Wpisz w Google "game studio closed", to zobaczysz mnóstwo przykładów.

Obraz
© Flying Wild Hog

Zespół Flying Wild Hog z Paulem Wedgwoodem na targach GDC 2019

I rozumiem, że ty jesteś w stanie "uratować" Flying Wild Hog?
Już to zrobiłem! W ciągu ostatnich 12 miesięcy zatrudnienie zwiększyło się ze 100 do ponad 200 osób, a firma pracuje w tym momencie nie nad jedną, a nad trzema niezależnymi grami.

Skąd pewność, że nie odsunąłeś po prostu eksplozji o kilka miesięcy lub lat?
Bo to samo zrobiłem ze swoim studiem Splash Damage, które założyłem i którego byłem szefem przez prawie 20 lat. W 2014 znaleźliśmy się w ogromnym dołku, mieliśmy 2 mln funtów długu. Już wcześniej zacząłem zastanawiać się, co jest przyczyną upadania studiów gier.

Zauważyłem, że ludzie z branży są świetni w tworzeniu gier, ale nie znają się na prowadzeniu firm. Dotarłem do systemu, który swoją drogą jest dostępny dla każdego, dzięki któremu udało mi się wyprowadzić Splash Damage na prostą. Dwa lata później byliśmy 10 milionów na plusie.

Obraz
© Flying Wild Hog

Historia gier Flying Wild Hog

OK, to teraz wyjaśnij mi, czemu z tysięcy wszystkich firm na Ziemi, zwróciłeś uwagę właśnie na polskie Flying Wild Hog?
Kiedy założyliśmy ze znajomymi Supernova Capital, to nie wiedzieliśmy nawet, jak się do tego zabrać. Uczyłem się prowadzenia funduszu inwestycyjnego z filmów na YouTubie. Ale jeśli chodzi o studia gier, to dokładnie wiedzieliśmy, czego szukamy.

Czego?
Szukaliśmy firmy, która byłaby podobna do Splash Damage w 2014, czyli miała silny, zmotywowany zespół świetnych artystów i programistów, którzy mają potencjał do tworzenia gier AAA [wysokobudżetowych- przyp. red.]. I żeby zatrudniała ok. 100 pracowników, ale nie miała całej korporacyjnej struktury. Finalnie przyglądaliśmy się 70 firmom.

Czym zapunktowali Polacy?
Najbardziej spodobało nam się to, że są zainteresowani samorozwojem, tak samo jak my i są niezwykle lojalni wobec swoich pracowników. To, co natomiast odróżnia Flying Wild Hog od Splash Damage, to fakt, że robili wyłącznie oryginalne gry, które nie były częścią większych serii.

Spodobało nam się to odważne podejście i spodobał nam się też ich odważny, choć czasem trochę ordynarny humor. A także gry same w sobie - szybkie, pełne akcji. Wiedzieli kim są i co chcą robić, tylko byli przygnieceni tą całą "nudną", korporacyjną częścią. Kiedy już wiedzieliśmy, że to właśnie w nich chcemy zainwestować powiedziałem: "Jeśli was przejmiemy, to dużo zmienimy, studio zacznie przynosić zyski, zatrudnimy więcej ludzi". I tak właśnie się stało.

Jak na to zareagowało kierownictwo studia? Ktoś, kto stworzył firmę od zera, powita z radością inwestora, który chce mu wszystko zmieniać?
Po pierwsze, my sami nic nie zmieniamy. Zarząd ma pełną autonomię i pełną kontrolę nad studiem. Sami decydują o codziennych zadaniach, o sprawach finansowych, o harmonogramach. Nawet sami decydują o tym, nad jakimi grami będą pracować i jakiego wydawcę wybiorą.

To co Supernova właściwie robi?
Dajemy rekomendacje i sugestie, jak zarządzać firmą i finansami. Jak wybierać projekty i priorytety. Jak świętować i organizować imprezy.

Jak firmy powinny świętować?
Po pierwsze uważam, że studia gier nie świętują tyle, ile powinny.

Za mało imprezują?
Dokładnie. Każdy kamień milowy powinien być co najmniej oblany w pubie. Każdy znaczący cel powinien zakończyć się imprezą dla całego zespołu.

Po co? Na imprezach dla pracowników przecież się nie zarabia.
Społeczne zaangażowanie i więź, która łączy pracowników jest ważniejsza niż ich stosunek dla hierarchii firmy. Jeśli masz zespół, który jest lojalny wobec siebie, to będzie on kreatywny i pracowity niezależnie od wszystkiego. Oczywiście to tylko sposób na pogłębianie dobrych relacji. Najważniejsze jest zatrudnienie odpowiednich ludzi.

Obraz
© Flying Wild Hog

Impreza z okazji 10 rocznicy Flying Wild Hog

Jacy to "odpowiedni ludzie"?
Nie ma uniwersalnej listy cech. To, co firmy powinny zrobić, to ustalić swój system wartości i szukać ludzi, którzy do niego pasują swoją osobowością. Moje Splash Damage wyróżniało się tym, że jego pracownicy byli lojalni wobec siebie, nawet jeśli musieli wystąpić przeciwko kierownictwu i także tym, że promowało przyjacielskie relacje wśród pracowników.

I Flying Wild Hog ma właśnie te wartości?
Hogi wyróżniają się eksperymentalnym, odważnym podejściem do projektów, poczuciem humoru, zatrudnianiem tylko najwyższej jakości specjalistów w swoich dziedzinach. Gdy zrozumiesz, dlaczego ten zestaw wartości jest inny od tego w np. CD Projekcie RED [twórcy "Wiedźmina" – przyp. red], to będziesz mógł zatrudnić ludzi, którzy pasują do twojej firmy, jeszcze zanim ich zatrudnisz.

Prezesi lubią mierzalne statystyki. Bo jak np. zmierzyć zadowolenie ludzi?
Jeśli zwolnisz samolubnych dupków, którzy rozwalają pracę i zatrudnisz "graczy zespołowych", to od razu zauważysz poprawę nastrojów i morale. Nie zobaczysz ich w tabelce w Excelu, ale usłyszysz w postaci żartów w open spasie i rozmów w kuchni czy właśnie na imprezach firmowych. Jeśli wszyscy dobrze się bawią, to znaczy, że atmosfera jest dobra, jeśli stoją po kątach i patrzą się w smartfony, to wiesz, że przed tobą dużo pracy.

Czyli imprezy Flying Wild Hog, to jedna wielka balanga?
Żebyś wiedział. Ludzie je uwielbiają. I to na tyle, że zapraszają na nie ludzi spoza firmy. Nawet nie tylko swoje partnerki i partnerów, ale też kolegów i koleżanki z konkurencji. Często gościmy ludzi np. z CD Projektu, People Can Fly, czy Techlandu i oni też uwielbiają nasze imprezy.

To teraz wyjaśnij mi, po co ci fundusz inwestycyjny i zabawa ze studiem z Polski? Przecież sam mówisz, że świetną atmosferę i prężnie działające studio miałeś w Splash Damage.
Są ludzie, którzy czerpią satysfakcję z budowania czegoś od zera. Z patrzenia, jak ziarno przeradza się w ogromne, silne drzewo. Ja właśnie taki jestem. Poza tym nabrałem tyle doświadczenia i wiedzy w prowadzeniu firmy z branży gier komputerowych, że chciałem to wykorzystać w nowym przedsięwzięciu

Czy tak samo dobrze, jak czujesz się we Flying Wild Hog, czujesz się w samej Polsce?
Uwielbiam Polskę i uwielbiam Warszawę. To świetne miejsce do robienia biznesu. OECD zmierzył, że Polacy są szóstym najbardziej pracowitym narodem na świecie. Polska ma też jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie. Ma najwyższy współczynnik ukończenia studiów magisterskich w Europie.

Ale to, co cenię najbardziej, patrząc na sąsiadów Polski, to fakt, że polscy millenialsi są najbardziej progresywni. Wiedzą, że homofobia, rasizm, seksizm znikną całkowicie za kilka-kilkanaście lat, a ludzie z branży gier już zupełnie wiedzą, że te poglądy są nic nie warte. Mimo to Polska ma cały czas opinię zaściankowej i trochę zacofanej światopoglądowo. Dla mnie to o tyle dobrze, że moja konkurencja boi się tu przyjść, a ja mam świetnych ludzi.

Paul zaprasza do bezpośredniego kontaktu przez jego Instagrama: @paulwedgwood. Studia gier, które są zainteresowane współpracą lub mentoringiem, mogą kontaktować się przez stronę Supernova Capital. Artyści i programiści, którzy chcieliby pracować w Flying Wild Hog mogą skontaktować się z firmą tutaj.

wiadomościflying wild hogpaul wedgwood
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)