Kto kupuje obserwujących na Twitterze?
Dwoje włoskich badaczy, którzy wcześniej wsławili się śledzeniem rynku fałszywych obserwujących na Twitterze, uderza ponownie. Tym razem ujawnili oni podejrzane wzrosty ilości osób obserwujących niektórych celebrytów i marki.
Andrea Stroppa oraz Carlo De Micheli przeanalizowali konta, które mogły „poszczycić się”. nad wyraz gwałtownymi zmianami w ilości obserwujących. Na szczycie ich listy znalazły się takie marki jak Pepsi, Mercedes-Benz, czy raperzy Sean „Puff Daddy” Combs i 50 Cent. W zestawieniu wymieniani są także amerykańscy politycy oraz Dmitrij Miedwiediew. Włoscy badacze sugerują, że w tych przypadkach mamy do czynienia ze sztucznym podbijaniem ilości obserwujących.
Dowodem na to ma być statystyka. Przykład? Proszę bardzo –. Puff Daddy ma około 8,2 milionów obserwujących. W czerwcu zeszłego roku zdobył jednego dnia 185 399 nowych, czyli o 3,063 procent więcej, niż zdobywa statystycznie każdego dnia. Miesiąc wcześniej jednego dnia stracił 393 665 obserwujących bez żadnego wyraźnego powodu. Podobnie w przypadku 50 Centa, który w styczniu zeszłego roku stracił 190 342 obserwujących, czyli o ponad 5 procent więcej niż zwykle.
Pepsi ma ponad milion obserwujących. Zapytane przez badaczy dlaczego jednego dnia przybywa przybyło im ponad 7. tysięcy nowych odpowiedziało, że to wszystko dzięki promowanym tweetom. Odpowiedź jednak nie przekonała włoskich badaczy, zwłaszcza, że przypadkiem pozwoliło to na czasowe przebicie liczby osób, które obserwują Coca-Colę.
Politycy również kupują obserwujących. Jako przykład badacze podają kongresmena z Kolorado Jareda Polisa, który przez dwa lata zdobywał średnio 1. obserwujących dziennie. W lipcu zeszłego roku jednego dnia przybyło mu 19 705 obserwujących. Kilka miesięcy później jednego dnia ubyło mu 13 332 obserwujących.
Ale dlaczego ktoś miałby kupować takie ilości fałszywych użytkowników? Niektóre osoby mogą łechtać w ten sposób swoje ego. Ale w przypadku marek i bardziej poważnych użytkowników, kupno fałszywych obserwujących może przyczynić się do zwiększenia widoczności własnego profilu. A to przekłada się na większą liczbę prawdziwych użytkowników, którzy będą przesyłali dalej ich komunikaty i pomogą rozpropagować markę lub nazwisko.
Trudno dokładnie oszacować skalę zjawiska, ale włoski zespół szacuje, że na 20. milionów aktywnych użytkowników Twittera przypada 20 milionów fałszywych kont, a cały biznes tworzenia i sprzedaży „martwych dusz” w tym serwisie społecznościowym warty jest od 40 do 360 milionów dolarów.
Wygląda na to, że w tym wypadku diagnoza postawiona przez The Onion nie odbiega za bardzo od rzeczywistości.
Polecamy w serwisie Giznet.pl: Google zakazuje aktualizacji, które omijają Google Play