KrEdytka - bot na Facebooku pomoże wziąć kredyt. I delikatnie cię wyśmieje
Pojawienie się KrEdytki to ważne wydarzenie - jak chwali się Credit Agricole, jest to pierwszy bank w Polsce, który na Facebooku ma inteligentnego, wirtualnego asystenta ds. kredytów. Porozmawiałem z nietypową pracowniczką i… jestem trochę rozczarowany. I przerażony przyszłoscią.
19.07.2017 | aktual.: 19.07.2017 14:51
KrEdytka ma awatar przypominający postać z kreskówki. I dziwne imię - rozumiem intencję, ale wygląda to tak, jakby po drugiej stronie siedziała (bez urazy!) gimnazjalistka, która nie załapała się na Gadu-Gadu, gdzie TaKiE pIsAnIe było niestety całkiem powszechne. A teoretycznie to bardzo ważna osobistość - ma pomóc udzielić nam kredytu.
Jakoś nie wyobrażam sobie poważnego biznesmena (albo kogoś, kto ma takie aspiracje), by załatwiał sprawy finansowe z... kimś takim. Ale ja takim człowiekiem nie jestem, więc powiedzmy, że mi to nie przeszkadza.
“Dzień dobry Adam, bardzo miło, że się ze mną kontaktujesz! :)” - przedstawia się bot zaraz po tym, gdy wcisnąłem przycisk “Rozpocznij” na facebookowym czacie. “Chętnie pomogę Ci wybrać najlepszy kredyt” - dodaje, i po chwili pyta, na co chcę przeznaczyć pieniądze.
Nie korzystam z domyślnych podpowiedzi. Decyduję się na szczerość i bezpośredniość. Chowam wstyd do kieszeni: potrzebuję kasy na bukmachera.
Jestem ciekawy, jak bot banku zareaguje na potencjalnego hazardzistę. Pożyczanie komuś takiemu pieniędzy jest ryzykowne. Może więc wytłumaczy mi, że branie kredytu na hazard nie jest najlepszym pomysłem? Może doradzi mi jakąś inwestycję pewniejszą niż typowanie rodzimej ekstraklasy? Może podrzuci wskazówki, jak zarządzać domowym budżetem? A może będę musiał się tłumaczyć - bukmacherka to nie automaty, ja naprawdę mam pewniaka, zobaczysz, KrEdytko, Legia wygra Ligę Mistrzów, a ja będę bogaty, tylko pożyczcie mi te pieniądze!
Właśnie na coś takiego liczyłem. Tymczasem:
“Nie mogę rozpoznać Twojej intencji :(”.
No cóż, może “bukmacher” rzeczywiście był za trudny. Wpisuję więc “hazard”. Potrzebuję przeznaczyć pieniądze na hazard.
KrEdytka dalej swoje: “Nie mogę rozpoznać Twojej intencji :(“.
Korzystam więc z podstawionych opcji i wybieram “prawo jazdy”. KrEdytka odpowiada: “Rozumiem, bez prawa jazdy jak bez ręki”.
I zrobiło mi się głupio. Nie mam prawa jazdy i - KrEdytko, nie słuchaj - tak naprawdę nie zamierzam, bo nie wydaje mi się, bym potrzebował. Rower, komunikacja miejska i pociągi w zupełności wystarczają. Tymczasem nawet dla internetowego bota jestem pierdołą, która łazi po mieście jak bez ręki i pewnie z tego powodu ma problem z załatwianiem najprostszych spraw. Ale wstyd przed KrEdytką!
Zacznijmy więc jeszcze raz.
KrEdytko, potrzebuję gotówki. Po prostu gotówki.
“Rozumiem, czasem zastrzyk gotówki może rozwiązać sporo codziennych problemów” - odpowiada bot. I z tym możemy się zgodzić, choć dlaczego od razu sugerować finansowe problemy? Co ciekawe, gdy wybierze się “spłatę kredytu”, KrEdytka nie komentuje. Twierdzi tylko, że “rozumie”.
KrEdytka pyta, ile pieniędzy potrzebuję. Odpowiadam, że “5 tysięcy”. Dokładnie w ten sposób zapisałem swoją prośbę.
“Adam, czy masz na myśli 5000 PLN?” - upewnia się bot, a ja już wiem, że prędzej załatwiłbym kredyt, dzwoniąc do konsultanta.
Potwierdzam, że mam na myśli 5000 PLN. KrEdytka pyta, na jaki okres planuje wziąć kredyt. Mówiąc szczerze, nie wiem, na ile można - przydałaby się taka informacja, pierdoły bez prawa jazdy nie wiedzą takich rzeczy - więc strzelam, że na rok. I znowu dokładnie tak to zapisuję: “na rok”.
“Adam, czy masz na myśli 12 miesięcy?” - pyta KrEdytka, a ja jestem pewny, że nawet “bez ręki”, czyli prawa jazdy, dojechałbym szybciej do banku i załatwił sobie kredyt.
I naprawdę lepiej tak zrobić, bo bot… tak naprawdę kredytu wam nie udzieli. Po tych krótkich pytaniach KrEdytka tworzy jedynie formularz:
“Wysyłam Ci teraz adres bezpiecznego formularza - wypełnij go proszę. Dzięki temu nasz doradca skontaktuje się z Tobą i przedstawi Ci naszą ofertę”.
Jest to nawet logiczne:
- Wrażliwych danych nie możemy pozyskiwać za pośrednictwem Facebooka, dlatego prosimy o ich podanie na przeznaczonym do tego formularzu – mówi Anna Płachta, dyrektor ds. digital marketingu w CA, cytowana przez portal cashless.pl.
Bot jest więc sztuką dla sztuki. Szkoda. Ani niczego się nie dowiedziałem, ani KrEdytka w niczym mi nie pomogła. Nie doradziła mi, bym rzucił hazard i poszukał pewniejszych inwestycji. Naprawdę na to liczyłem - taki wirtualny asystent byłby świetnym wstępem do nauki o finansach. Szczególnie dla najmłodszych.
Ale może KrEdytka jeszcze powróci. Tak jak bot, który opowiadał żarty i sam z siebie, nieproszony, wysłał do mnie GIF ze śmiesznymi kotkami. Boję się tej wizji. To jej "jestem tu cały czas" brzmi złowieszczo. KrEdytka szydząca ze mnie, że wciąż jeżdżę zatłoczonym tramwajem, bo nie mam prawa jazdy. Zastanawiająca się, kiedy w końcu zrobię remont - ileż można mieć ściany w tym samym kolorze.
Pewnie - na szczęście! - tak się nie stanie. Sztuczna inteligencja nie jest jeszcze tak mądra, jakbyśmy tego chcieli. Tyle że wkrótce może się to zmienić. A wtedy nie mówcie, że nie macie prawa jazdy. Albo że od pięciu lat nie byliście na porządnych wakacjach. Nie wiadomo, co sztuczna inteligencja sobie o was pomyśli.